"Anglia mocarna" to mit, czy Wyspiarze mają chwilową zadyszkę? [KOMENTARZ]

Marek Koktysz
Piłka angielska ma zapewne tylu zwolenników i fanów, co przeciwników i antyfanów. W sumie, to sama sobie jest temu winna. Anglicy jako naród lubią się chełpić i chwalić swoje. Nie inaczej jest w futbolu, co doprowadza czasem do białej gorączki. Szczególnie sympatyków piłki hiszpańskiej, którzy toczą jakąś niezrozumiałą, mentalną walkę z kopaniem wyspiarskim.

Fani Premier League powtarzają wszędzie gdzie się da, jak mantrę, że liga angielska jest najmocniejsza. Argumentują to najczęściej tym, że Hiszpanie "jarają się" jednym zestawem meczów na rok (Gran Derbi), podczas gdy w Anglii prawie co kolejkę jest jakiś "hit", typu derby Manchesteru, derby Londynu w wykonaniu Chelsea czy Arsenalu oraz klasyki pokroju Liverpool vs. United lub United vs. Arsenal. Do tego dochodzą napompowane dolarami City czy, będący od paru lat w świetnej kondycji finansowej, Tottenham. Zwolennicy BPL twierdzą, że ich liga jest najlepsza, najtrudniejsza i najbardziej wyrównana, bo "każdy każdemu może utrzeć nosa" (cóż, gdyby to był wyznacznik, to Ekstraklasa też mogłaby pretendować do miana mocarnej). Zrazu odzywają się przeciwnicy angielskiego futbolu, twierdząc, że zespoły z Wysp nic przecież w ostatnich latach nie pokazują. Trochę to przekolorowane.

Faktycznie, piłkarska Anglia ostatnio trochę zawodzi. Ale co to jest "ostatnio"? Bezsprzecznie dała ciała w zeszłym sezonie, gdzie z czterech drużyn, tylko dwie weszły do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Tylko, będąc szczerym, w zeszłym sezonie tylko liga niemiecka mogła się czymś poszczycić. Natomiast czy wcześniej było aż tak tragicznie? W sezonie 2011/2012 Chelsea wygrywa finał z potężnym Bayernem Monachium. W sezonie 2010/2011 finalistą był Manchester United. Dość powiedzieć, że od 2005 roku, do dnia dzisiejszego, tylko dwa finały odbyły się bez udziału angielskiej drużyny! Czy tak wygląda piłka dotknięta kryzysem albo znajdująca się w dołku? Operując na suchych liczbach, to w ostatnich latach Premier League faktycznie wypada najmocniej, a zatem należałoby przyznać rację jej zwolennikom.

Z siedmiu ostatnich finałów z udziałem angielskich zespołów, Brytyjczycy wygrali trzy. Nawet statystyka ostatecznych zwycięstw nie jest zatem taka zła. Fani często polegają na emocjach, rzucając bez namysłu jakieś puste słowa. Piłka angielska nie jest w kryzysie. Nazwałbym to raczej zadyszką.

WIĘCEJ TEKSTÓW AUTORA NA BLOGU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24