Włosi spełnili swój obowiązek i awansowali do ćwierćfinału. Piękny gol Balotellego

Wojciec Maćczak
Dla Włochów był to mecz o wszystko, dla Irlandczyków pożegnanie z nieudanymi – ze sportowego punktu widzenia – Mistrzostwami Europy. W ostatnim meczu Euro 2012, rozgrywanym na Stadionie Miejskim w Poznaniu reprezentacja Italii pokonała Irlandię 2:0.

Już przed meczem wiadomo było, że mimo rangi spotkania Włosi nie mają co liczyć na wsparcie trybun. Przez całe Euro bowiem w Poznaniu dominowali Irlandczycy, którzy tylko raz oddali pole Chorwatom, ale tylko dlatego, że przenieśli się do Gdańska na mecz z Hiszpanią. W poniedziałek jednak stolicę Wielkopolski po raz kolejny opanowali ubrani na zielono kibice kadry Giovanniego Trapattoniego. Dwa nieudane mecze reprezentacji zupełnie nie wpłynęły na nastroje Irlandczyków, którzy przez cały czas głośnym śpiewem na ulicach miasta dawali wyraz poparcia swojemu zespołowi, doświadczonemu włoskiemu szkoleniowcowi, a także trenowanym przez niego zawodników.

W miarę zbliżania się godziny 20:45, o której rozpoczynał się mecz, tłum Irlandczyków zaczął stopniowo przenosić się ze Starego Rynku i Strefy Kibica w okolice stadionu. O ile w centrum Poznania widoczni byli jeszcze włoscy fani, o tyle na Bułgarskiej ginęli w morzu zielonych koszulek i flag. Zresztą fani obu zespołów bardzo przyjaźnie podchodzili do siebie, razem śpiewali, pili piwo i rozmawiali o nadchodzącym meczu.

Tuż przed spotkaniem dało się zauważyć osoby, próbujące sprzedać wejściówki, które dla niektórych były ostatnią szansą, by obejrzeć na żywo swoich ulubieńców. Ostatecznie jednak nie wszystkie miejsca na Stadionie Miejskim zostały zajęte – pustki widoczne były głównie w sektorze, zajmowanym przez kibiców z Półwyspu Apenińskiego, tym samym, na którym pustawo było podczas meczu Włochy – Chorwacja. Można zatem wywnioskować, że to kibice reprezentacji Cesare Prandelliego rozmyślili się i nie przyjechali dopingować swojej reprezentacji. Trochę to dziwne, bo bilet na Euro jest pewnym wydatkiem, do tego jego zdobycie w otwartej sprzedaży często graniczyło z cudem. Zastanawia więc, dlaczego ci szczęśliwcy, którzy wylosowali wejściówki ostatecznie zrezygnowali z przyjścia na mecz. Druga taka szansa może przecież im się nie przytrafić.

Wymowne były też proporcje miejsc, zajmowanych przez poszczególnych kibiców. Włochom przypadł jeden z narożników boiska, podczas gdy pozostałe trybuny zajęli Irlandczycy. Trochę to dziwne, że Euro cieszy się większym zainteresowaniem w małym kraju z Wysp Brytyjskich, który w dodatku nie może pochwalić się znaczącymi sukcesami na wielkich imprezach. A Włosi to przecież czterokrotny Mistrz Świata, który do tego raz zdobył Mistrzostwo Europy. Było to co prawda stosunkowo dawno, bo w roku 1968, ale teraz z pewnością podopieczni Prandelliego chcieliby powtórzyć tamten sukces.

Zgodnie z przewidywaniami, irlandzcy fani od początku meczu głośno zaczęli wspierać swoich piłkarzy. „Come on you Boys in Green!”, „Ireland, Ireland!”, a co jakiś czas „Polska, biało-czerwoni!” słychać było z trybun poznańskiego obiektu. Kibice z Zielonej Wyspy intonowali również przyśpiewkę na cześć włoskiego szkoleniowca, który dla nich stał się już Irlandczykiem. „Ooooh Trapattoni! He used to be Italian, but he's Irish now!” – śpiewali. Do tego bardzo emocjonalnie reagowali na wszelkie wydarzenia boiskowe. Na przykład gdy ich zdaniem Andrea Pirlo symulował faul, zaczęli głośno gwizdać i buczeć na Włocha. Chwilę wcześniej wielką radość na trybunach wywołał Federico Balzaretti, oddając bardzo niecelny strzał, po którym piłka powędrowała w trybuny.

Początek meczu należał jednak do Włochów. To „Azurri” atakowali częściej i wyraźnie dążyli do zdobycia bramki, mogącej przeważyć o awansie ich reprezentacji do ćwierćfinału. Swoją szansę miał Thiago Motta, dwie okazje zmarnował również Antonio Di Natale – za pierwszym razem jego uderzenie zablokowali obrońcy, a za drugim Shaya Givena, który wyszedł z bramki, uratował jeden defensorów, stojących na linii miedzy słupkami.

