Wojciech Cygan: Raków ma armię zdolną spełniać marzenia [ROZMOWA]

Rafał Musioł
Rafał Musioł
Raków Częstochowa spędza przerwę reprezentacyjną na fotelu lidera PKO Ekstraklasy. O tej sytuacji, ale nie tylko, rozmawiamy z prezesem klubu, Wojciechem Cyganem.

Rozmowa z Wojciechem Cyganem, prezesem Rakowa Częstochowa

Gdy rozmawialiśmy po piątej kolejce powiedział pan „proszę nie gratulować mi drugiego miejsca, bo jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa”. Czuł pan przejęcie pozycji lidera PKOEkstraklasy przez Raków?
Nie, to na pewno nie jest tak, że wiedziałem co wydarzy się już w następnej rundzie (śmiech). Raczej chodziło mi o to, że ewentualne gratulacje powinno się składać dopiero po zakończeniu sezonu, kiedy tabela ma tak naprawdę największe znaczenie. Muszę jednak przyznać, że nawet te cząstkowe gratulacje, jeśli jest się liderem, okazują się całkiem przyjemne.

Ma pan wrażenie, że wielu tak zwanych ekspertów nie wie, jak ten fakt „ugryźć”?
My nie mamy z tego powodu jakichś specjalnych problemów. Odnoszę za to wrażenie, że po prostu wszyscy czekają aż „odpalą” wielcy faworyci z Legią na czele. Faktem jest jednak, że nikt raczej nie spodziewał się prowadzenia Rakowa i to nie po jednej czy dwóch kolejkach, a co dopiero po sześciu.

Piłkarze prowadzący w tabeli mają z tego faktu dodatkowe profity?
Mają satysfakcję z tego faktu, a to dużo.

A macie w regulaminie zapis o premiach za mistrzostwo kraju i miejsca medalowe?
Tak. Jak wszystkie zapewne kluby, bo przecież w piłkę gra się po to, żeby zdobywać mistrzostwo, medale i puchary. Raków nie jest pod tym względem wyjątkiem, też zakładamy nawet te najbardziej optymistyczne scenariusze. I wpisujemy tam kwoty, które na pewno sprawiają, że piłkarzom warto o takie cele walczyć na boisku.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że trafiliście z transferami. Marcin Cebula prowadzi w klasyfikacji kanadyjskiej, Vladislavs Gutkovskis jest jednym z najlepszych strzelców. Jak wygląda podejmowanie kadrowych decyzji w Rakowie?
Przed erą covidovą były tradycyjne spotkania. Teraz organizujemy cotygodniowe konferencje online. Pojawiają się na nich skauci, ich szef, dyrektor sportowy, trener, właściciel klubu i ja. Pierwsza część jest poświęcona omówieniu poszczególnych zawodników, w drugiej zostaje już węższe grono, w którym dyskutujemy o szczegółach, to znaczy sprawach finansowych czy taktyce rozmów.

Czy fakt, że jesteście klubem prywatnym, stanowi w takich rozmowach atut? Ma pan porównanie z miejskim do szpiku kości GKS-em Katowice...
To na pewno atut w momentach, gdy trzeba decyzje podejmować szybko. W klubach miejskich najczęściej są wielostopniowe struktury, które sprawiają, że czas ucieka. W przypadku prywatnego właściciela, który tak jak ma to miejsce w Rakowie mocno żyje klubem i zna dokładnie bieżącą sytuację, to szybka rozmowa i konkretna decyzja.

A dosypywanie pieniędzy, co jest regułą w spółkach miejskich, też się zdarza?
Możliwości finansowe klubu są określone. Obracamy się w pewnych ramach, ale zdarzają się sytuacje nadzwyczajne i wtedy dużą rolę odgrywa właściciel.

Ten właściciel, czyli Michał Świerczewski, często wchodzi do szatni?
Tylko wtedy, gdy uzasadnia to sytuacja, na przykład wspólne świętowanie sukcesów. Na pewno nie korci go rola nadtrenera.

