Zaraz po losowaniu większość powiedziałaby pewnie, że Real przejedzie po Kopenhadze jak walec. Duński zespół miał być dostarczycielem punktów dla innych drużyn grupy B. Ekipą, która odwiedzi Madryt, Stambuł i Turyn i na tym jej przygoda z Ligą Mistrzów się skończy. Piłkarze Kopenhagi mają chyba inny plan. Skoro w meczu z Juventusem udowodnili, że w piłkę grają nie najgorzej, a dzięki dobrej postawie w defensywie są w stanie zatrzymać rywala, który to niby miał ich rozbić.
Z Realem sytuacja wygląda inaczej. Klub z Madrytu co roku jest zaliczany do grona faworytów. W stolicy Madrytu panuje już swego rodzaju obsesja na punkcie zdobycia La Decimy. Kiedy przychodził Mourinho, wygranie dziesiątego Pucharu Europy miało być formalnością, a jak wiemy z Realem „Mou” tego trofeum nie zdobył. Teraz to samo zadanie postawiono przed Carlo Ancelottim. I gdyby patrzeć na dotychczasową grę „Królewskich” pod wodzą Włocha, to wydaje się, że na La Decimę Real sobie jeszcze poczeka. Co prawda „Los Blancos” wygrali pierwszy mecz fazy grupowej z „Galatą” aż 6:1, ale do ich gry zarówno w tamtym spotkaniu, jak i w innych meczach tego sezonu można mieć wiele zastrzeżeń.
W Realu zabraknie dziś Garetha Bale’a, który znów jest kontuzjowany. Na razie kupiony za gigantyczne pieniądze Walijczyk nie bardzo pomógł „Królewskim”. Co prawda zdobył jedną bramkę, ale w jego grze nadal brakuje błysku. A do tego te urazy. Widać, że nie przepracował okresu przygotowawczego, więc może odpali dopiero po jakimś czasie, tak samo, jak Luka Modrić? W kadrze meczowej nie ma oczywiście Xabiego Alonso, ale jest za to Marcelo, który wraca po kontuzji. Bramki Realu w Lidze Mistrzów ma strzec Iker Casillas, a z przodu największe zagrożenie powinien stwarzać Cristiano Ronaldo. Zastanawia natomiast, jakich roszad na innych pozycjach dokona Carlo Ancelotti. Słabo gra Benzema, ale akurat w Lidze Mistrzów strzelać potrafi, bez formy jest Sergio Ramos, którego mógłby zastąpić Varane, a i w środku pola może dojść do rotacji, w końcu tam włoski szkoleniowiec wybór ma spory.
Jeżeli chodzi o FC Kopenhaga, to Stale Solbakken zabrał do Madrytu 23 piłkarzy. Wśród nich czternastu graczy, którzy zdołali wywalczyć punkt w spotkaniu z Juventusem. Jest więc kapitan zespołu – Lars Jacobsen. Jest dwudziestodwuletni Nicolai Jørgensen, który dwa tygodnie temu pokonał Buffona. Jest Olof Mellberg, który aż 117 razy wystąpił w reprezentacji Szwecji. Ten Obrońca trafił do Kopenhagi w tegorocznym letnim oknie transferowym, a wcześniej przyodziewał barwy między innymi Villarrealu, Olympiakosu Pireus, Juventusu czy Aston Villi. Jest też w końcu człowiek, który co prawda puścił w meczu z Juve bramkę, ale i tak można powiedzieć, że drużynę z Turynu zatrzymał. Johan Wiland, bo o niego chodzi, udowodnił w starciu ze „Starą Damą”, że golkiper z niego bardzo solidny. Bramkarz, który może uratować drużynie wynik, choć wydaje się to niemożliwe. Dziś z pewnością będzie miał się szansę wykazać ponownie.
Czeka nas więc dziś ciekawy mecz. Z jednej strony Real, który ma obowiązek to spotkanie wygrać, ale ostatnio w najwyższej formie nie jest. Z drugiej FC Kopenhaga, od której nikt nie oczekuje wygranej, ale wszyscy wiedzą, że duński klub stać na sprawienie sensacji. Powinno się dziś w Madrycie dziać, oj powinno…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?