Wokół meczu Polonia - Wisła: Biała Gwiazda nabrała w Warszawie wiatru w żagle

Sebastian Kuśpik
Po sensacyjnym pokonaniu Lecha w Poznaniu, piłkarze Polonii tym razem nie sprostali na własnym obiekcie przeżywającej ciężki sezon Wiśle, która dzięki zwycięstwu awansowała na 9. miejsce w tabeli.

Polonia prowadziła, ale przegrała z Wisłą na Konwiktorskiej [ZDJĘCIA]

DŁUGO WYCZEKIWANA WYGRANA

Wisła Kraków odniosła pierwsze ligowe zwycięstwo od 25 listopada 2012 roku, kiedy to pokonała w Chorzowie tamtejszy Ruch, 2:1. Gola zdobył wreszcie Cezary Wilk, który przełamał prawie 2-letnią niemoc strzelecką w Ekstraklasie (ostatnia bramka 15.04.2011 r. z GKS-em Bełchatów). Być może zawodnikom Wisły ta wygrana doda nieco wiary w siebie i zaczną grać zdecydowanie lepiej niż w pierwszym wiosennym meczu w Bełchatowie. Już spotkanie z Podbeskidziem na Reymonta dawało nadzieję na „lepsze jutro”, ale dopiero wygrana w Warszawie pozwala z większym optymizmem spojrzeć w przyszłość. Czy Wisła nabierze w końcu wartkiego nurtu?

FATALNY BUNOZA

Trener Kulawik planuje we wtorkowym ćwierćfinale Pucharu Polski przeciwko Jagiellonii wystawić Gordana Bunozę i z tego powodu postawił na niego również przy Konwiktorskiej. Naszym zdaniem „Kula” powinien się jeszcze mocno zastanowić nad tą decyzją, bo liczenie dziś na Bunozę to jak obstawianie u bukmachera meczów ekstraklasy „Komora maszyny jest pusta, następuje zwolnienie blokady…” - losowanie i nic więcej. Bunoza zagrał w Warszawie tragicznie, a błędu przy bramce nie ma nawet jak skomentować. Przybecki mógłby tylko podziękować za asystę. Słów po prostu brakuje, więc niech przemówi sam zainteresowany (za wisla.krakow.pl):

- Na początku miałem zagrać piłkę Sergeiowi, a później lekko kopnąłem piłkę, która trafiła do rywala. Chciałem później zatrzymać zawodnika Polonii, ale mój mózg nie zareagował i straciliśmy głupio bramkę - powiedział po meczu Bunoza.

„Mój mózg nie zareagował” – Boże, widzisz, a nie grzmisz.

A KULAWIK CIĄGLE SWOJE

Że Kulawik jest słabym trenerem wiedzą wszyscy. Że nie nadaje się do prowadzenia jakiegokolwiek klubu w Ekstraklasie też wiedzą wszyscy. On jednak wszystkim próbuje udowodnić, że ma genialne pomysły, które odmienią Bladą w tym sezonie Gwiazdę. I tak wymyślił sobie Kulawik Małeckiego w ataku. Małeckiego, który najwięcej „wiatru” robi z piłką przy nodze, kiedy rozpędza się na skrzydle, schodzi w pole karne i oddaje strzał bądź dośrodkowuje partnerom. Małeckiego, który miał walczyć w powietrznych pojedynkach z 20 centymetrów wyższym Morozovem, bo przecież Głowacki przez lata kariery nie oduczył się walić długich piłek na napastników. Małeckiego, który jest dziś największym obok Wilka walczakiem w tej bezpłciowej Wiśle i jedynym, który efektywnym dryblingiem może wyprowadzić jakąś kontrę (efektywnym, bo Iliev zazwyczaj kiwa efektownie, ale w miejscu, po czym się przewraca). No i ten biedny Małecki plątał się „jak Żyd po pustym sklepie” i co chwila uciekał do linii bocznej, a jego miejsce zajmował ten piłkarz Wisły, który akurat był bliżej bramki Mariusza Pawełka – a to Burliga, a to Chrapek, a czasami nawet Sobolewski.

ŚWIETNY MIŁOSZ PRZYBECKI

Gdyby nie zerwane więzadła krzyżowe o Przybeckim usłyszelibyśmy zdecydowanie szybciej. Miał dojrzeć w Kielcach i nabrać ligowego doświadczenia, bo przy Wojciechowskim na K6 nie miał zbyt wielkich szans na grę, ale niestety pech sprawił, że kilka miesięcy spędził na rehabilitacji. Tej wiosny wrócił i od pierwszego meczu pokazuje, że potencjał ma olbrzymi.

- To był pierwszy raz w mojej karierze, kiedy grałem przeciwko tak szybkiemu zawodnikowi. On jest wręcz niesamowity - stwierdził po meczu Bunoza, który często walczył z nim w ten sobotni wieczór.

Przybecki strzelił swojego drugiego gola w sezonie, a mógł mieć na koncie dwa, gdyby w 13. minucie lepiej przymierzył głową po znakomitym podaniu z głębi pola. Chwilę później wyprowadził Polonię na prowadzenie, wykorzystując frajerstwo Bunozy. Miłosz przez cały mecz dawał się ostro we znaki obrońcom krakowskiej Wisły. W 28. minucie znów stoczył w polu karnym pojedynek z Bunozą, ale tym razem Bośniak dobrze zastawił ciałem futbolówkę i nie dopuścił do strzału polonisty. O rzucie karnym nie mogło być mowy, choć „Miły” twierdził przed kamerami, że wygrał walkę o pozycję do strzału i Gordan go faulował.

