Woźniak o faulu Baszczyńskiego: dusiłem się

Paweł Kucharski/Gazeta Wrocławska
Arkadiusz Woźniak twierdzi, że Baszczyński sfaulował go z premedytacją
Arkadiusz Woźniak twierdzi, że Baszczyński sfaulował go z premedytacją T-Mobile Ekstraklasa/x-news
- Zostałem bez pardonu uderzony w splot, dusiłem się, nie mogłem złapać oddechu - opowiadał po spotkaniu z Ruchem Chorzów napastnik Zagłębia Arkadiusz Woźniak. Jego starcie z Marcinem Baszczyńskim to największa kontrowersja poniedziałkowego meczu.

Żużel. W środę z samego rana wrocławianie chcą wyjechać na tor

Była druga połowa gry. Po dośrodkowaniu z prawej flanki Woźniak padł w szesnastce jak rażony piorunem. Sędzia nie zareagował, choć wielu twierdzi, że Zagłębiu należał się rzut karny. - Myślę, że Marcin Baszczyński zrobił to specjalnie, bo piłka nie była nawet w naszym zasięgu - powiedział poszkodowany, który nie krył pretensji do arbitra głównego, Tomasza Garbowskiego z Kluczborka, który na co dzień jest posłem RP z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

- Nie wiem, jak sędzia zareagowałby na tę sytuację, gdyby w ogóle ją widział. Obrońcy Ruchu byli bardzo faworyzowani. Kiedy w kolejnym starciu skakałem do główki z Piotrem Stawarczykiem i lekko go uderzyłem, do razu był mój faul - komentował "Wąski".

Dla wychowanka Zagłębia był to pierwszy występ w meczu o stawkę w tym roku. Wcześniej przez długi czas leczył kontuzję więzadeł piszczelowych, której nabawił się w styczniowym sparingu z Wartą Poznań.

- Wytrzymałem całe spotkanie, ale jeszcze brakuje mi trochę kondycji. Muszę nad tym jeszcze popracować, nie jestem w perfekcyjnej dyspozycji, ale cały czas nadrabiam zaległości. Brakuje mi też trochę pewności przy piłce. Trening to nie to samo, co mecz - przyznawał Woźniak.

Piłkarz Miedziowych, tak jak wszyscy koledzy z zespołu, nie miał zadowolonej miny po końcowym gwiazdku sędziego. - Nie zasłużyliśmy na porażkę. Najbardziej boli mnie to, w jaki sposób straciliśmy bramkę na 2:2 W momencie, kiedy strzeliliśmy na 2:1, powinniśmy uspokoić grę i czekać na swoje szanse z kontry - mówił.

Dla niego i Adriana Błąda, który zdobył obie bramki dla Zagłębia, był to szczególny mecz. Obaj znają się od przysłowiowej piaskownicy, razem grali na lubińskich podwórkach. W poniedziałek po raz pierwszy w historii obaj jednocześnie znaleźli się w pierwszej jedenastce pierwszej drużny.

- W pokoju przed meczem życzyłem Adrianowi, żeby w końcu strzelił dla Zagłębia. Cieszę się, że mu się udało, szkoda, że nie wygraliśmy - zakończył "Wąski".

Gazeta Wrocławska

Twitter

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24