Wie Pan, jak mówi się o takich meczach jak ten najbliższy Sandecji z GKS Tychy?
Hmm, podpowiedź?
Przyjaźń zobaczymy na trybunach, ale na murawie prawdziwą bitwę.
No tak. Dobra pora, sztuczne oświetlenie, na pewno będzie fajna oprawa. Swoje już w tej lidze odpokutowaliśmy. Jedziemy zdobyć trzy punkty.
Na razie jednak w tym sezonie ani raz nie wygraliście. Dlaczego ma się to zmienić akurat w Nowym Sączu?
Bo z tygodnia na tydzień jest w naszych występach postęp. Gramy coraz lepiej. Tylko w ostatnim meczu mieliśmy trzy, cztery sytuacje, które powinniśmy wykorzystać. Musimy uwierzyć, że potrafimy strzelać bramki. Przecież mamy egzekutorów. Piłka czasami zabiera, a później oddaje. My już punktów trochę oddaliśmy. Płaciliśmy za kartki. Mam nadzieję, że już od najbliższego spotkania wszystko pójdzie w dobrym kierunku.
Nie wolałby Pan zagrać w Nowym Sączu kilka tygodni wcześniej? Biało-czarni wyraźnie się rozpędzają.
Różnie można to oceniać. Jarosław Araszkiewicz jest mistrzem motywacji i pokazał to po porażce 0:5 z Zawiszą. Jego chłopcy się podnieśli. Grają i wygrywają. My mieliśmy dwa mecze na tzw. patelni, a nie potrafiliśmy zwyciężyć. Pojechaliśmy na Zawiszę i zagraliśmy dobre spotkanie z faworytem.
Jeśli ktoś już teraz skazuje was na porażkę, należy mu zaproponować obejrzenie nagrania spotkania GKS w Bydgoszczy?
Oczywiście. Mamy dużo atutów. Będziemy chcieli czymś Sandecję zaskoczyć. Nasz trener [Piotr Mandrysz - red.] też przecież nie jest z pierwszej łapanki. To doświadczony szkoleniowiec, potrafi zmotywować, wlać w zespół ducha walki.
Nie boi się Pan, że jak na złość akurat w tym meczu odpali Arkadiusz Aleksander?
Na każdego trzeba uważać. W każdym razie mamy dobrą obronę, więc Aleksandra się nie boimy. Życzę mu jednak, żeby odpalił w następnym meczu [śmiech].
Nowy Sącz akurat Pan może miło wspominać.
Graliśmy tam dobre spotkania z Podbeskidziem Bielsko-Biała, Ruchem Radzionków. Leży mi to boisko, a czy z nowym klubem poukłada się tak samo, zobaczymy.
Przy Kilińskiego nie brakuje Pana znajomych.
Zgadza się. Zaczynając od trenera [śmiech]. Z "Arasiem" się znam, bo graliśmy razem w Grodzisku. W tym meczu sentymentów jednak nie będzie. Jedziemy zmobilizowani i zwarci, żeby odbić się od dna i zacząć z większym spokojem walczyć w środku tabeli. Możliwości naszego zespołu naprawdę są wielkie. Musi w końcu przyjść nasz dzień.
Przywita się Pan z kolegą "per panie trenerze"?
Ja zawsze do trenerów, nawet jeśli są młodsi ode mnie czy grałem z nimi piłkę, mówię "panie trenerze". Nawet czasem jak siedzimy przy kawie, też się tak się zwracam. Mam szacunek do tych ludzi. Mówią - dobra "Rocky", przestań. Ja odpowiadam - "Nie, no, trener to zawsze trener".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?