Szeweluchin: Liga polska jest bardziej wyrównana niż ukraińska

psz
Oleksandr Szeweluchin coraz lepiej radzi sobie w Górniku Zabrze
Oleksandr Szeweluchin coraz lepiej radzi sobie w Górniku Zabrze Dariusz Hermiersz/www.gornikzabrze.pl
- Mam taką zasadę, że przed meczem nie interesuje mnie które miejsce zajmuje rywal. To nie ma znaczenia. ŁKS też był nisko w tabeli, a nie mogliśmy im strzelić gola - mówi Oleksandr Szeweluchin, wychowanek szkółki Dynama Kijów, obecnie obrońca Górnika Zabrze.

W momencie podpisywania kontraktu z Górnikiem towarzyszył ci Żora Koroliow, znany w Polsce z udziału w show "Taniec z gwiazdami". To twój znajomy?
To przyjaciel mojego menedżera. Mieszka w Polsce od kilku lat, dobrze zna język i pomagał nam wtedy w tłumaczeniu. Początkowo pomagał mi też w komunikowaniu się przykładowo z kierownikiem drużyny, bo nie zawsze potrafiłem się dogadać. Czasami do niego dzwonię, ale teraz coraz lepiej radzę sobie z mową po polsku. Staram się czytać i oglądać telewizję w waszym języku. Przez miesiąc będę miał też indywidualne lekcje z lektorem.

Dobiega końca trzeci miesiąc twojego pobytu w zespole Górnika. Możesz już porównać ligowy poziom w Polsce i na Ukrainie?
Ostatnio grałem w PFK Sewastopol, na zapleczu ukraińskiej Premier Ligi. Tam tylko 2-3 zespoły odpowiadają poziomowi polskiej ekstraklasy, ale reszta jest słabsza. Generalnie to między Polską a Ukraińską ekstraklasą nie widzę wielkich różnic, za wyjątkiem jednej. Wydaje mi się, że rozgrywki ligowe w Polsce są bardziej wyrównane i ostatni zespół może wygrać z pierwszym. Dynamo Kijów czy Szachtar Donieck to potęgi, które regularnie grają w europejskich pucharach i rzadko tracą punkty w lidze ze słabszymi rywalami.

Jak na tym tle wypada Górnik?
Trudno jednoznacznie ocenić. Moim zdaniem Górnik jest w fazie przejściowej i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to nadejdą tu lepsze czasy. Mówię chociażby o modernizacji stadionu.

A pod względem sportowym?
Wszystko wygląda dobrze. Trener Nawałka jest fachowcem, ma swój plan, który my staramy się realizować. Wydaje mi się, że to sprawny system, który może przynieść efekty.

Mało kto wie, że jesteś wychowankiem słynnej szkółki piłkarskiej Dynama Kijów. Zetknąłeś się z legendarnym Walerym Łobanowskim?
Oczywiście, że tak. W Dynamie przeszedłem przez wszystkie szczeble. Koniec mojej gry w drużynie juniorów, przypadł akurat na okres świetności Dynama i grę w Lidze Mistrzów. W sezonie 1997/98 dotarli do ćwierćfinału, a rok później do półfinału. Pamiętam doskonale mecze z Juventusem Turyn czy Bayernem Monachium, w których wcale nie byliśmy słabszą drużyną. To zasługa właśnie Walerego Łobanowskiego, który stworzył zespół seryjnie zdobywający mistrzostwo Ukrainy i groźny dla najlepszych drużyn w Europie. To były świetne czasy dla Dynama.

Jako zawodnik Dynama II wiele razy miałem styczność z trenerem Łobanowskim. Często trenowaliśmy na jednej połowie boiska, a pierwszy zespół pod jego okiem na drugiej. Jeśli tylko ktoś doznał kontuzji, to trener Łobanowski często zapraszał piłkarzy z rezerw do zajęć. Podobnie było w trakcie zgrupowań kadry Ukrainy, którą prowadził, a które odbywały się najczęściej w bazie treningowej Dynama. Walery Łobanowski stworzył w Kijowie sprawnie działający system, począwszy od drużyn trampkarzy, przez trzeci (II liga) i drugi zespół (I liga), aż po seniorów. Wszystko opierało się na żelaznej dyscyplinie, konsekwencji, a jak trzeba było, to na bardzo surowych karach. Pamiętam, że zimą 2002 roku dawał coraz więcej szans młodym piłkarzom, ale wiosną zmarł na zawał serca w trakcie jednego z meczów ligowych i później ci sami piłkarze rozjechali się po innych klubach, bo następcy Łobanowskiego mieli już inną wizję.

