Na początku meczu inicjatywa była zdecydowanie po stroni podopiecznych Davida Moyesa. To oni dłużej utrzymywali się przy piłce i robili to na tyle umiejętnie, że nie pozwalali swojemu rywalowi na podejście pod własne pole karne. Stworzyli sobie nawet jedną niezłą okazję do objęcia prowadzenie, jednak nie potrafił jej wykorzystać Rooney.
Jednak gdy wydawało się, że goście mają wszystko pod kontrolą, w dziewiętnastej minucie gola na 1:0 dla Kogutów zdobył Kyle Walker. Angielski obrońca jak z armaty huknął z rzutu wolnego, a do tego błąd jeszcze popełnili piłkarze ustawieni w murze, gdyż kompletnie niepotrzebnie podskoczyli, w efekcie czego płasko uderzona futbolówka znalazła drogę do bramki.
Po tej sytuacji inicjatywa przeszła w posiadanie piłkarzy Andre Villasa-Boasa. Stworzyli sobie oni dwie naprawdę świetne okazje do podwyższenia prowadzenia, ale nie potrafili ich wykorzystać kolejno Roberto Soldado oraz Aaron Lennon.
W myśl zasady, która mówi, ze niewykorzystane sytuacje się mszczą, wkrótce padł gol wyrównujący. Z prawej strony piłkę w pole karne dośrodkował Valencia, a tam niefortunnie odbił ją Kyle Walker, przez co spadła ona pod nogi Wayne’a Rooney’a. Anglik takich okazji nie zwykł marnować i dał swojej drużynie wyrównanie.
Pierwsza połowa rozkręcała się w miarę upływu czasu i choć do jej końca wynik już się nie zmienił, to wszyscy z wielką niecierpliwością czekali na początek drugiej.
Na gole nie przyszło długo czekać. Już w 53. minucie spotkania cudowne trafienie zanotował Sandro. Brazylijczyk tuz przed szesnastką świetnie zakręcił Tomem Cleverley’em i przepięknym uderzeniem nie dał najmniejszych szans De Gei. Mamy co prawda dopiero 13. kolejkę, ale myślę, że jest to bardzo poważny kandydat do najpiękniejszego gola sezonu.
Radość Sandro jak i całego Tottenhamu nie trwała jednak za długo. Już trzy minuty później, sędzia Mike Dean podyktował bardzo kontrowersyjny rzut karny za rzekomy faul Llorisa na Welbecku. Wydaje się, że Anglik przyaktorzył, a arbiter zwyczajnie dał się nabrać. Jedenastkę na gola pewnym strzałem zamienił Wayne Rooney.
Obie drużyny stworzyły sobie jeszcze po parę sytuacji do przechylenia szali na swoją stronę, żadnej jednak nie wykorzystali. Remis 2:2 tak naprawdę nie urządza żadnej ze stron. Dla jednych i drugich oznacza to tylko zwiększenie straty do liderującego Arsenalu, który przypomnijmy, ograł wczoraj na wyjeździe Cardiff City, 3:0.
Bramka Sandro:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?