Stjepanović: Jest różnicą między ligą polską a macedońską

Bartosz Karcz/Gazeta Krakowska
- Muszę przyznać, że jest różnica między ligą polską a macedońską, w której ostatnio występowałem. Tutaj gra się o wiele szybciej i, przede wszystkim, ostrzej - mówi Ostoja Stjepanović, piłkarz Wisły Kraków.

Wisła Kraków: podczas meczu z Legią padnie rekord frekwencji

Jak się Pan czuje po fatalnym zderzeniu z Łukaszem Burligą w czasie meczu z Ruchem?
Doszedłem już do siebie. Najważniejsze, że po tym, co się stało w Chorzowie, z moją głową wszystko jest w porządku.

Podobno w przerwie miał Pan zawroty głowy i nie bardzo wiedział, co się dzieje?
Nie czułem się najlepiej. Odczuwałem mrowienie i lekarz stwierdził, że lepiej będzie, jeśli na drugą połowę nie będę wychodził na boisko.

A co powiedział Panu Łukasz Burliga już po meczu?
"Bury" przepraszał mnie już kilka razy, ale przecież nie chciał mi zrobić krzywdy. Takie rzeczy na boisku się zdarzają. To jest futbol, gra kontaktowa, więc i wypadki są wpisane w specyfikę tej dyscypliny.

Porozmawiajmy o Pańskiej grze. Prezentuje się Pan z meczu na mecz coraz lepiej, tak jakby potrzebował czasu, żeby poznać naszą ligę. Coś Pana zaskoczyło w sposobie gry w Polsce?
Staram się zaaklimatyzować jak najszybciej w polskich warunkach. Muszę przyznać, że jest różnica między ligą polską a macedońską, w której ostatnio występowałem. Tutaj gra się o wiele szybciej i, przede wszystkim, ostrzej. Początkowo było to dla mnie rzeczywiście lekkim zaskoczeniem, ale teraz już po prostu wiem, że trzeba szybciej pozbywać się piłki, zagrywać ją do kolegów. Postaram się jeszcze Wiśle dać jak najwięcej.

Wspomniał Pan, że w Polsce gra się ostrzej. Mam wrażenie, że to dla Pana był do tej pory największy problem. Rywale atakowali agresywnie i momentami łatwo tracił Pan piłkę. Zgodzi się Pan z taką opinią?
Może rzeczywiście coś w tym jest. Tak jak wspomniałem, w Macedonii gra się trochę inaczej. W środku pola jest więcej miejsca i czasu na rozegranie piłki. Tutaj od razu doskakuje dwóch rywali i trzeba po prostu grać szybciej. Już jednak o tym wiem, staram się dostosować i myślę, że będę miał coraz mniej takich łatwych strat.

Wiedział Pan coś w ogóle o naszej ekstraklasie przed przyjazdem do Polski? Czy wszystko poznaje dopiero przez ostatnie miesiące?
Oczywiście, że coś wiedziałem. Nie podpisywałbym przecież kontraktu w ciemno. Zanim tutaj trafiłem, rozmawiałem z moimi kolegami, którzy w Polsce już grali. Sporo opowiadał mi np. Zlatko Tanevski, który grał w Lechu Poznań i GKS-ie Bełchatów. Ponieważ były to dobre opinie, łatwiej było mi się zdecydować na związanie się umową z Wisłą.

Gra Pan jako defensywny pomocnik. To trochę niewdzięczna pozycja, żeby wkupić się w łaski kibiców. Napastnik strzeli kilka bramek i wszyscy go kochają, a Pan wykonuje tzw. czarną robotę.
W piłce nożnej w każdej drużynie gra po jedenastu zawodników i każdy z nich ma do wykonania swoją pracę. Żeby wyniki zespołu były dobre, wszyscy muszą wywiązywać się jak najlepiej ze swoich zadań. Rzeczywiście, trochę jest tak, że pozycja, na której występuję, wymaga więcej walki, a może nieco mniej kreatywnej gry. Nie znaczy to jednak, że nie mogę niczego dać drużynie w ofensywie. Generalnie bardzo dobrze czuję się w roli defensywnego pomocnika i chcę grać na tej pozycji jak najdłużej.

