Real rozbił Espanyol. Hattrick fenomenalnego Ronaldo [ZDJĘCIA]

Paweł Jagła
Real Madryt rozbił Espanyol Barcelona 6:0, a trzy bramki zdobył Cristiano Ronaldo. Dzięki zwycięstwu "Królewscy" zbliżyli się na cztery punkty do liderującej FC Barcelony, która ma jednak jeden mecz rozegrany mniej.

Mecz na Estadio Santiago Bernabeu zaczął się zgodnie z przewidywaniami. Gospodarze od pierwszego gwizdka ruszyli do ataku. Już w pierwszej akcji, Marcelo mógł dać "Królewskim" prowadzenie. Strzał Brazylijczyka poszybował jednak wysoko nad bramką. Kolejne minuty przynosiły coraz więcej groźnych sytuacji, jednak dobrze na linii spisywał się debiutujący w La Liga Arlauskis.

Kibice nie musieli długo czekać na pierwszą bramkę. W 7. minucie litewskiego bramkarza strzałem głową pokonał Karim Benzema. Tą bramką Francuz udowadnia, że jest w znakomitej dyspozycji i krajowa federacja będzie miała spory problem przy podjęciu decyzji dotyczącej zawieszenia napastnika. Kilka minut później mieliśmy już 2:0. Bramkę zdobył Ronaldo, pewnie wykonując rzut karny. Przełamanie CR7 jest bardzo dobrą wiadomością dla sympatyków Realu, zwłaszcza że rywalizacja w lidze powoli wkracza w ostateczną fazę. Wielkimi krokami zbliża się również Liga Mistrzów i starcie z Romą. Dyspozycja strzelecka napastników Los Blancos będzie kluczowym elementem w najbliższych miesiącach.

Na kolejne trafienie również nie musieliśmy długo czekać. Po kwadransie gry na tablicy wyników wyświetlało się już 3:0. Tym razem futbolówkę do własnej bramki skierował Pape Diop. Piłka po strzale Jamesa odbiła się od jego nogi i wpadła do bramki obok bezradnego Arla. Goście z Barcelony starali się kontrować, ale duża niedokładność i wysoki pressing piłkarzy Zizou nie pozwalały na zawiązanie dobrej akcji. Po zdobyciu trzeciej bramki zawodnicy Realu zmniejszyli intensywność gry. Przewaga wypracowana już w piętnaście minut pozwalała na lekkie zwolnienie tempa i oszczędzenie sił. Nie zmieniło to jednak faktu, iż gospodarze wciąż atakowali bramkę Espanyolu w poszukiwaniu kolejnych goli.

"Papużki" pierwszą groźną sytuację stworzyły dopiero w końcówce pierwszej połowy. Znakomicie spisał się jednak Keylor Navas. Chwilę później byliśmy świadkami czwartej bramki dla gospodarzy. Kolejne trafienie na swoim koncie zapisał Ronaldo. Portugalczyk w doskonały sposób wymanewrował trzech obrońców Espanyolu i uderzył nie do obrony.

Zarzut, że Real w drugiej połowie gra gorzej, nie jest bezpodstawny. Gospodarze zaczęli odpuszczać gościom z Katalonii. Piłkarze Espanyolu nieśmiało próbowali skorzystać ze stworzonej w ten sposób sytuacji. Niestety, ich strzały znacznie mijały bramkę bronioną przez Navasa. Celne uderzenia bez problemu wyłapywał golkiper "Królewskich". Piłkarze Realu świadomi braku zagrożenia ze strony Espanyolu zaczęli grać mniej konwencjonalnie i w wielu przypadkach zamiast uderzyć z dogodnej pozycji, na siłę szukali podania, by „wejść” do bramki.

Na dwadzieścia minut przed końcem spotkania gracze Espanyolu mieli dwie doskonałe sytuacje na zdobycie bramki. W pierwszej górą był Navas, broniąc sytuację sam na sam. Chwilę później strzał zza pola karnego oddał Abraham. Jego uderzenie podbił Varane i mało brakło, by piłka po jego interwencji wpadła za kołnierz kostarykańskiego bramkarza.

Co nie udało się Espanyolowi, udało się Realowi. W 80. minucie hattricka skompletował Ronaldo. Pięknym dośrodkowaniem, wprost na głowę Portuglaczyka, popisał się Jese, a ten nie miał problemów, aby zdobyć gola z najbliższej odległości. Los Blancos swoją grą uśpili czujność "Papużek", by później to bezlitośnie wykorzystać. Ostatnia bramka w tym meczu, to samobójczy gol Durante, który niefortunnie interweniował przy dośrodkowaniu Jesego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24