Wynika to ze słabości naszej ekstraklasy. Zawisza, piłkarski "składak", który powstał kilkanaście tygodni temu jest najlepszym zespołem wiosny, drużyny z ligowej elity bezdyskusyjnie przegrywają z półamatorami, a lider rozgrywek po 25 meczach ma aż siedem porażek i trzy remisy. Oznacza to, że niemal co trzecia drużyna nie jest gorsza od aktualnego i prawdopodobnie kolejnego mistrza Polski.
Nikogo więc już nawet specjalnie nie dziwi tragiczny, wyjazdowy bilans Poznańskiej Lokomotywy. A drużyna, która generuje milionowe koszty, ma wielu reprezentantów wygrała zaledwie dwa z dwunastu meczów. Dochodzi do tego też tragiczna skuteczność Lech na boiskach rywali zdobył tylko 13 bramek. Połowę mniej niż Legia, zdecydowanie mniej niż Jagiellonia, Śląsk, Górnik Zabrze, a nawet Podbeskidzie.
Tymczasem w Wielką Sobotę poznański zespół czeka kolejny wyjazd tym razem do Bełchatowa. Rywali poprowadzi Marek Zub, trener który potrafił wyrzucić Lecha z Ligi Europy mając do dyspozycji walecznych, ale słabiutkich piłkarsko Litwinów z Żalgirisu. Nic więc dziwnego, że po ostatnich klęskach Kolejorza, przeciwnicy bez żadnego respektu wypowiadają się o naszej drużynie. - Mam nadzieję, że w Lechu jest paru zawodników, którzy to pamiętają. To się gdzieś w głowie kołacze. I niech tak będzie - powiedział Zub, tuż po przejęciu posady po Kamilu Kieresiu.
Te słowa pewnie jeszcze niedawno podziałałyby na Lecha jak "płachta na byka" i wywołały sportową złość, ale niestety wiosną na wyjazdach poznaniacy w ogóle nie podejmują walki, a szczytem pozorowania gry i braku zaangażowania był mecz w Stargardzie. Lechitom po szybkim zdobyciu gola nie chciało się przejąć inicjatywy, zaatakować, narzucić rywalowi ostrego tempa i pozbawić nadziei na korzystny wynik. Stało się tak dlatego, że już od dłuższego czasu toleruje się w poznańskim klubie minimalizm. Zarażeni są nim nawet rezerwowi. Kto widział rewanżowe starcie ze Zniczem, doskonale zdaje sobie sprawę, że tych piłkarzy, którzy zagrali na żenującym poziomie z Błękitnymi, nie ma kim zastąpić. Buric jest równie niepewny jak Gostomski, Wilusz nie jest lepszy czy zwrotniejszy od Kamińskiego czy Arajuuriego, Djoum jest tak samo słaby i nieodpowiedzialny jak Kadar, Holman potrafi zniknąć z pola widzenia na godzinę, podobnie jak to zdarza się Kownackiemu, a Ubiparip jest zdecydowanie bardziej nieporadny niż Sadajew i do tego mniej waleczny. Można by tak wyliczać jeszcze długo, ale jaki jest sens wymieniać , że Keita traci jeszcze więcej piłek niż Formella? Jeśli do tego dodamy kontuzje Hamalainena, Jevtica, Lovrencsicsa i Trałki, od którego Lech jest dziwnie uzależniony i bez którego nie potrafi wygrywać, mamy naprawdę smutny obraz zespołu nazywanego przecież Dumą Wielkopolski.
Czy zmieni to mecz w Bełchatowie? Ci zawodnicy tyle razy już się skompromitowali, że kolejna porażka nie będzie już żadnym zaskoczeniem.
Foto Olimpik/x-news
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?