Przed rozpoczęciem spotkania na Wembley szkoleniowiec Anglików Roy Hodgson zapowiadał walkę o trzy punkty do samego końca eliminacji, mimo że „synowie Albionu” wywalczyli już awans. Co więcej, wyspiarze po siódmej kolejce byli jedyną w Europie ekipą z kompletem punktów na koncie. Niestety, słowa menedżera reprezentacji Anglii nie do końca znalazły potwierdzenia w boiskowych realiach, mecz toczył się bowiem w dosyć sennym tempie. Szwajcarzy byli nastawieni przede wszystkim na utrzymanie czystego konta i szukanie szczęścia w grze z kontry i w prostopadłych podaniach w głębi pola.
Spotkanie rozpoczęło się bardzo nietypowo, gdyż w wyniku kontuzji mięśnia dwugłowego już w pierwszej minucie boiska musiał opuścić zawodnik Manchesteru City – Fabian Delph. Angielski pomocnik najwyraźniej nie przyłożył się należycie do rozgrzewki i zastąpił go Ross Barkley z Evertonu.
Anglicy rozpoczęli bardzo pasywnie i w trakcie pierwszej połowy zdołali sobie stworzyć tylko trzy w miarę groźne sytuacje. Najpierw Gary Cahill uderzał nieco zbyt wysoko głową po rzucie rożnym, później po świetnym prostopadłym podaniu Jamesa Milnera sam na sam z bramkarzem znalazł się Wayne Rooney, lecz uderzenie zupełnie mu nie wyszło. Kilka minut później dwaj ostatni zawodnicy zamienili się rolami, lecz pomocnik Liverpoolu strzelił wprost w Yanna Sommera.
Od 30. minuty to goście przejęli inicjatywę, a najgroźniejszą sytuację wykreował Granit Xhaka, przytomnie podając w uliczkę do Xherdana Shaqiriego, ale świeżo upieczonego gracza Stoke City ubiegł w polu karnym Joe Hart, wychodząc z bramki i popisując się równie pewną, co efektowną interwencją. Ta sytuacja dodała Helwetom animuszu, którzy dalej próbowali prostopadłych zagrań, lecz chorągiewka arbitra liniowego raz po raz wędrowała w górę z powodu pułapek ofsajdowych. Dwie minuty przed końcem pierwszej odsłony bliski otwarcia wyniku spotkania mógł być jeszcze Josip Drmić, ale Szwajcar uderzył zdecydowanie zbyt lekko i bardzo niecelnie.
Początek drugiej połowy toczył się w nieco szybszym tempie, ale wciąż według starego scenariusza: gospodarze próbowali strzałów z dystansu, a goście prostopadłych zagrań, ale z wysiłków obu stroń niewiele wynikało. Powiew świeżości przyniosło wejście na murawę Harry’ego Kane. Snajper Tottenhamu już po 10 minutach spędzonych na murawie pewnie posłał piłkę w krótki róg bramki Sommera po podaniu Luke’a Shawa wszerz pola karnego. Po 67 minutach gry Anglicy objęli zatem prowadzenie 1:0.
Bramka rozjuszyła Szwajcarów i spowodowała, że gra się otworzyła, a mecz nabrał znacznie szybszego tempa. Najciekawszą sytuację stworzył Timm Klose, niespodziewanie zapędzając się pod pole karne rywala, próbował poradzić sobie z niemrawą obroną gospodarzy, ale ostatecznie stracił piłkę.
W 83. minucie meczu Raheem Sterling padł w polu karnym jak rażony gromem, a pan Gianluca Rocchi sięgnął po gwizdek i zarządził „jedenastkę” dla gospodarzy. Była to co najmniej kontrowersyjna decyzja, gdyż powtórki pokazały, że zawodnik Manchesteru City raczej nie był faulowany. Na jedenastym metrze ustawił się Wayne Rooney i bez wahania huknął pod poprzeczkę, zdobywając tym samym rekordową, 50. bramkę w reprezentacji Anglii i ustalając wynik spotkania na 2:0.
Zespół Roya Hodgsona z kompletem zwycięstw zapewnił sobie dzisiejszą wygraną pierwsze miejsce w tabeli grupy E, natomiast Szwajcarzy z 15 punktami i trzema oczkami przewagi nad Słowenią wciąż nie mogą czuć się pewni awans. Przed Helwetami zostały jednak relatywnie proste spotkania przeciwko San Marino i Estonii i piłkarze Vladimira Petkovicia są na dobrej drodze do awansu na francuskie finały.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?