Radosław Michalski: Dziwne, że w XXI wieku biega się z druczkami do banku

Paweł Stankiewicz/Dziennik Bałtycki
- Trenerzy mogliby raz, dwa razy w tygodniu chodzić na Orliki, aby wyciągać zdolnych zawodników, których nie stać na normalne trenowanie - mówi Radosław Michalski, nowy prezes Pomorskiego Związku Piłki Nożnej.

Jak się Pan czuje już jako prezes Pomorskiego Związku Piłki Nożnej?
Na pewno lekko atakowany z każdej strony. Zwiększyła mi się liczba połączeń telefonicznych na godzinę.

Kiedy rozpocznie Pan rządy?
Mój zaufany współpracownik, księgowy, już w poniedziałek rano rozpoczął przejmowanie dokumentacji. Konieczne jest sporządzenie bilansu otwarcia. Muszę poznać związek w każdym aspekcie jego działalności organizacyjnej.

Wierzył Pan, że może pokonać Andrzeja Szczepańskiego?
Ostatnie dni pokazywały, że głosy rozkładają się pół na pół. Na pewno ja bardziej wierzyłem, że wygram niż Andrzej Szczepański w to, że przegra.

W innych regionach wygrali poprzedni prezesi. Czy to oznacza, że w skali krajowej nie mamy co liczyć na zmiany?
Trudno powiedzieć. Poczekam do 25 września, żeby zobaczyć, kto będzie kandydatem na prezesa PZPN. Ci, którzy deklarują kandydowanie, muszą zebrać 15 głosów poparcia od klubów i wojewódzkich związków piłki nożnej. A w sumie możliwych rekomendacji jest 150, więc ktoś na pewno odpadnie.

Poprze Pan Romana Koseckiego na prezesa PZPN, który zachęcał Pana do kandydowania na prezesa w Pomorskim Związku Piłki Nożnej?
Jest jeszcze czas. Nie mamy oficjalnych kandydatów.

Delegaci Pomorskiego ZPN będą głosować wedle uznania czy strategii związku?
Chciałbym wprowadzić kogoś do zarządu PZPN. Wspólnym kandydatem Lechii, Arki i Pomorskiego ZPN miałby być Krzysztof Malinowski.

Jakie główne zmiany chce Pan przeprowadzić w działalności związku?
Jeśli chodzi o pracę biura, to trzeba zmienić wiele rzeczy. To dziwne, jeśli w XXI wieku nie robi się przelewów przez internet, tylko biega się z druczkami do banku. To pierwsze do zmiany. Związek ma być dla klubów, a nie kluby dla związku. Kiedy będziemy zmuszeni karać, to tak będzie, ale na pewno sprawiedliwie.

Szczepański powiedział, że pod koniec kadencji dowiedział się, ile klubów w Pomorskim ZPN jest bardzo biednych...
To bardzo dziwne. Pan Szczepański jest ze Słupska, a ilość tych małych klubów jest ogromna. Najtrudniejsze są sytuacje LZS, ale nie tylko. W rozmowie z Pawłem Kryszałowiczem dowiedziałem się, że Gryf ledwo wiąże koniec z końcem. A to wiodący klub ze Słupska. Paweł wahał się, czy nie zawiesić działalności. Jestem zaskoczony, że były prezes nie wiedział takich rzeczy.

Jak można pomóc takim biednym klubom?
Jest wiele sposobów. Nie będę od razu mówił, że możemy dać im pieniądze. Możemy spróbować przyciągnąć sponsorów lig, którzy dadzą jakieś pieniądze na skromne nagrody. Budżet roczny w niektórych klubach to 18 tysięcy złotych, więc dla nich każdy tysiąc jest ogromną sumą. Kolejna sprawa. Obserwatorzy meczów pracują dla związku, dla rozwoju sędziów. Spróbujmy tak zrobić, żeby te obciążenia przejął od klubów związek. Nie chcę dziś aż tak wiele mówić o pieniądzach, bo jeszcze nie znam szczegółów odnośnie finansów w Pomorskim ZPN. Jak je poznam, wtedy będzie można podjąć kroki, żeby pomóc klubom. Większa pomoc jest możliwa jeśli chodzi o doświadczenie trenerskie. To pole do popisu w mniejszych miejscowościach dla pionu szkoleniowego, żeby stworzyć i wdrożyć system szkolenia. Uczyć i rozwijać trenerów, żeby mieli lepsze spojrzenie na młodzież. Warto stworzyć szansę zaistnienia w futbolu dla biedniejszego społeczeństwa. Trenerzy mogliby raz, dwa razy w tygodniu chodzić na Orliki, aby wyciągać zdolnych zawodników, których nie stać na normalne trenowanie. Dojazdy i sprzęt kosztują. Szkoły Mistrzostwa Sportowego to też ważny temat. Nie jestem jeszcze w pełni obeznany z tematem, ale wsłuchuję się w te głosy, że nie wygląda to dobrze. Nie są wykorzystywane tak, jak by mogły.

