Początek meczu wyglądał obiecująco. Piłka chodziła od nogi do nogi, jak po sznurku, czasem zaskakująco łamiąc schemat. Brakowało tylko sytuacji bramkowych, ale wynikało to z faktu, że obie drużyny były bardzo dobrze zorganizowane w defensywie. W Realu mogło się podobać stosowanie wysokiego pressingu, natomiast w drużynie gości imponował sposób w jaki udawało im się z tego pressingu wychodzić. Wszystko wskazywało na to, że mamy do czynienia z meczem idealnym, a jak wiadomo, mecz idealny musi się zakończyć remisem 0:0, bo przecież nikt nie może w nim popełnić błędu. No cóż, może i tak właśnie by było, ale wszystko odmieniły kontuzje.
Pierwsze ucierpiało PSG. W 17. minucie boisko musiał opuścić Marco Verratti, czyli zawodnik, który tak pięknie rozpoczynał akcje ofensywne przy pressingu Realu. Kwadrans później w jego ślady poszedł Marcelo, który zapewniał dynamikę w akcjach ofensywnych "Królewskich". Te zmiany sprawiły, że mecz wyglądał zupełnie inaczej, a piłkarze zaczęli popełniać błędy, albo jak by to określił Jan Tomaszewski - wielbłądy.
Najpoważniejszy błąd miał miejsce w 35. minucie spotkania i okazał się on bardzo bolesny dla paryżan. Toni Kroos zdecydował się strzał z dystansu, ale piłka odbiła się od jednego z obrońców PSG i poleciała w boczny sektor boiska. Kevin Trapp najpierw chciał do niej wyjść, lecz kiedy zobaczył, że blisko niej znajduje się Nacho, stanął w miejscu i zastanawiał się co teraz się wydarzy. A Nacho nie zastanawiał się ani chwili i wykorzystując niezdecydowanie Trappa posłał piłkę do siatki.
Paryżanie już wcześniej mogli zdobyć gola, ale Zlatan Ibrahimović pomylił się dosłownie o kilka centymetrów. Później Adrian Rabiot trafił w słupek, a następnie po kapitalnym dośrodkowaniu Maxwella Ibrahimović i Edinson Cavani o włos minęli się z piłką. W doliczonym czasie gry do wyrównania mógł doprowadzić Cavani. Urugwajczyk otrzymał kapitalne podanie od Di Marii, ale nie zdołał pokonać Keylora Navasa w sytuacji jeden na jednego. Aż trudno uwierzyć, że pod koniec pierwszej połowie paryżanie nie zdołali strzelić gola. Mieli trzy doskonałe sytuacje, ale bramka Navasa wydawała się być zaczarowana.
W drugiej połowie goście już nie mieli takiej przewagi. Defensywa Realu znów zaczęła grać tak jak na początku pierwszej połowy i każda akcja paryżan kończyła się stratą piłki, spalonym, lub niecelnym strzałem. "Królewscy" czekali na okazje do kontrataku i kilka razy udało mi się niebezpiecznie zaatakować. Najbliżej szczęścia był w 73. minucie Isco, lecz jego strzał z woleja obronił Kevin Trapp.
Potem sprawy w swoje ręce wziął Angel Di Maria. Argentyńczyk najpierw podszedł do rzutu rożnego i... trafił w słupek. Następnie podszedł do rzutu wolnego i... trafił w poprzeczkę. Tu już trudno było mówić o pechu, jakiś kataklizm nie pozwolił paryżanom na zdobycie choćby jednego punktu. Jednak gra PSG pozwala im wierzyć, że być może jeszcze w tej edycji Ligi Mistrzów uda im się zrewanżować Realowi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?