Umiarkowany optymizm po sparingach Śląska
Już w drugiej połowie czerwca, gdy w Nyonie zakończyło się losowanie 2. rundy eliminacji Ligi Europy, wiedzieliśmy, że Śląsk Wrocław będzie faworytem dwumeczu, bez względu na to czy przyjdzie się zmierzyć z zespołem z Czarnogóry czy Armenii. Jednak trudno było przypuszczać, że awans zespołu z Oporowskiej będzie wydawał się aż tak oczywisty.
Powyższe słowa piszę z pełną odpowiedzialnością, ponieważ mam w pamięci obrazki z wczorajszej potyczki Miki Erewań z Rudarem Pljevlja, z którym zmierzą się wrocławianie. Pierwsze co przychodzi na myśli, to dno i kilka metrów mułu w wykonaniu obu zespołów. Momentami tego meczu zwyczajnie nie dało się oglądać, a fatalna realizacja telewizyjna meczu tylko pogłębiała frustrację postronnego widza. Jednak po kolei.
Pierwsza potyczka obu drużyn nie była porywającym widowiskiem. Mecz 1:0 wygrali piłkarze Rudaru, ale zdaniem obserwatorów spotkania, ciekawszą piłkę prezentowali Ormianie. Trzeba jednak podkreślić fakt, że sam poziom spotkania przez wszystkich był określany mianem mizernego, a na boisku momentami działo się mniej niż w kolejnym odcinku "Mody na sukces".
W rewanżu nie było lepiej. Obu drużynom zdecydowanie brakowało pomysłu na grę oraz, co w tym wypadku najistotniejsze, umiejętności. Jeżeli już piłkarzom którejś ekipy udało się przeprowadzić w miarę sensowną akcję, to jej wykończenie było mizerne albo brakowało ostatniego podania, bądź też zawodziła skuteczność. Z czystym sumieniem muszę przyznać, że w minionym spotkaniu widywałem lepsze spotkania na poziomie 1. ligi polskiej, a to już o czymś mówi.
Zastanawiałem się przez długo, czy może jedna z ekip prezentowała choć odrobinę wyższy poziom i naprawdę nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Dobrze się stało, iż dalej przeszli Czarnogórcy, ponieważ dzięki temu wrocławianie unikną długiej podróży do Azji i gry w ponad czterdziestostopniowym upale.
Obowiązkiem brązowych medalistów mistrzostw Polski jest zaklepanie sobie awansu już w pierwszym, rozgrywanym we Wrocławiu, spotkaniu. Wszystko po to, aby podróż do Podgoricy, bo tam odbędzie się rewanż, była formalnością. Oczywiście mam w pamięci wpadki polskich drużyn na arenie międzynarodowej, ale tym razem zupełnie nie ma na takową miejsca.
Ciężko mi znaleźć nawet epitet, który określiłby ewentualne potknięcie się w takim spotkaniu, bo wstyd, kompromitacja czy żenada, byłby zdecydowanie zbyt delikatne. Dość powiedzieć, że Rudar jest piątą drużyną z ligi, której przedstawiciele w minionym sezonie wygrali zaledwie jedno spotkanie w europejskich pucharach, ze Śląskiem Wrocław właśnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?