Pamięta pan sytuację, po której padła jedyna bramka?
Zagraliśmy superakcję z Grześkiem Boninem, on ekstra oddał piłkę do "Zahora", który wbiegł pod nią i oddał do mnie. A potem? Potem to już była intuicja, żeby obiec bramkarza.
A pamięta pan sytuacje niewykorzystane?
Kilka ich było, to prawda. Dobrze bronił bramkarz Cracovii, ale co tu ukrywać, denerwuje mnie, a właściwie to jestem nawet mocno wkurzony, że trafiłem do siatki tylko jeden raz.
Dobrze, że spotkanie nie skończyło się remisem...
Wtedy byłoby nieciekawie. Mieliśmy trochę trudnych chwil, szczególnie pod koniec meczu, jak zawsze zresztą (śmiech). To wszystko przez to, że nie strzeliliśmy tej drugiej bramki, ani ja, ani Robert Jeż. I jak Cracovia przycisnęła to zrobiło się nerwowo.
Ale gdy patrzy pan w tabelę, to chyba nerwowo nie jest?
My walczymy o utrzymanie i nic się pod tym względem nie zmieniło. Ciągle musimy zbierać punkty, a takie zwycięstwa jak to nad Cracovią mocno nas do celu przybliżają. Nie ma jednak mowy o podpalaniu się na grę w pucharach, dopóki to utrzymanie nie stanie się pewne.
Tata wspierał pana z trybun?
Nie, tym razem musiałem sobie sam poradzić (śmiech). Za to przyjechała moja dziewczyna.
Rozmawiał Rafał Musioł
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?