Wszyscy piłkarze na świecie mówią, że czekają na wielkie mecze. No to w niedzielę będzie miał Pan okazję zagrać w takim wielkim, polskim meczu. Słyszał Pan już o rywalizacji Wisły z Legią?
Słyszałem, ale nie lubię mówić o meczach, zanim zostaną one rozegrane. Staram się przede wszystkim przygotować do takich spotkań na treningach.

Nie wierzę jednak, że w szatni nie rozmawiacie na temat tego meczu i że koledzy nie mówili Panu jeszcze, ile te mecze z Legią znaczą dla kibiców Wisły.
To jest podobna sytuacja do tej sprzed meczu z Cracovią. Zdaję sobie sprawę z tego, że gramy bardzo ważne spotkanie i staram się przygotować do niego jak najlepiej.

Widział Pan już w akcji drużynę Legii?
Oglądałem jej mecz ze Steauą Bukareszt i jeszcze jedno spotkanie w polskiej lidze, ale nie pamiętam, z jakim przeciwnikiem.

Legia straciła w ostatnim meczu Ivicę Vrdoljaka, czyli piłkarza grającego na Pańskiej pozycji. Przeciwko Wiśle nie wystąpi on z powodu kartek. To jedna z kluczowym postaci tej drużyny. Myśli Pan, że to może ułatwić wam zadanie w drugiej linii?
Nie sądzę, żeby strata jednego zawodnika osłabiła siłę Legii. Z tego, co zdążyłem się zorientować, Legia ma szeroką kadrę i jej trener będzie miał kim zastąpić Vrdoljaka.

W Macedonii też macie mecze, które przyciągają tak liczną publiczność, jaka jest spodziewana w niedzielę na stadionie Wisły?
Gdy z Wardarem graliśmy w eliminacjach Ligi Mistrzów przeciwko BATE Borysów, na stadionie było ponad 30 tysięcy widzów i atmosfera była wtedy rzeczywiście znakomita. W lidze macedońskiej o taką frekwencję jest jednak trudno. Jeśli przyjdzie na mecz siedem tysięcy widzów, to już jest całkiem nieźle. A jeśli chodzi o polską ligę, to cieszę się, że tak dużo ludzi chodzi tutaj na mecze. Łatwiej i przyjemniej gra się, gdy trybuny są pełne.

Mówił Pan wcześniej, że coraz lepiej adaptuje się w drużynie. A jak zaaklimatyzował się Pan w Krakowie? Jak się Panu tutaj żyje?
Kraków to piękne miasto, więc żyje mi się tutaj bardzo dobrze. Ludzie są życzliwi. Na razie nie mam jednak za dużo czasu, żeby pozwiedzać, bo koncentruję się na treningach i meczach. Wkrótce jednak przyjedzie do mnie narzeczona, która teraz ma do zdania jeszcze parę egzaminów na studiach. Gdy się tutaj zjawi, wspólnie postaramy się lepiej poznać miasto.

Rozmawiamy po angielsku, ale wplata Pan w swoje wypowiedzi cały czas polskie słowa. Czy to oznacza, że intensywnie uczy się naszego języka?
Skoro zdecydowałem się grać w Polsce, to chcę wykorzystać ten czas i nauczyć się również języka. Jest mi o tyle łatwiej, że zarówno polski, jak i macedoński należą do grupy języków słowiańskich. Postępy dostarczają dużej satysfakcji. Dla mnie to też ułatwienie w codziennym życiu. Gdy znasz język kraju, w którym mieszkasz, łatwiej pójść do sklepu czy restauracji na obiad. Łatwiej też jest funkcjonować w grupie. Gdy grałem w Austrii, w kilka miesięcy nauczyłem się na tyle języka niemieckiego, że dogadywałem się w podstawowych sprawach.

To co, następny wywiad już po polsku?
Postaram się, żeby było to możliwe jak najszybciej (śmiech).

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24