Siłę Przybeckiego jeszcze bardziej uwydatniło… wejście po przerwie Pawła Wszołka, który wyglądał przy byłym piłkarzu Ruchu Radzionków jak maluch przy audi. Jeśli tylko Przybecki nie spuści z tonu, jeśli nie zagotuje mu się głowa, to za kilka miesięcy będzie mógł spokojnie pakować walizki i szykować się do wyjazdu.

WSZOŁEK, Wszołek, wszołek

Strasznie malutki zrobił się od ostatniego meczu rundy jesiennej Paweł Wszołek. Czy żal mi tego piłkarza, że zamiast walczyć o Bundesligę nie radzi sobie dziś ze słabiutkim Jovanoviciem? Raczej nie. Szkoda bardziej talentu, który marnuje się na naszych oczach. Trener Stokowiec podjął bardzo trudną, ale jednocześnie słuszną decyzję o posadzeniu Wszołka na ławce, bo od początku rundy snuł się tylko po boisku. W domyśle miało to zapewne zadziałać na niego jak płachta na byka, ale po wejściu na murawę zbierający jesienią tak znakomite recenzje skrzydłowy Polonii tylko potwierdził fatalną formę.

- Moim zdaniem będzie mu ciężko prezentować poziom, jakim zachwycał jesienią. Inna sprawa, że po tym zimowym zamieszaniu transferowym dziś każdy kibic patrzy na jego grę ze szczególną ostrością - powiedział w ostatnim podsumowaniu kolejki Czesław Michniewicz.

I trudno się z nim nie zgodzić, bo Wszołek sam naważył sobie piwa, którego nie jest dziś w stanie wypić. Czy jest jeszcze dla niego przyszłość w Polonii? Trudno powiedzieć. To bardzo dziwny chłopak – raz miły, raz zagubiony, za chwilę butny. Ciężki przypadek piłkarza, który przez jedną decyzję może zaprzepaścić swoją szansę. Mam jednak nadzieję, że się weźmie w garść, odblokuje i zacznie grać na miarę swojego potencjału, bo nie stać Polskę na marnotrawienie takich talentów.

ŁATANIE DZIUR W POLONII

Rozumiem, że trener Stokowiec musi gasić kilka pożarów na raz i że ciągle gdzieś pojawiają się nowe, ale trzeba w tym wszystkim zachować zdrowy rozsądek. - Chwała trenerowi i drużynie, że akurat tym razem się udało, ale na przyszłość coś trzeba będzie więcej zaoferować, żeby wygrać mecz - powiedział po ostatnim meczu Polonii w Poznaniu trener Michniewicz.

Miejsce na podium dzisiejszej Polonii to kpina z Ekstraklasy. Nie atakuję broń Boże piłkarzy Czarnych Koszul – chwała im za to, że walczą i zdobywają punkty, ale spójrzmy na to obiektywnie. Latem zespół biegał po parkach, nie wiadomo było czy w ogóle Polonia będzie istnieć, piłkarze nie wiedzieli, co się dzieje (do tego stopnia, że dzwonili do dziennikarzy z pytaniami czy coś się wyjaśniło), a na boisku wynik jakoś się zrobił. Zimą chyba jeszcze gorzej, piłkarze masowo opuszczali klub, jeszcze we wtorek kontrakt może rozwiązać Łukasz Piątek, a Polonia, jak na złość, w dwóch pierwszych meczach z Lechią i Lechem zdobywa 4 punkty. Kpina w żywe oczy z tych wszystkich zagranicznych obozów i wzmocnień rywali.

Dziś Stokowiec tak kraje, jak mu materii staje, ale wsadzanie Gołębiewskiego na lewą obronę to robienie krzywdy nie tylko drużynie, ale również samemu zawodnikowi. Pamiętacie Kosowskiego na tej pozycji w GKS-ie Bełchatów przeciwko Polonii? No właśnie. „Gołąb” jest trochę inny, bo jak trzeba będzie to zagra nawet na stoperze, ale sami wiecie jak kończy się najczęściej ustawienie napastnika w obronie. Daniel ewidentnie nie wiedział jak się zachowywać i to odbiło się na całym jego słabym występie, bo błędy popełniał również w prostych sytuacjach.
Za dużo kombinowania, panie trenerze.

PIĄTEK BLISKI ODEJŚCIA

We wtorek będzie miała miejsce rozprawa dotycząca rozwiązania kontraktu Łukasza Piątka z Polonią. „Piona” ma już dość niesłownego prezesa i chciałby wyrwać się z Konwiktorskiej. Nie dziwię mu się wcale, ale już dziś wiem, że może to mieć brzemienne skutki dla zespołu Piotra Stokowca. Piątek, mimo całej tej afery z wyjazdem ze zgrupowania, dawał z siebie (jak zawsze) maksimum od początku rundy. Strzelił piękną bramkę w Poznaniu, a w meczu z Wisłą poukładał środek pola, dzięki czemu goście sporadycznie zagrażali bramce Polonii. Początek problemów KSP zaczął się w momencie kontuzji Łukasza, co na pomeczowej konferencji przyznał sam trener.

Bez niego i tak słaba kadrowo Polonia straci bardzo dużo. A Piątek? Kilka tygodni temu poszła informacja, że jeden z najbardziej niedocenianych pomocników w Ekstraklasie rozmawiał z… Wisłą Kraków. Kto wie czy stadion przy Reymonta 22 nie będzie wkrótce jego nowym miejscem pracy.

Twitter Sebastian Kuśpik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24