Prezes Śląska: Za Paixao Legia dawała nam Kopczyńskiego i parę złotych

Jakub Guder/Gazeta Wrocławska
Paweł Żelem, prezes Śląska Wrocław
Paweł Żelem, prezes Śląska Wrocław Tomasz Hołod/Gazeta Wrocławska
- Z rewelacji medialnych wiadomo, że kilka klubów ostrzy sobie zęby na Marco Paixao. Na razie jednak tylko Legia Warszawa złożyła pisemną propozycję transferu tego zawodnika, ale traktuję ją bardziej w kategorii żartu - mówi Paweł Żelem, prezes Śląska Wrocław.

Czy Pana powrót do Wrocławia oznacza przyjście do Śląska Andrzeja Kuchara?
Nie łączyłbym tych dwóch zdarzeń ze sobą. Do Wrocławia chciałem wrócić głównie ze względów rodzinnych. Nosiłem się z tym zamiarem od wielu miesięcy. W międzyczasie pojawiły się zapytania od władz Wrocławia, czy byłbym zainteresowany powrotem do Śląska po 4,5 roku przerwy. Splot tych zdarzeń spowodował, że podjąłem decyzję o sporych zmianach w swoim życiu. Jakiś czas temu poinformowałem szefa rady nadzorczej Lechii Gdańsk Piotra Kuriatę (Żelem od stycznia był w zarządzie Lechii - przyp. JG), że mam plany powrotu na Dolny Śląsk. Przyjął to ze zrozumieniem i przy tej okazji dziękuję, że nie robiono mi przeszkód ze zmianami. Natomiast to, czy w ogóle jest temat Andrzeja Kuchara w Śląsku - to pytanie do przedstawicieli właściciela klubu, czyli władz miasta i do pana prezydenta Rafała Dutkiewicza. Proszę pamiętać, że ewentualne zmiany w akcjonariacie spółki nie leżą w gestii zarządu. Nie jest jednak tajemnicą, że Wrocław chce zaprosić do wejścia w klub lokalny biznes, ale kto to będzie - to leży w gestii władz miasta. W każdym razie dla mnie powrót do Śląska Wrocław to bardzo duże wyzwanie i ogromna mobilizacja do wytężonej pracy. Tym bardziej w sytuacji, w jakiej obecnie jest spółka.

Co udało się zrobić, od kiedy jest Pan w Śląsku? O konkretnym zadłużeniu spółki nie chce Pan mówić, bo audyt jeszcze trwa - czy tak?
Z Markiem Drabczykiem (nowy wiceprezes - przyp. JG) weszliśmy do zarządu 22 listopada i od razu należało ostro zabrać się do pracy. Cały czas analizujemy sytuację spółki od środka, zapoznajemy się z dokumentami, jej strukturą, najpilniejszymi potrzebami. Od kilku miesięcy spółka była w stanie zawieszenia, brakowało decyzyjności w kilku obszarach. Trwały intensywne i burzliwe negocjacje pomiędzy właścicielami. Było bardzo dużo emocji, a władze Wrocławia dążyły do rozwiązania problemu i uratowania Śląska. Ta sytuacja nie pozostawała bez wpływu na to, co działo się w klubie. Każdy czekał, co się wydarzy, i być może WKS nie funkcjonował tak, jak powinien. Nie ukrywam, że gdy pojawiliśmy się w Śląsku, zastaliśmy wiele spraw i problemów, którymi szybko trzeba było się zająć. Pierwszą rzeczą było uchronienie klubu przed karą finansową w wysokości 250 tysięcy złotych, jaką nałożyła na nas Komisja Licencyjna PZPN.

Tę sprawę udało się załatwić pozytywnie.
Przyjęliśmy z wiceprezesem Drabczykiem zupełnie inną linię obrony niż Śląsk prezentował do tej pory, bo zgodnie uznaliśmy, że poprzednia skazuje nas na porażkę. Przez sytuację, jaka była między właścicielami, spółka nie miała wpływu na to, co wokół niej się działo. Kolejne zdarzenia i ruchy akcjonariuszy niosły kolejne konsekwencje dla spółki. W każdym razie przyjęliśmy na siebie odpowiedzialność za wcześniejsze zdarzenia i działania poprzedniego zarządu, wskazaliśmy drogę do wyjścia z kłopotów, w jakich znalazł się Śląsk. Komisja przyjęła tę argumentację i kara została zawieszona na trzy lata.

Czy Marco Paixao na wiosnę zagra w Śląsku?
Marco łączy ze Śląskiem jeszcze półtora roku kontraktu. Nie mamy wątpliwości, że ten piłkarz odgrywa w naszym zespole kluczową rolę i chcemy, by nadal grał dla Śląska i Wrocławia. Na razie jednak wokół niego więcej jest szumu medialnego i spekulacji. Z rewelacji medialnych wiadomo, że kilka klubów ostrzy sobie na niego zęby. Na razie jednak tylko Legia Warszawa złożyła pisemną propozycję transferu tego zawodnika, ale traktuję ją bardziej w kategorii żartu, bo trudno traktować poważnie chęć kupna najlepszego napastnika ligi Marco Paixao, oferując w zamian Śląskowi na wypożyczenie np. młodzieżowca Kopczyńskiego i skromną w stosunku do wartości Marco dopłatę.

Trener Levy – mimo ostatnich wyników – ma Pana zaufanie?
Trener cieszy się pełnym zaufaniem zarządu. Nie było i nie ma tematu jego zmiany. Obecny kontrakt szkoleniowca obowiązuje do 30 czerwca przyszłego roku. Dzisiaj naszymi priorytetami są chociażby wzmocnienia i ruchy personalne w drużynie. Nadejdzie czas, by porozmawiać o dalszej przyszłości. Pamiętajmy, że jeżeli obie strony będą chciały dalszej współpracy, to szybko znajdą płaszczyznę do porozumienia. Trudno nam też zresztą oceniać teraz pracę sztabu, skoro nie było nas wcześniej w środku, nie widzieliśmy, w jakich warunkach on funkcjonował. Z dotychczasowych rozmów wywnioskowałem, że trener cieszy się, że władze klubu interesują się problemami drużyny i ma z kim o tym wszystkim rozmawiać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24