Myślisz, że byłoby ci łatwiej awansować do pierwszego zespołu, gdyby nie grały w nim takie gwiazdy jak Szewczenko i Rebrow?
Chyba tak, bo z takimi gwiazdami trudno było konkurować. Później najlepsi piłkarze odeszli, a Dynamo nie grało już tak dobrze i straciło prymat na Ukrainie na korzyść Szachtara.

Co sądzisz na temat przygotowań Polski i Ukrainy do zbliżającego się Euro 2012?
Wydaje mi się, że na pewno nie będzie uwag co do stadionów, bo te już są gotowe. Gorzej wygląda sprawa z infrastrukturą drogową. Pod tym względem trochę lepiej jest w Polsce. Na Ukrainie wiele dróg jest remontowanych i tak już chyba zostanie do samego turnieju. Chociaż ostatnio jechałem z Zabrza - przez Przemyśl i Lwów - do Kijowa samochodem i muszę przyznać, że trasa była dobra. Pewnie gorzej byłoby, gdybym zjechał z tej trasy w bok...

Jak oceniasz szanse Polski i Ukrainy na awans z grupy?
Polska trafiła do grupy, podobnej jak T-Mobile Ekstraklasa, czyli zespoły prezentują wyrównany poziom. Rosja to dobry zespół, stać ich na grę na wysokim poziomie, ale też często grają słabo. Grecja też prezentuje stabilną formę, a Czechów zawsze lubiłem. Tyle że czasy Nedveda i Poborskiego już minęły.

Na papierze dużo gorzej wygląda sytuacja Ukrainy, bo Anglia i Francja to bardzo trudni rywale. Ale wydaje mi się, że to może być nasza szansa, bo te zespoły grają otwarty futbol, a bronią numer jeden Ukrainy - jak za czasów Łobanowskiego - jest gra z kontrataku. Z kolei Szwecja prezentuje podobny poziom co Ukraina i w tym przypadku będzie decydowało przygotowanie do turnieju. Problemem naszej drużyny są na pewno kontuzje czołowych stoperów Dynama Kijów i Szachtara Donieck, ale do imprezy zostały jeszcze 2 miesiące i może sytuacja ulegnie jeszcze poprawie.

W meczu z Lechią zdobyłeś swojego pierwszego gola na polskich boiskach. To trafienie sprawiło ci dużo radości?
Bardzo cieszyłem się zaraz po strzeleniu gola. Do przerwy przegrywaliśmy 0:2 i trener mocno nas mobilizował w szatni. Ten szybko zdobyty gol był szansą na odrobienie strat, a może nawet i wygraną. Ale po końcowym gwizdku nie byłem zadowolony. Nikt nie był. Jeden punkt to nie było to, czego oczekiwaliśmy. Zresztą tak samo czujemy się po remisie z ŁKS-em.

Okazje do zdobycia gola miałeś już we wcześniejszych meczach...
Na każdy mecz wychodzę z nastawieniem, by czujnie grać w obronie i nie popełnić błędów, ale staram się też wykorzystywać mój wzrost (192 cm - przyp. red.) przy stałych fragmentach gry. Kilka okazji było wcześniej i pewnie jeszcze kilka ich będzie.

Przed wami mecz z Cracovią, ostatnią drużyną w tabeli.
Mam taką zasadę, że przed meczem nie interesuje mnie które miejsce zajmuje rywal. To nie ma znaczenia. ŁKS też był nisko w tabeli, a nie mogliśmy im strzelić gola. Znowu z Legią grało się lżej. Czemu? Nie wiem... Liczy się nasze przygotowanie, jak najlepsza gra i koncentracja. Jeśli te elementy będą spełnione w stu procentach, to będzie dobrze.

Źródło: informacja prasowa Górnika Zabrze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24