Show time Lecha w Kielcach

Michał Wieczorek
Tydzień temu Korona rozgromiło warszawską Polonię
Tydzień temu Korona rozgromiło warszawską Polonię Wojciech Marczak
Pięć goli zaaplikował Koronie Lech w Kielcach i jest liderem ekstraklasy. Zwycięstwa zanotowały także Legia i Polonia, która po dwóch golach w doliczonym czasie gry wygrała ze Śląskiem.

Niedziela to dzień zarezerwowany dla uczestników Ligi Europejskiej, a w przypadku Polonii i Legii byłych uczestników, bowiem obie ekipy pożegnały się w czwartek z piłkarską Europą.

O godzinie 14:45 zmagania rozpoczęły drużyny Polonii Warszawa i Śląska Wrocław. Podopieczni Jacka Grembckiego przegrywali w tym meczu 0:1 i 1:2 i niemal całe 90 minut zanosiło się na czwartą porażkę tego zespołu z rzędu! Wcześniej "Czarne Koszule" zostały dwukrotnie pokonane przez NAC Bredę, a tydzień temu w Kielcach dostały lanie od Korony. Przypomnijmy, że trener Jacek Grembocki ma ponoć zapis w kontrakcie, według którego 3 kolejne porażki mogą skutkować jego zwolnieniem. Z Józefem Wojciechowskim - właścicielem klubu spotkał się już nawet Franciszek Smuda, ale ten chciałby objąć funkcję selekcjonera kadry.

Na meczu w Warszawie był także trener Stefan Majewskim, o którym także mówiono jako potencjalnym następcy Grembockiego. - Nie ma takiej możliwości. Jestem trenerem kadry U-23 - zdementował plotki Majewski.

W drugiej połowie szczęście uśmiechnęło się do Polonistów trzykrotnie. Bohater pierwszej połowy - Antoni Łukasiewicz, który popisał się fantastyczną asystą przy golu Gancarczyka, tym razem popełnił fatalny kiks i zawalił gola. Jego "podanie" wykorzystał Ivanowski i w Warszawie był remis. Szczęście gospodarzy nie trwało długo, bo grający dziś wyjątkowo nieporadnie Mariusz Zasada sprokurował rzut karny. "Jedenastkę" na bramkę zamienił Sebastian Dudek. Wydawało się, że nie ma już ratunku dla "Czarnych Koszul", ale ci potrafili fantastycznym zrywem w doliczonym czasie gry strzelić dwa gole! Zajęto im to 50 sekund! Bohaterem drużyny - młody napastnik Daniel Gołębiewski, który strzelił zwycięską bramkę.

Równolegle o godzinie 17 rozpoczęły się spotkania w Kielcach i Gdyni. Tym razem Korona nie sprawiła niespodzianki. Choć podobnie jak tydzień temu w meczu z Polonią grała nieżle widać było różnicę w umiejętnościach zespołu Marka Motyki i Lecha Poznań. W roli głównej wystąpili boczni obrońcy. Mecz rozpoczął się od samobójczej, kuriozalnej bramki strzelonej przez Łukasza Nawotczyńskiego, który spotkanie rozpoczął na prawej stronie defensywy. W Lechu zadebiutował Seweryn Gancarczyk, a w Koronie Edson da Silva - piłkarze grający na lewej stronie. Debiut Polaka był bardzo udany - Gancarczyk zaliczył asystę i popisał się kilkoma efektownymi zagraniami. Był też skuteczny w obronie, o co można było mieć największe pretensje do Edsona. Ten niemiłosiernie ogrywany przez całe spotkanie przez Sławomira Peszkę, a jego ofensywne wejścia były dość ślamazarne.

W Gdynii znów wielki zawód. W samej końcówce Arka straciła jeden punkt, po golu Macieja Rybusa. Winowajcą Andrzej Bledzewski, który nie najlepiej zachował się przy strzale młodego pomocnika Legii. "Wojskowi" wygrali w swoim stylu... nie najlepszym stylu wyjazdowym. Dla drużyny Jana Urbana ważne są jednak kolejne 3 punkty i komplet oczek w ligowej tabeli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24