Co pana zdaniem stanowi klucz do zrozumienia obecnej sytuacji w tabeli?
Wyciągnęliśmy chyba dobre wnioski z poprzedniego sezonu. Doszli zawodnicy mogący dać nam dodatkową jakość. Transfery w połączeniu z bezcennym zebranym przez rok doświadczeniem okazały się trafione i pozwoliły na osiągnięcie pewnej dojrzałości. W jakimś stopniu zaowocowała też gorycz, jaką czuliśmy po braku awansu do czołowej ósemki. Piłkarze boleśnie uświadomili sobie, że każdy mecz, każdy gol i każda minuta mają olbrzymie znaczenie. Teraz stanowią armię dojrzalszą i mogącą spełniać marzenia.

Raków jest klubem bezdomnym. Może pan zagwarantować, że wiosną zagracie wreszcie u siebie?
Nie chcę deklarować konkretnej daty, bo sytuacja wokół jest dynamiczna i zbyt wiele zmiennych może wpłynąć na tempo prac. Na pewno chcielibyśmy wrócić do Częstochowy jak najszybciej, najlepiej już w lutym. A z tą bezdomnością to tylko częściowo prawda. Nie mogę powiedzieć złego słowa na Bełchatów. Tamtejszy stadion też stał się naszym atutem, czujemy się tam dobrze. Może nie jak we własnym domu, ale jak w wynajętym, ale urządzonym kompletnie i umeblowanym mieszkaniu.

Za to w macierzystym mieście macie spór o pieniądze.
To złe określenie, nie ma sporu o pieniądze. Po prostu wystąpiliśmy z wnioskiem, by miasto raz jeszcze rozważyło warunki przetargu na promocję przez sport, zwłaszcza po wyborze tańszej oferty na modernizację stadionu. Oczywiście wiemy jak wygląda sytuacja samorządów, nie straszymy, jak sugerują niektórzy, zerwaniem współpracy i wyprowadzeniem klubu do Bełchatowa. Chcemy być w Częstochowie, współpracować z władzami miasta i godnie to miasto reprezentować. Jesteśmy na etapie rozmów, tym ważniejszych, że rok już zmierza ku końcowi, więc dyskusje dotyczą także budżetowania na 2021.

W następnej kolejce czeka was bezpośredni mecz o pozycję lidera w Zabrzu. To zderzenie dwóch sposobów prowadzenia klubów: miejskiego i prywatnego?
Pewnie w jakimś stopniu także. Ale dla mnie przede wszystkim będzie to konfrontacja dwóch bardzo dobrych trenerów. Marek Papszun i Marcin Brosz mają bardzo długi staż w swoich klubach, znają dobrze swoich zawodników, a w tym sezonie dodatkowo stosują podobne rozwiązania taktyczne, jeśli chodzi o ustawienie zespołów. Patrząc na ten sezon Raków i Górnik grają chyba najciekawszą piłkę, dlatego liczę, że czeka nas po prostu bardzo dobry i widowiskowy mecz.

O co więc tak naprawdę gra Raków w tym sezonie?
Mamy jeden, niezmienny cel: zajęcie najwyższego miejsca w historii klubu na jego 100-lecie. Chcemy dać kibicom radość i nie odrzucamy z góry żadnego, nawet najambitniejszego scenariusza.

Na przykład gry latem na stadionie w Częstochowie w kwalifikacjach europejskich pucharów?
To też mieści się w mojej wyobraźni. W życiu w ogóle warto marzyć, a w piłce przy odrobinie szczęścia te marzenia, nawet najbardziej nieprawdopodobne, czasami nawet można zrealizować. Na pewno ze swojej strony robimy wszystko, by zwiększyć na to szansę. Właściciel klubu na Twitterze napisał, że piękne są tylko chwile. My właśnie taką przeżywamy, ale to tylko pewien etap. Dlatego róbmy swoje, nie traćmy koncentracji, a z przyjmowaniem gratulacji wstrzymajmy się do końca sezonu.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wojciech Cygan: Raków ma armię zdolną spełniać marzenia [ROZMOWA] - Dziennik Zachodni

Wróć na gol24.pl Gol 24