Sensacja w Liverpoolu! FC Basel wyrzuciło "The Reds" z Ligi Mistrzów

Damian Wiśniewski
Sensacja stała się faktem! Szwajcarskie FC Basel zremisowało na wyjeździe z Liverpoolem 1:1 i zajęło drugie miejsce w grupie B Ligi Mistrzów! Anglicy, którzy kończyli mecz w "10", muszą się zadowolić grą w Lidze Europy.

Przed tym meczem wiadomo było tylko jedno. Liverpool musiał wygrać, gościom do awansu wystarczał remis. Podopieczni Brendana Rodgersa długo jednak nie wyglądali na takich, którym zależy na zdobywaniu goli za wszelką cenę. Do przerwy nie potrafili oni zawiązać choćby jednej składnej akcji ofensywnej i goście ze Szwajcarii spokojnie mogli grać swoje.

Piłkarze Paulo Sousy nastawili się na grę z kontry i pozwolili gospodarzom na atak pozycyjny. Ci co prawda dłużej utrzymywali się przy piłce, ale pożytku mieli z tego tyle, co kot napłakał. Szybkie ataki Szwajcarów były z kolei momentami naprawdę groźne i Liverpool miał się o tym przekonać.

Stało się to w 25. minucie gry. Zuffi i Frei zagrali ładną dwójkową akcję, a ten drugi zdecydował się na strzał sprzed pola karnego, czym nie dał najmniejszych szans Simonowi Mignolet. W pierwszej połowie to byłoby w zasadzie tyle, jeśli chodzi o ciekawe sytuacje.

Tuż po przerwie Brendan Rodgers zdecydował się na wprowadzenie do gry Alberto Moreno i Lazara Markovicia. Zwłaszcza wejście tego drugiego wydawało się być dobrą decyzją, choć tylko do czasu. Serb zaczął dobrze, bo rozgrywanie piłki szło mu dość swobodnie, ale skończył w najgłupszy możliwy sposób. W 60. minucie gry uderzył w twarz Safariego i musiał wylecieć z boiska.

Dosłownie chwilę wcześniej goście mogli podwyższyć swoje prowadzenie, gdyż Xhaka oddał bardzo groźny strzał sprzed pola karnego, ale piłka nieznacznie minęła bramkę. Paradoksalnie jednak Liverpool zaczął grać lepiej, kiedy musiał robić to w osłabieniu.

W 67. minucie spotkania Skrtel oddał mocny strzał z dystansu, ale okazał się on być nieznacznie niecelny. Prawdziwe emocje zaczęły się 14 minut potem, kiedy sprawę w swoje ręce wziął Steven Gerrard. Kapitan The Reds oddał fantastyczny strzał z rzutu wolnego, a piłka poleciała w samo okienko bramki czeskiego goalkeepera gości.

Po tej sytuacji gra nieco bardziej nam się otworzyła i jedni i drudzy byli blisko strzelenia kolejnych goli. Najbliżej trefienia był Jordan Henderson, a po jego strzale i rykoszecie, bramkarz złapał piłkę tuż przed linią bramkową. Następnie o krok od strzelenia gola był jeszcze Martin Skrtel, ale jego uderzenie było nieznacznie niecelne.

Liverpool nie zdołał zadać przeciwnikowi drugiego ciosu, więc musi pożegnać się z rozgrywkami Champions League i zadowolić się Ligą Europy. Paulo Sousa i jego podopieczni będą z kolei w Szwajcarii bohaterami swoich kibiców. To oni, obok Realu Madryt, wychodzą z grupy B.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24