"Tomek w krainie VAR" i lekkość legionistów po ciężkiej pracy, czyli pięć rzeczy po meczu Legia Warszawa - Górnik Zabrze

Tomasz Biliński
Tomasz Biliński
Legia Warszawa nie dała szans Górnikowi Zabrze w starciu 14. kolejki Lotto Ekstraklasy.
Legia Warszawa nie dała szans Górnikowi Zabrze w starciu 14. kolejki Lotto Ekstraklasy. Bartek Syta/Polska Press
LOTTO EKSTRAKLASA. LEGIA WARSZAWA - GÓRNIK ZABRZE. Legia Warszawa w łatwy sposób rozprawiła się z Górnikiem Zabrze w meczu 14. kolejki Lotto Ekstraklasa. Mistrz Polski wygrał u siebie 4:0 i przy koszmarnej grze w obronie gości. Nie można jednak nie docenić dobrej formy legionistów. Jakie jeszcze wnioski można było wyciągnąć podczas sobotniego starcia przy Łazienkowskiej?

"Pięć minut" Radosława Majeckiego
W niespełna tydzień Radosław Majecki z trzeciego bramkarza stał się pierwszym. We wtorek przeciwko Piastowi Gliwice w Pucharze Polski zadebiutował w Legii Warszawa. W sobotę, choć wydawało się, że do gry wróci Arkadiusz Malarz, a Radosław Cierzniak wciąż leczy kontuzje, to wystąpił w starciu z Górnikiem Zabrze. W pierwszym meczu niespełna 19-letni bramkarz, który na Łazienkowską trafił w 2014 r., poradził sobie dobrze, nie tylko wybronił dwie groźne sytuacje, lecz także spisał się w rzutach karnych. W 14. kolejce Lotto Ekstraklasy miał mało do roboty. Jeśli już, to wznawiał grę, a to wychodziło mu całkiem dobrze. Zasłużył, żeby "pięć minut" trwało. Tym bardziej, że okrzyki wsparcia usłyszał od kibiców z Żylety, którzy już skandowali jego imię i nazwisko.

Patriotyczny ładunek poszedł z dymem
Było ładnie. Podniośle. Przemówienie powstańca warszawskiego, z okazałym obrazem legionów do zdjęć pozowali zastępca prezydent Warszawy Renata Kaznowska i właściciel Legii Dariusz Mioduski. Flagę Polski wniosły osoby ubrane w historyczne żołnierskie mundury, a między sędziami stała kolejna, ucharakteryzowana tak, że wyglądała jak Józef Piłsudski. Od lewej do prawej każdy piłkarz stał wyciągnięty jak struna i z biało-czerwonym szalikiem na szyi. Niemal wszyscy odśpiewali hymn (poprawnie, ze słowami "kiedy my żyjemy", a nie "póki", na co fani zwrócili uwagę w oprawie). Nie mogło być inaczej przy okazji obchodów Święta Niepodległości. Do oprawy dołączyli się oczywiście kibice. Ci z Żylety odpalili białe i czerwone flary dymne, które... na dobry kwadrans przerwały mecz już w trzeciej minucie. Podniosły klimat rozwiał się w czasie czekania, aż na boisku będzie cokolwiek widać. Piłkarze, zwłaszcza Legii, potrzebowali kilku minut, by wejść na odpowiednie obroty.

"Tomek w krainie VAR-u"
Niewykluczone, że osoby ustalające obsadę sędziowską 14. kolejki ekstraklasy nieźle się przy tym bawiły. W meczu Legii z Górnikiem szefem ekipy wideoweryfikacji został Tomasz Musiał. Ten sam, który we wtorek doprowadzał legionistów do szewskiej pasji, gdy wycofał się z rzutu karnego dla nich i nie skorzystał z powtórki przy być może strzelonym przez nich golu. W 28. minucie sobotniego starcia musiał zareagować. W 28. min Dani Suarez zagrał piłkę ręką. Choć sędzia główny Wojciech Myć w pierwszej chwili karnego dla Legii nie podyktował, to skorzystał z pomocy Musiała i jego ludzi w wozie. Tym razem decyzja musiała już być na korzyść mistrzów Polski.

Lekkość legionistów po ciężkiej pracy
Ktokolwiek krytykował zwiększone obciążenia podczas treningów zaserwowanych przez Ricardo Sa Pinto, dziś może przyznać mu rację. Po przyjściu Portugalczyka na Łazienkowską piłkarze zabrali się do ciężkiej pracy. I choć w pierwszych meczach po zmianie snuli się na nogach, to ze spotkania na spotkanie wyglądali coraz lepiej. Przeciwko Górnikowi (fakt, że słabemu, a w obronie to nawet koszmarnemu, poniżej wszelkiej krytyki) grali z ogromną lekkością, bieganie nie sprawiało im żadnego trudu (co w meczach polskiej ligi nie jest takie oczywiste), do tego dynamicznie, z pomysłem, z akcjami na jeden kontakt. I choć to ostatnie nie zawsze im wychodziło, to i tak rozgrzewało widzów. I to nie tylko przez 45 minut, jak w meczu z Wisłą Kraków. Oby tak dalej.

Nieudany sprawdzian Żurkowskiego
Mecz Legii z Górnikiem był też pojedynkiem dwóch nadziei kadry do lat 21 - Sebastiana Szymańskiego i Szymona Żurkowskiego. Ten drugi grał dłużej, ale gorzej. Piłkarz gości uznawany jest za jeden z większych talentów polskiej piłki. Niewykluczone, że z obecnego składu Górnika najbardziej wartościowy. I ktoś, kto w niedługim czasie może trafić za granicę do dobrego klubu. Mecz przy Łazienkowskiej to zatem dobra okazja, by pokazać coś więcej. Tyle że na tle Szymańskiego, Cafu czy Andre Martinsa prezentował się co najwyżej przeciętnie. Pokazywał się kolegom do gry, otrzymywał podania, ale już z piłką niczego niezwykłego nie zrobił. Prędzej zagrywał bezpiecznie, często do tyłu albo w poprzek.

Michał Kucharczyk po meczu Legia - Górnik: Bramka Carlitosa ustawiła ten mecz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: "Tomek w krainie VAR" i lekkość legionistów po ciężkiej pracy, czyli pięć rzeczy po meczu Legia Warszawa - Górnik Zabrze - Portal i.pl

Wróć na gol24.pl Gol 24