Przed meczem w lepszych nastrojach był zespół z Krakowa, który w weekend wygrał derby stolicy Małopolski. Natomiast Legia w derbach Warszawy tylko zremisowała z przedostatnią w tabeli Polonią. Obie drużyny na dzisiejsze spotkanie wyszły w dość okrojonych składach. W Cracovii zauważalna zmiana nastąpiła na pozycji bramkarza, na której wystąpił Łukasz Merda. Natomiast w zespole gospodarzy pierwszą rzucającą się w oczy zmianą w składzie był występ osamotnionego Adriana Paluchowskiego w linii ataku. Poza tym do składu w dzisiejszym meczu wrócili po absencji spowodowanej kontuzją Tomasz Jarzębowski oraz Maciej Rybus, któremu trener Jan Urban dał odpocząć po meczu reprezentacji w piątkowym meczu z Polonią.
W pierwszej połowie Legia przeważała, a Cracovia starała się odpowiadać z kontrataku. Pomimo tego pierwsze 45 minut zakończyło się remisem 0-0. Po przerwie obaj szkoleniowcy wprowadzili zmiany, które miały ułatwić osiągnięcie korzystnego rezultatu. Trener Jan Urban wprowadził na boisko ofensywnego Sebastiana Szałachowskiego. Natomiast trener zespołu gości wprowadził za Jakuba Snadnego, strzelca bramki w meczu z Wisłą Michała Golińskiego. Od początku drugiej części gospodarze ruszyli z animuszem do ataku, ale ten dość szybko minął. Druga połowa podobnie do pierwszej była prowadzona pod dyktando Legii, ale pomimo tego po 90. minutach na stadionie Wojska Polskiego wynik nadal był bezbramkowy. Ani goście, ani gospodarze nie mieli do końca pomysłu na rozegranie piłki, które mogłoby zakończyć się bramką.
Żeby wyłonić zwycięzcę meczu potrzebne było dodatkowe 30. minut dogrywki, w której można było wywnioskować, że Legia chce zakończyć ten mecz bez konieczności rozgrywania rzutów karnych. W pierwszych 15. minutach nie dała dojść Cracovii do głosu atakując bez przerwy, co dało efekt w 100. minucie. Sebastian Szałachowski pięknym strzałem za pola karnego zmienił wynik na 1-0. Cracovia starała się jeszcze parę razy podnieść i odrobić straty, ale akcje jej kończyły się na obronie stołecznego zespołu, który atakował z kontry. To opłaciło się w 117. minucie, kiedy po strzale zdobywcy pierwszej bramki, Szałachowskiego piłkę odbił bramkarz Cracovii Merda, ale ta trafiła pod nogi Macieja Rybusa, który ustanowił wynik meczu na 2-0.
Ani Cracovia ani Legia nie zaprezentowały poziomu, który chcielibyśmy oglądać w ćwierćfinale Pucharu Polski. Świadczyć mogą po tym choćby słowa trenera Cracovii na konferencji pomeczowej, na której powiedział on, że jeżeli to ma być zdobywca krajowego pucharu to Europa nie ma się czego bać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?