W 35. minucie bramkę dla Włochów zdobył Antonio Cassano. Po jego strzale piłka odbiła się od poprzeczki, następnie – już za linią bramkową – od ziemi, po czym została wybita przez jednego z obrońców. Irlandzcy fani nie dowierzali, że piłka wpadła do bramki. Jako, że na stanowiskach prasowych do naszej dyspozycji mamy monitory, na których odtwarzane są powtórki ciekawszych sytuacji, kilku kibiców zgromadziło się wokół niego, by obejrzeć, czy czasami turecki arbiter nie popełnił błędu. Przez cały czas jeden ze stewardów prosił kibiców, by wrócili na swoje miejsca. - Wiesz, co bym tu miał, gdyby okazało się, że ta bramka nie wpadła - rzucił z uśmiechem, gdy kibice znaleźli się powrotem na swoich krzesełkach. Na szczęście dla niego, jak i dla przebiegu widowiska, decyzja sędziego okazała się jak najbardziej prawidłowa, a Irlandczycy pokiwali tylko ze zrozumieniem głowami i zajęli się dopingiem. Stracona bramka nie zmieniła zupełnie nic w ich zachowaniu – nadal głośno wspierali swój zespół.

Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem Włochów 1:0. Schodzących na przerwę zawodników pożegnały gromkie brawa, tak samo zresztą zostali oni powitani po piętnastu minutach, spędzonych w szatni. Drugą połowę ze sporym animuszem rozpoczęli Włosi. Na samym początku irlandzcy obrońcy zablokowali strzały Antonio Di Natale i Antonio Cassano. Później jednak mecz się wyrównał, a z minuty na minutę coraz śmielej poczynali sobie zawodnicy Trapattoniego. W 60. minucie niezły, choć nieco za lekki strzał z dwudziestu metrów oddał Keith Andrew, chwilę wcześniej niezłą sytuację miał Robbie Keane. Swoje okazje mieli również gracze Prandelliego – najlepszą po strzale Pirlo z rzutu wolnego w 70. minucie, kiedy piłka przeleciała nad poprzeczką bramki Givena. W odpowiedzi po rozegraniu stałego fragmentu gry uderzał Kaith Andrews – piłkę odbił przed siebie Gianluiggi Buffon, a następnie wybił ją jeden z włoskich obrońców. W 90. minucie drugą bramkę zdobyli gracze Italii, a konkretnie uczynił to Mario Balotelli, który nie dał Givenowi żadnych szans na obronę. Czarnoskóry zawodnik od początku mistrzostw znajdował się w ogniu krytyki, ale w tej sytuacji zachował się najlepiej, jak mógł i z pewnością nadrobił trochę w oczach tych, którzy nie byli zadowoleni z jego postawy.

Włosi zrobili to, co do nich należało. Podstawowym warunkiem awansu „Azurrich” do ćwierćfinału było zwycięstwo z Irlandią. Drugi warunek dotyczył meczu Hiszpania – Chorwacja, w którym musiał paść wynik inny niż remis 2:2 lub wyższy. Przypomnijmy, że w 2004 roku właśnie taki wynik w spotkaniu Szwecji z Danią wyeliminował Italię z rozgrywanych w Portugalii Mistrzostw Europy. Powtórka była mało prawdopodobna, chociaż… przecież historia lubi się powtarzać.

Irlandczycy zakończyli Euro 2012 bez jakiejkolwiek zdobyczy punktowej, strzelając tylko jedną bramkę. Od początku gracze Trapattoniego byli typowani na jedną z najsłabszych drużyn turnieju i to się sprawdziło. Dla nich sporym sukcesem było już przebrnięcie eliminacji, gdzie zajęli drugie miejsce w grupie, tracąc zaledwie dwa punkty do prowadzących Rosjan. W grupie z Włochami, Hiszpanią oraz Chorwacją mieli już niewielkie szanse na awans i rzeczywiście nie dali sobie rady z lepszymi rywalami.

To jednak w niczym nie przeszkadza kibicom z Irlandii. Dla nich Euro 2012 jest wielkim piłkarskim świętem, przyjechali do Polski bawić się i wspierać swoją reprezentację, będą więc robić to niezależnie od wyników. Ta ich radość, pozytywne nastawienie i sympatia, wykazywana w stosunku do innych ludzi jest czymś wspaniałym. Fani zespołu Trapattoniego pokazali nam, jak się kibicuje i co to znaczy być ze swoim zespołem do końca. Dla nich nie liczą się wyniki, liczy się sport i dobra zabawa.

Ze Stadionu Miejskiego w Poznaniu - Wojciech Maćczak/Ekstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24