Warta Poznań przyzwyczaiła nas do tego, że potrafi postawić się każdemu w naszej lidze i urywanie punktów faworytom nie jest już żadną niespodzianką, bo "Swojska Banda" wbrew opiniom stawianym jeszcze rok temu, to nie są "chłopcy do bicia". Osiągnęli niesamowity sukces i otarli się nawet o europejskie puchary, pisząc wspaniałą historię.
Warta Poznań ma gorszy moment
Wciąż jednak można odnieść wrażenie, że Wartę traktuje się jak "ligowego kopciuszka" i pewne błędy są im wybaczane, bo to w dalszym ciągu zespół, który się rozwija i zaskakuje. Warto pamiętać, że Zielonym skończył się już "immunitet", a do gry weszli nowi gracze, którzy od początku chcą zamieszać w naszej lidze (np. Radomiak).
Początek sezonu w stylu klasowego beniaminka
Podopieczni trenera Tworka rozpoczęli sezon całkiem przyzwoicie i po trzeciej kolejce byli nawet w okolicach czołówki tabeli, choć styl Zielonych już od pierwszego gwizdka sędziego we Wrocławiu nie powalał, czego dowodem były bramki stracone przez Wartę i kompletny brak organizacji w obronie. Ale drużyna wykazała się wolą walki, charakterem i zabrała swoim rywalom kilka punktów, a byli to przeciwnicy z czołówki tabeli poprzedniego sezonu. Biorąc pod uwagę poprzednie zremisowane spotkania ze Śląskiem, czy Pogonią, nie uznamy tego za wielkie zaskoczenie, bo nasza liga nie raz pokazała, że każdy może wygrać z każdym.
Zobacz też: Warta Poznań stworzyła swoje piwo! To oficjalny browar Zielonych - #Warto strzelić
Wysokie zwycięstwo z Górnikiem Łęczna (4:0) mylnie pokazało, w którym miejscu Warta tak naprawdę się znajduje. O ile to już doświadczony zespół na poziomie ekstraklasy i skutecznie zmusił do nauki Zielono-Czarnych, o tyle w pozostałych spotkaniach sam wyglądał jak drużyna, która dopiero wdrapała się do PKO BP Ekstraklasy.
Strzały głową dobijają Wartę
Bramka zdobyta głową przez Rafę Lopesa w pierwszej połowie meczu Warta - Legia, zaburzyła wszystko, co do tej pory ułożył sobie trener Tworek. Zieloni od pierwszej kolejki sprawiali wrażenie beniaminka, który ma za sobą udany sezon w Fortuna 1. Lidze i chce prostymi środkami zaskoczyć bardziej doświadczonych rywali. To się w pierwszych spotkaniach udawało, ale w starciu z mistrzem Polski potrzeba jednak czegoś więcej.
Oglądając spotkanie w Radomiu, trudno było wskazać, która drużyna tak naprawdę zajęła 5. miejsce w poprzednim sezonie i wiosną była jedną z czołowych w całej lidze. Radomiak był niezwykle zdeterminowany na to spotkanie (kwestia przegranego barażu), ale po takim meczu warciarzy nie można już usprawiedliwiać, ponieważ nie zagrali nawet w 50 proc. tak, jak w derbach Poznania, przegranych w ostatniej akcji (w Radomiu również Zieloni stracili gola w doliczonym czasie gry).
Poznaniakom brakuje argumentów piłkarskich na murawie, tak jakby każdy doskonale już wiedział, jak Warta chce grać. Dodatkowo drużyna nie została jeszcze odpowiednio wzmocniona, bo Zieloni latem skupili się na tym, by 1:1 zastąpić tych, którzy dawali jakość w poprzednim sezonie. Przypomina więc to bardziej nieudaną próbę odwzorowania zachwycającej Warty sprzed kilku miesięcy. Zieloni do tej pory dokonali sześciu transferów, z czego aż pięciu piłkarzy to młodzieżowcy.
Uchylone okno transferowe
Dyrektor sportowy, Robert Graf podczas pytań o transfery do klubu był bardzo pewny siebie. Z przekąsem dodawał, że ma na liście zawodników nawet lepszych od Makany Baku, który był przecież najważniejszą postacią całego zespołu. W jego miejsce sprowadzono Milana Corryna, który z meczu na mecz wygląda dużo lepiej, ale do tej pory wyróżnił się jedynie na tle mizernego beniaminka z Łęcznej.
Zobacz też: III liga: Polonia i Jarota zdecydowanie rozczarowali, świetny start notuje beniaminek z Nowych Skalmierzyc
Resztę składu, jak pisaliśmy wyżej, uzupełnili młodzieżowcy i nie wszyscy mają spore doświadczenie w piłce seniorskiej. Potrzebują czasu, jak np. Szymon Czyż, czy Jakub Sangowski. Można odnieść wrażenie, że Zieloni bardziej dołożyli graczy do kadry pierwszego zespołu, niż ją wzmocnili. A pewne pozycje wciąż wymagają ruchów transferowych, co widać już po kilku spotkaniach tego sezonu.
Konkretnego rywala o miejsce w składzie nie ma Jan Grzesik i w przypadku absencji tego piłkarza, jedynym nominalnym prawym obrońcą jest 19-letni Bartek Burman. Michał Jakóbowski, czy Mario Rodriguez to skrzydłowi, którzy robią sporo wiatru, ale nie notują żadnych liczb. Warta zainteresowana jest wypożyczeniem nowego gracza na tę pozycję, ale mowa tu o Marcelu Wędrychowskim z Pogoni Szczecin (rocznik 2003), co również stawia pod znakiem zapytania jakość na boku pomocy.
Dobrze, że za chwilę przerwa
O ile Lech Poznań jest w gazie i kibice mocno żałują, że akurat za moment wypada przerwa na zgrupowanie reprezentacji, o tyle w Warcie może to być czas na poprawienie błędów i wyciągnięcie wniosków. Kluczowy będzie też piątkowy mecz z Jagiellonią Białystok. Podopieczni Piotra Tworka w ubiegłych rozgrywkach byli już w sytuacji, gdy nie potrafili strzelić gola w czterech (!) spotkaniach z rzędu. Ważne jest, aby nie powtórzyć tej niechlubnej statystyki. Obecnie Zieloni pomimo tego, że zgromadzili kilka punktów na początku, mają tylko jedno "oczko" przewagi nad strefą spadkową. Ewentualna porażka może sprawić, że warciarze znajdą się pod kreską.
W poprzednim sezonie jego drużyna jako beniaminek zgromadziła 4 punkty w pierwszych 5 spotkaniach i potrafiła się z czasem rozkręcić, nawet mimo porażek. Różnica jest jednak taka, że Warta nie jest już nowa w lidze, a wymagania wobec drużyny są większe i nie ma już miejsca na rażące błędy, bo z PKO Ekstraklasą pożegnają się tym razem 3 zespoły.
Follow https://twitter.com/JakubKowalski00?ref_src=twsrc%5EtfwZobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?