Będą zmiany kadrowe w biurze Pomorskiego ZPN?
Na pewno tak, ale nie będzie rewolucji.

Ma Pan zwolenników i przeciwników. Ci drudzy pytają, jakie ma Pan przygotowanie do zarządzania związkiem?
Na pewno nie mogę się wykazać papierami popularnego kierunku, jak marketing i zarządzanie. Byłem dyrektorem w Lechii, wiele lat grałem w piłkę. A to jest przecież związek piłki nożnej, więc jestem przygotowany, żeby coś zmienić i pokazać, że związek może fajnie pracować dla Pomorza.

Jak Pan wspomina pracę w Lechii jako dyrektor sportowy? Został Pan zwolniony, a kibice już wcześniej domagali się Pana dymisji.
Nabyłem duże doświadczenie. Tomka Kafarskiego też wszyscy chcieli zwolnić, a potem przyznawali, że to był błąd. Ze mną było tak samo. Dziś wiele osób pyta, kiedy wrócę do Lechii. W Lechii jest mała grupka kibiców, ale wpływowa, której zazwyczaj nic się nie podoba. Przyznaję, że błędy były, ale nie znajdzie się dyrektora sportowego bez błędów. Żałuję, że nie pracowałem dłużej, bo kolejny rok działałby na moją korzyść. A transfery po moim odejściu też były dalekie od doskonałości.

Co chce Pan zrobić, żeby Pomorski ZPN nie był traktowany marginalnie w Polskim Związku Piłki Nożnej?
Nie wystawiamy swojej kandydatury na prezesa, ale na kogoś zagłosujemy. Trochę jest w tym polityki. Będziemy chcieli wejść do takiej drużyny, w której nie będzie wątpliwości, iż ludzie z regionu pomorskiego zafunkcjonują również w strukturach centralnych.

Czyli tak, jak na boisku, chce Pan grać drużynowo?
To jest nieuniknione. Inaczej wygląda człowiek, który ma 7 głosów, a inaczej ten z jednym. Z takim się nie liczą. Pod koniec wyborów wejdę do drużyny, która się stworzy. Ja poprę kandydata na prezesa, ale będę chciał, żeby pomorski związek coś z tego miał.

Będzie Pan pobierał pensję?
O tym nie myślałem. Zawsze powtarzałem, że funkcje społeczne, nie tylko prezesa, nie pasują do tych czasów. Ciężko namówić do takiej pracy fachowców, a od społecznika trudno wymagać. To temat do przemyśleń, a na razie wszystko robię społecznie.

Spotkał się Pan z Grzegorzem Lato. Było sympatycznie?
Znamy się dobrze, bo kiedyś był moim trenerem w Widzewie. A spotkanie odbyło się przed wyborami na prezesa PZPN, więc prezes był bardzo miły. Absolutnie jednak żadne wiążące deklaracje nie padły. Jest na to za wcześnie.

We wrześniu odbędzie się mecz młodzieżówek Polski i Portugalii w Gdyni. Zagra w Gdańsku pierwsza reprezentacja na PGE Arenie?
Nie po to są dwa fajne stadiony, żeby ich nie wykorzystać dla reprezentacji. Będę o to zabiegał, choć część gier eliminacyjnych została podzielona. Fajnie, aby u nas odbył się mecz Polska - Ukraina.

Dziennik Bałtycki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24