Termalica poradziła sobie z Wigrami Suwałki w Pucharze Polski

Wojciech Raplis
Piłkarze Termaliki zagrają dalej w Pucharze Polski
Piłkarze Termaliki zagrają dalej w Pucharze Polski Filip Trubalski
Termalica Bruk-Bet Nieciecza zdominowała spotkanie z Wigrami Suwałki i pokonała, choć nie bez problemów, drugoligowego rywala 2:1.

Drużyna z Niecieczy, prowadzona przez byłego trenera Wisły Kraków - Kazimierza Moskala, była faworytem w tym spotkaniu. Zespół dysponuje szeroką kadrą oraz sporym budżetem. Mimo tego Wigry stawiły jej zacięty opór. Najbardziej odczuwalne w suwalskiej drużynie były braki podstawowych piłkarzy - Patryka Gondka, który nabawił się kontuzji w meczu z Chojniczanką oraz Adriana Karankiewicza. Ten natomiast pauzuje za żółte kartki.

Mecz rozpoczął się spokojnie, Termalica rozgrywała piłkę na własnej połowie. Na pewno nie było to dobre widowisko dla miejscowych kibiców, których zebrało się na stadionie około 500. Jednak spotkanie przybrało innych barw, gdy goście rzucili się do ataku. Wigry czyhały na przeprowadzenie kontry, a ekipa Termalici skupiała się na ataku pozycyjnym, który raz po raz dawał efekty w postaci niebezpiecznych uderzeń. Suwalczanie mieli co raz mniej do powodzenia, gdy goście zaczęli wysoko podchodzić pod pole karne i stosować pressing, który wymuszał wybijanie piłki do przodu przez gospodarzy. Termalica wykorzystała przewagę na boisku dopiero w 37. minucie, kiedy to Krzysztof Jarecki dośrodkował z lewej strony boiska, a niekryty Szymon Sobczak uderzył z główki w światło bramki, nie dając szans dla Karola Salika. Po zdobyciu bramki Termalica czekała wyraźnie na gwizdek, a suwalczanie walczyli o wyrównanie w tym meczu, do którego w pierwszej części spotkania nie doszło.

Gospodarze, choć piłkarsko odstawali od rywali, starali się zdobyć wyrównującego gola po przerwie. Piłkarze z Niecieczy trzymali ich jednak w bezpiecznej odległości od swojej bramki, dając im tylko uderzać z dalszych części boiska. Raz po raz straszyli suwalskich piłkarzy ładną dla oka akcją. Goście grali dość ostro. Najbardziej odczuł to Kamil Lauryn, który był kilka razy niebezpiecznie faulowany przez rywala. Zauważyć można było aktywnego w tym meczu Adama Pomiana, który lubi mieć piłkę przy nodze. Czasami niestety robił to zbyt często i za długo przez co Wigry traciły wiele okazji na bramkową sytuacje. Doczekali się jej, dość niespodziewanie, w 71. minucie, po fatalnym błędzie bramkarza Termaliki - Macieja Budki, który po złapaniu piłki w ręce wprowadził ją do gry podając do najbliższego obrońcy. W pobliżu był Kamil Lauryn, który wykorzystał niefrasobliwosć golkipera gości, zabrał piłkę obrońcy i strzelił praktycznie na pustą bramkę. Goście, którzy posiadając przewagę na boisku, tak stracili gola, zaczęli szturmować na bramkę Salika. Szybko doczekali się rezultatu, ponieważ 2 minuty po utracie bramki wyszli ponownie na prowadzenie, po rajdzie w pole karne Karola Piątka, który pokusił się o precyzyjny strzał w długi narożnik bramki. Termalica, jako doświadczony zespół, nie popełniła już drugiego takiego błędu i do końca meczu kontrolowała przebieg wydarzeń, nie dając szans na strzelenie bramki dla gospodarzy.

Ostatecznie bez niespodzianki. 5. drużyna I ligi poprzedniego sezonu gra w kolejnej rundzie Pucharu Polski, w której zmierzy się z ekstraklasowym GKS-em Bełchatów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24