W Wiśle Kraków nadchodzi czas poważnych zmian

Bartosz Karcz (AIP)
Wisła Kraków przezimuje na 13. miejscu w tabeli
Wisła Kraków przezimuje na 13. miejscu w tabeli Anna Kaczmarz/Gazeta Krakowska
W Wiśle Kraków nie dzieje się dobrze. Wynik sportowy to klęska, za którą zapłacą m.in. władze klubu.

Piątkowy mecz z Pogonią Szczecin (0:1) był smutnym zwieńczeniem bardzo słabego roku dla Wisły Kraków. Roku, w którym „Biała Gwiazda” miała, jak zapowiadał przejmujący w styczniu stery w klubie prezes Robert Gaszyński, wrócić do Europy, a skończyła w dole tabeli ekstraklasy, z widmem wiosennej walki o utrzymanie. W takiej sytuacji nie dziwią słowa kapitana Wisły Arkadiusza Głowackiego, który stwierdził: - Myślę, że trzeba realnie spojrzeć na to, że jesteśmy mocno zagrożeni spadkiem. Oczywiście sytuacja może się zmienić, ale na dziś nie widać optymizmu. Przyjdzie jednak nowy rok, a ja wierzę, że trochę się w drużynie i w klubie pozmienia. Mam głęboką nadzieję i wiarę, że tak będzie. Skład, w jakim Wisła zagrała w meczu z Pogonią, był pewnego rodzaju symbolem polityki transferowej klubu w ostatnich kilkunastu miesiącach. Choć jeszcze latem prezes Gaszyński próbował przekonywać, że „Biała Gwiazda” ma szeroką, wyrównaną kadrę, to gdy przyszły kontuzje, ledwo udało się sklecić jedenastkę, a symbolem upadku jest również fakt, że na ławkę rezerwowych trzeba było posadzić piłkarzy „na sztukę”, czyli Macieja Jankowskiego i Krzysztofa Mączyńskiego, o których było wiadomo, że nie mają najmniejszych szans na wejście na boisko z powodu kontuzji.

Symbolem klęski polityki transferowej jest też osoba Rafaela Crivellaro. Dalecy jesteśmy od tego, żeby Brazylijczyka robić winnym wszystkiego złego, co Wisłę w ostatnim czasie spotkało. Poziom gry, jaki jednak prezentował ten piłkarz w ostatnich meczach zmusza do pytania, kto podjął decyzję o podpisaniu z nim aż trzyletniej umowy? Ociera się to bowiem o działanie na szkodę spółki. Jeśli spojrzeć na pozostałe letnie transfery Wisły, to też o wiele lepiej nie jest. Denis Popović, który miał zastąpić Semira Stilicia, zaledwie w kilku meczach prezentował przebłyski wysokiej formy. Tomasz Cywka dopiero w końcówce rundy, gdy przyszło mu występować na lewej obronie, grał co najwyżej przyzwoicie. Paradoksem jest zatem, że o dobrych ruchach transferowych można mówić jedynie w przypadku Radosława Cierzniaka i Krzysztofa Mączyńskiego, którzy do Wisły trafili głównie dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, a nie dlatego, że klub czynił o nich starania już wcześniej. Zresztą przygoda Cierzniaka z Wisłą może zakończyć się zaledwie po pół roku. Bramkarz „Białej Gwiazdy” znalazł się na celowniku zarówno Lecha Poznań, jak i Legii Warszawa. Scenariusz, w którym opuszcza on Wisłę już zimą, jest więc całkiem realny. Dobrze byłoby, gdyby jesienne dokonania drużyny potraktowano w klubie z ul. Reymonta jako kubeł zimnej wody, czy dzwonek ostrzegawczy.

W Wiśle rzeczywiście mogą się dzisiaj martwić, czy wiosną drużynę będzie czekała walka o utrzymanie. Jeśli jednak wyciągnięte zostaną właściwe wnioski, to ciągle realna jest skuteczna walka o pierwszą ósemkę. Strata do niej to zaledwie dwa punkty, więc wszystko jest do odrobienia. Żeby jednak można było myśleć realnie o górnej połowie tabeli, muszą zostać spełnione dwa podstawowe warunki. Po pierwsze drużynę musi przejąć trener z prawdziwego zdarzenia. Przykład, jak zbawienny może być wybór właściwej osoby na to stanowisko, w Wiśle mają raptem kilkaset metrów od stadionu im. Henryka Reymana, po drugiej stronie Błoń... Na razie wiadomo tyle, że nazwisko nowego szkoleniowca powinniśmy poznać nawet przed świętami. I że raczej nie będzie nim ostatecznie Hugo Broos. Po drugie zespół musi być wzmocniony wartościowymi piłkarzami. Takimi, którzy będą w stanie odcisnąć swoje piętno na grze drużyny, którzy będą w stanie ją swoją grą pociągnąć. I przede wszystkim takimi, którzy nie będą uciekali od odpowiedzialności w trudnych momentach.

O tym, że w obecnej drużynie nie jest z tym dobrze najlepiej świadczą słowa Arkadiusza Głowackiego. - Teraz jest czas, żeby pewne rzeczy sobie wyjaśnić - mówi kapitan Wisły. - Na pewno do tego dojdzie, jestem przekonany, że nastąpią pewne rzeczy, które pozwolą nam iść do przodu. Nie może być tak, że odpowiedzialność spoczywa na barkach tylko kilku zawodników. Czas, żeby każdy brał ją na siebie. W Wiśle potrzebne są zmiany nie tylko jeśli chodzi o sprawy czysto sportowe. Jeśli w klubie z ul. Reymonta myślą o tym, żeby drużyna przestała grać jedynie o przetrwanie, to czas ustabilizować sytuację finansowo-organizacyjną. Właściciel klubu Bogusław Cupiał ma ponoć taką wolę. Świadczy o tym choćby fakt, że piłkarze w najbliższym czasie mają mieć wyrównane prawie wszystkie zaległości, jakie ma wobec nich klub. To bardzo pozytywny sygnał.

Cupiał złożył też deklarację, że drużyna zostanie w zimie poważnie wzmocniona. Pytanie też, jak będzie wyglądała organizacja w klubie. Wszystko wskazuje na to, że wkrótce dojdzie do zmian w zarządzie Wisły, w tym na najważniejszym stanowisku prezesa. Trudno rok pracy Roberta Gaszyńskiego oceniać pozytywnie. I nie chodzi już nawet o brak sponsora na koszulki, bo tego nie udało się znaleźć również jego poprzednikom. Osoby związane z Wisłą bardziej musi boleć to, że Gaszyńskiemu zupełnie nie wyszło wytworzenie dobrego klimatu wokół „Białej Gwiazdy”, a sam wynik sportowy drużyny jest nie porażką, ale totalną klęską obecnych władz klubu, za którą przyjdzie im najprawdopodobniej słono zapłacić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24