Zobacz koniecznie:
- Sara Carbonero znów przyniesie szczęście Hiszpanom? [ZDJĘCIA]
- Kibice na meczu Chorwacja - Hiszpania [ZDJĘCIA]
- Mecz Hiszpania - Chorwacja w Gdańsku [ZDJĘCIA]
Atmosferę jeszcze przed rozpoczęciem meczu odpowiednio podgrzali dwaj spikerzy: hiszpański oraz chorwacki, poprzez intonowanie znanych przyśpiewek, których na co dzień używają sympatycy obu reprezentacji. Za liniami końcowymi do dopingu zachęcały natomiast cheerleaderki, przyodziane w barwy narodowe Hiszpanii i Chorwacji. Widownię jednak najbardziej oczarowała piosenka „We’ll rock you” brytyjskiego zespołu rockowego Queen, którą puszczono z głośników gdańskiej areny kilka minut przed pierwszym gwizdkiem.
Efektownie wyglądała część artystyczna. Ponad setka aktorów, ubranych w złote kostiumy zaprezentowała specjalnie przygotowaną choreografię taneczną. Na płycie boiska pojawiła się także sektorówka promująca Gdańsk, a uzupełniły ją biało-czerwone oraz żółto-niebieskie pasy materiału, które na przemian prezentowano wraz z logo Euro 2012. Po murawie toczyła się ogromna, dmuchana piłka, a aktorzy tworzyli wokół niej rozmaite figury.
Z punktu widzenia kibicowskiego, mecz na dobre rozpoczął się w 7 minucie, gdy raca rzucona przez jednego z Chorwatów spadła nieopodal płotu oddzielającego sektor od płyty boiska. Nad obiektem pojawił się gęsty dym, a stewardzi długo nie mogli poradzić sobie z zapanowaniem nad pirotechniką. Arbiter główny podjął więc decyzję o przerwaniu spotkania, do momentu zaprowadzenia porządku.
W pierwszej połowie znacznie lepszy doping prowadzili Hiszpanie, których co prawda było mniej, ale potrafili na tyle wykorzystać swoje chóralne śpiewy, by przekrzyczeć Chorwatów. Warto jednak odnotować, że publiczność zjednoczyła się dwukrotnie i to za sprawą przyśpiewki… „Polska, biało-czerwoni”, którą wcześniej podchwycili Irlandczycy. Obcokrajowcy na każdym kroku podkreślają, że to swego rodzaju hołd za gościnność i gorące przywitanie ze strony Polaków.
Race pojawiły się także w drugiej części meczu. Najpierw odpalili je Chorwaci, a potem – ku wszechobecnemu zaskoczeniu – Hiszpanie. Tym razem służby porządkowe szybko uporały się z problemem, bowiem stewardów wsparli… strażacy. Po zmianie stron lepiej zaprezentowali się kibice Chorwacji, którzy do końca wierzyli w awans swoich ulubieńców. Podopiecznym Slavena Bilicia ta sztuka się jednak nie udała, a katem okazał się Jesus Navas, który w końcówce meczu zdobył bramkę na wagę zwycięstwa.
Z Gdańska Jacek Czaplewski / Ekstraklasa.net
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?