Szymkowiak: Jakość meczów regularnie się obniża

Radosław Patroniak/Głos Wielkopolski
Mirosław Szymkowiak
Mirosław Szymkowiak Polskapresse
- Trenerzy przywiązują coraz większą wagę do taktyki, co ogranicza piłkarzom swobodę ruchów. Od 3-4 lat nie ma w Polsce drużyny, która prowadziłaby grę. U nas piłka fruwa, zamiast toczyć się po boisku - mówi Mirosław Szymkowiak, były piłkarz, obecnie komentator Canal+ i współwłaściciel Akademii Piłkarskiej 21.

Wszyscy mówią o Euro 2012 i niemal wszyscy widzą Polskę już w ćwierćfinale. Może były reprezentant, który brał udział bez powodzenia w dużych imprezach, zaapeluje o większą ostrożność w prognozowaniu?
Jak najbardziej, bo moim zdaniem nie trafiliśmy do słabej grupy, tylko do takiej, w której możemy trzy mecze wygrać, ale też możemy trzy przegrać. Znam trenera Franciszka Smudę i wiem, że każdy zawodnik zostawi na boisku mnóstwo zdrowia. Oprócz ambicji ważna też będzie analiza gry przeciwnika. We współczesnej piłce o wyniku decydują niuanse. Dlatego zdarza się, że ktoś przez 80 procent czasu gry jest w posiadaniu piłki, a mimo to przegrywa mecz 0:1. Intuicja podpowiada mi, iż w pierwszym spotkaniu z Grekami o wyniku może przesądzić stały fragment gry. Pytanie tylko kto zada ten decydujący cios...

Wierzymy w szalejące trio Borussii Dortmund, ale nawet laik wie, że siła reprezentacji musi być też oparta na mocnej lidze. O tej ostatniej mówi się, że była niezwykle wyrównana, ale i wyjątkowo bezbarwna. Zgadza się Pan z taką opinią?
Jakość meczów regularnie się obniża. Nie wynika to tylko z braku umiejętności. Trenerzy przywiązują coraz większą wagę do taktyki, co ogranicza piłkarzom swobodę ruchów. Od 3-4 lat nie ma w Polsce drużyny, która prowadziłaby grę. U nas piłka fruwa, zamiast toczyć się po boisku. Lech Poznań dobrze zaczął sezon, ale potem miał okres smutny. Po zwolnieniu Jose Mari Bakero trener Mariusz Rumak ożywił poznańską jedenastkę. Bardziej to jednak było widoczne w meczach wyjazdowych niż przy Bułgarskiej, bo tam murawa na zbyt wiele nie pozwalała. Śląsk został mistrzem, ale dla mnie to taki mistrz stałych fragmentów gry. Ruch lepiej grał w piłkę, tylko kilka razy głupio stracił punkty. Z kolei Legia grała dobrze, ale najczęściej nie w lidze, tylko w europejskich pucharach.

Czym różni się współczesne życie piłkarza od tego z czasów, kiedy Pan stawiał pierwsze kroki w poważnej piłce?
To nie było tak dawno, bo raptem 18 lat temu. Różnice są jednak kolosalne. Kiedyś w klubach nie było odnowy biologicznej, bo wejście do zagrzybiałego basenu groziło chorobą. Teraz piłkarz może być w klubie od rana do wieczora i nie musi narzekać na nudę. W piłce młodzieżowej zaszły mniejsze zmiany. Oczywiście przybyło atrakcji i pokus, co najlepiej widać po tym, jak dzieci po wejściu do szatni najpierw sięgają po "ps", czyli play station i telefon komórkowy. Nie zmieniło się jednak to, co najważniejsze. Piłka nożna musi być dla młodego chłopaka pasją i szybko musi on zrozumieć, że ta pasja wymaga poświęceń. Pamiętam, że na osiedlu w Poznaniu dużo chłopaków miało smykałkę do futbolu, ale nie wszyscy chcieli rezygnować z wyjazdów na wakacje i z innych przyjemności. Jak ktoś nie ma serca do piłki, to raczej w niej nie zaistnieje. Dlatego jak 9-latek mówi mi, że nie oglądał jeszcze meczu, to zaczynam podejrzewać, że bardziej na treningach i robieniu kariery zależy rodzicom niż jemu samemu.

Jest Pan, wspólnie z Tomaszem Frankowskim, współwłaścicielem Akademii Piłkarskiej 21 w Krakowie. Czym możecie się już pochwalić?
Działamy od trzech lat. Wzorujemy się na Barcelonie, ale nie w sensie prowadzenia gry, tylko poruszania się po boisku. Jako prowadzący zajęcia koncentruję się na sposobie podawania piłki. Uderzenie wewnętrzną częścią stopy to podstawa. Mam trzech fajnych pomocników, ale nie wymienię ich z nazwiska, bo bardziej operuję ksywkami. Jeździmy na turnieje do Holandii i Niemiec. Na początku czerwca otworzymy z kolei w Krakowie szkółkę piłkarską "Starej Damy". Inaugurację zajęć ma uświetnić obecność całej świty mistrza Włoch. A na boisku chyba tak źle nam nie idzie, skoro ostatnio w kategorii 12-latków pokonaliśmy Wisłę 13:1.

Czyżby bardziej od szlifowania techniki interesowało Pana śrubowanie wyników?
Ciągle powtarzam, że nie wynik jest najważniejszy, a jedynie to, czy chłopak później zagra w ekstraklasie i reprezentacji. U nas naczelną zasadą jest praca nad techniką i sposobem utrzymywania się przy piłce. Nie mniejszą wagę przywiązujemy do kwestii wychowawczych. Dlatego jak wchodzę do szatni, to wszyscy chłopcy wstają i naprężają rękę do powitania. Mamy taki niepisany katalog zasad, od których nie odstępujemy, bo chcemy, żeby przyszli piłkarze mieli nie tylko dobrze ułożoną nogę...

W piątek wręczył Pan główne nagrody m.in. gimnazjalistom z Jarocina w turnieju Philipsa pod hasłem "Jasna szkoła - prosta sprawa". Czy to dobrze, że duża firma w roku Euro zaangażowała się w sport młodzieżowy?
Wspieranie rekreacji i sportu to zawsze dobry pomysł. Nie dość, że nagrody były bardzo cenne, bo każdy finalista otrzymał nowe oświetlenie dla swojej szkoły, to dzieciaki mogły wykazać się wiedzą na temat zdrowego stylu życia. Najlepsi w konkursie zagrali na nowoczesnym stadionie i poczuli smak rywalizacji. Nic, tylko przyklasnąć takiej inicjatywie i ufać, że będzie ich w naszym kraju coraz więcej.

Głos Wielkopolski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24