Wołąkiewicz: Można powiedzieć, że to Lechia zabrała nam europejskie puchary

Maciej Lehmann/Głos Wielkopolski
Hubert Wołąkiewicz (z lewej) spędził w Lechii 3,5 roku
Hubert Wołąkiewicz (z lewej) spędził w Lechii 3,5 roku Marek Zakrzewski
W sobotę w meczu z Lechią na PGE Arenie w Gdańsku, Lech będzie bronił fotela lidera ekstraklasy. - Łatwiej, co prawda gonić rywali niż przed nimi uciekać, ale skoro jesteśmy na pierwszym miejscu, to chcemy je utrzymać - mówi Hubert Wołąkiewicz, który przez trzy i pół roku reprezentował barwy gdańskiego klubu i doskonale wie, na co stać jego byłych kolegów.

- Miałem duże rozcięcie, bo mocno oberwałem. Rywal trafił mnie w kość piszczelową, a to bardzo bolesny uraz. Nie pomógł nawet ochraniacz, bo zostałem trafiony tam gdzie on się kończy. Cały czas czuję ból, ale w miarę możliwości staram się go przezwyciężyć. Wczoraj też próbowałem wejść w trening, bo gdybym tylko truchtał to moje szanse na występ w Gdańsku byłyby niewielkie. Mam nadzieję, że do soboty wszystko będzie w porządku - mówi Hubert Wołąkiewicz.

Obrońca Lecha przyznał, że cały czas utrzymuje kontakt z kolegami z Gdańska. - Dzwonimy do siebie, ale tym razem nie czuję "napinki" w ich głosach. Już się nie odgrażali, że znowu na pewno wygrają z nami. Widać, że czują respekt przed Lechem. Zdają chyba też sobie sprawę z tego, że nie grają tak dobrze jak w poprzednim sezonie. A my chcielibyśmy się zrewanżować za wiosenną przegraną. Można powiedzieć, że to Lechia zabrała nam europejskie puchary - dodaje Wołąkiewicz.

Gdańszczanie słabo wystartowali w rozgrywkach. Mówiło się nawet, że po blamażu w Pucharze Polski i porażce z Limanovią pracę straci trener Tomasz Kafarski. Posadę uratował dzięki zwycięstwu 1:0 w niedzielę z Zagłębiem Lubin. Gdańszczanie przy okazji przerwali też passę bez gola, a licznik zatrzymał się na 413 minutach. Bramkę strzelił Marcin Pietrowski, dla którego było to pierwsze trafienie w ekstraklasie. Może wiele zmian w samej jakości gry nie było, ale biało-zieloni podjęli walkę i potrafili stworzyć sobie kilka sytuacji bramkowych. Gdańszczanie wciąż mają jednak olbrzymie problemy ze skutecznością pod bramką przeciwnika.

- To zwycięstwo pomogło im stanąć na nogi. Był to dla nich bardzo ważny mecz. Lechia nie ma jednego lidera. Nie strzelają aż tylu goli, ale by wygrać musimy być bardzo skoncentrowani. Na pewno już myślą jak zatrzymać Artjoma Rudniewa, który jest postrachem całej ligi. My natomiast mamy nadzieję, że także w sobotę będzie w dobrej dyspozycji i twierdzenie, że Lechia traci mało bramek stanie się nieaktualne po tym meczu. Jeśli strzelimy pierwsi bramkę, to wszystko powinno pójść po naszej myśli - twierdzi Wołąkiewicz.

W sobotę Lechia będzie musiała sobie radzić bez byłego piłkarza Kolejorza Mateusza Machaja. Pomocnik, który przed tym sezonem trafił do Gdańska jest kontuzjowany, ma problemy z mięśniami brzucha i będzie pauzował jeszcze przez dwa tygodnie. Z kolei Ivans Lukjanovs wyłączony z gry będzie jeszcze przez trzy tygodnie. Dłuższa przerwa czeka także Aleksandra Sazankowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24