Na inaugurację sezonu ekipa z ul. Kałuży uległa w meczu 1. kolejki ekstraklasy 2:3 Piastowi Gliwice. W Stalowej Woli, w spotkaniu z 10. drużyną minionego sezonu grupy wschodniej II ligi, szansę dostanie kilku zawodników, którzy niedzielny pojedynek rozpoczęli na ławce rezerwowych, ale nie oznacza to, że krakowianie traktują pucharową potyczkę niepoważnie.
- Nie ma mowy o jakimkolwiek odpuszczeniu tych rozgrywek. Jedziemy w najsilniejszym możliwym składzie, a nie rezerwami, ale na pewno dojdzie do jakichś zmian w porównaniu do meczu z Piastem - mówi trener Wojciech Stawowy.
W defensywie wielkiego pola manewru nie ma. Jedynie Marcina Kusia na prawej stronie może zastąpić Andraż Struna. Debiutu w "Pasach" jeszcze nie doczeka się Tomasz Wełna, co oznacza, że znów duet stoperów stworzą Milos Kosanović i Mateusz Żytko.
- Gra co trzy dni nie jest dla nas żadnym problemem, zwłaszcza na początku rozgrywek. Czy chcemy zdobyć Puchar Polski? W każdym meczu wychodzimy na boisko po zwycięstwo i każdy mecz gramy jak finał czegoś ważnego - tłumaczy "Kosa". Większy wybór szkoleniowiec Cracovii ma w drugiej linii, gdzie może wymienić niemal całą formację na zawodników, którzy przecież w minionym sezonie byli podstawowymi graczami: Sławomira Szeligę, Marcina Budzińskiego czy Bartłomieja Dudzica. W odwodzie jest Saidi Ntibazonkiza, który w Cracovii Stawowego jeszcze w wyjściowym składzie się nie znalazł.
Spotkanie I rundy Pucharu Polski mogłoby być dobrą okazją na debiut dla młodych zawodników, którzy od pewnego czasu trenują już z I zespołem Cracovii: 17-letnich Bartosza Kapustki i Krzysztofa Szewczyka, 19-letniego Pawła Jaroszyńskiego albo imponującego skutecznością w rezerwach 20-letniego Przemysława Kity. Na swoją szansę będą jednak musieli jeszcze chwilę poczekać. - Jeśli ktoś dostanie szansę z grupy młodych zawodników, to najprawdopodobniej będzie to tylko Bartek Żurek - zdradza trener Stawowy.
W minionym sezonie krakowianie przeszli przez dwie rundy Pucharu Polski: po pokonaniu Zawiszy Bydgoszcz odpadli po rzutach karnych z Flotą Świnoujście. Wtedy krakowianom zależało na zdobyciu PP z dwóch powodów: czysto sportowego i obiecanej przez władze klubu premii za sięgnięcie po trofeum. W tym roku tej drugiej nie ma, ale i tak rozgrywki te traktują na serio. - Do tych rozgrywek podchodzimy bardzo poważnie, bo to jest najkrótsza ścieżka do europejskich pucharów. Trzeba grać ambitnie, żeby później nie żałować, że się zmarnowało szansę - podkreśla Krzysztof Danielewicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?