3 liga piłkarska. Ślęza Wrocław - MKS Kluczbork 4:5

Paweł Sładek
Końcówkę tego spotkania zapamiętamy na długo.
Końcówkę tego spotkania zapamiętamy na długo. Wiktor Gumiński
Trzeci mecz MKS-u Kluczbork w tym sezonie pozostanie pewnie jednym z najbardziej szalonych w obecnej kampanii. Podopieczni Tomasza Chatkiewicza po piorunującej końcówce wygrali ze Ślęzą Wrocław 5:4.

Niesamowity, ale też mrożący krew w żyłach spektakl zaprezentowali nam kluczborczanie. Niemalże cały mecz mieli pod kontrolą, nie dawali rywalom większych szans na zbudowanie akcji i zagrożenie swojej bramce. Sielankowy nastrój został jednak przerwany przez nagły zryw Ślęzy, która na przestrzeni pięciu minut strzeliła cztery gole.

- Mecz był pod naszą kontrolą do 75 minuty. Dominowaliśmy, a jednak straciliśmy bramkę z przypadku. Przy korzystnym rezultacie i dobrej grze zdecydowałem, żeby dać pograć młodym piłkarzom. Niestety, zdaje się, że niektórzy myśleli, że już jest po meczu i można grać jak w klasie B. Do gry wdarły się błędy, niechlujność, dominował brak skupienia oraz przypadkowość. No i skończyło się… – omówił Tomasz Chatkiewicz, trener MKS-u.

A przecież nie musiało tak być. Piłka wprawdzie kleiła się do nogi gościom z Opolszczyzny, dzięki czemu wrocławianie niewiele mieli z gry, ale na otwarcie wyniku trzeba było czekać przez ponad 40 minut, gdy strzał z wapna zamienił na gola Marcin Przybylski. Sytuacji było, rzecz jasna, znacznie więcej, ale na poprawę skuteczności trzeba było zaczekać aż do drugiej części spotkania.

W tej gole sypały się, jak z rękawa. Wspomniany Przybylski zaliczył hat-tricka, a swoje dołożyli również Dominik Lewandowski, Alan Jaworski… i Adrian Błaszkiewicz. Sęk w tym, że ostatni z wymienionych trafił do własnej bramki, zmniejszając prowadzenie swojego zespołu do jednego trafienia. Na szczęście więcej goli nie padło, a trzy punkty wrócą do Kluczborka, jednak takie zwycięstwo smakuje inaczej niż np. 5:1.

- Gdyby nie wprowadzone zmiany, to tyle byśmy nie przegrali. Musimy porozmawiać na temat tego, co wydarzyło się w ostatnich minutach tego meczu – dodał trener. – Z ładnego wyniku, który dałby nam dużo pewności siebie, skończyło się tak, jakbyśmy walczyli o życie, jak było w zeszłym sezonie – zakończył.

Ślęza Wrocław – MKS Kluczbork 4:5 (0:1)

Bramki: 0:1 Przybylski (k) – 42., 0:2 Przybylski (k) – 59., 0:3 Lewandowski – 60., 0:4 Przybylski – 70., 1:4 Tomaszewski – 85., 1:5 Jaworski – 86., 2:5 Dornellas – 88., 3:5 Tomaszewski (k) – 90., 4:5 – Błaszkiewisz (s) – 90.
MKS: Szpaderski – Błędowski, Błaszkiewicz, Chmielowiec, Szota – Napora (85. Ziółkowski), Nahrebecki, Jóźwicki (75. Witek), Dychus (60. Mikulski) – Lewandowski – Przybylski (75. Jaworski)
Żółta kartka: Nahrebecki

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 3 liga piłkarska. Ślęza Wrocław - MKS Kluczbork 4:5 - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na gol24.pl Gol 24