Arsenal gładko ogrywa Newcastle. Czyste konto Szczęsnego (ZDJĘCIA)

Po sobotniej porażce Evertonu z Southampton 0:2, Arsenal stanął w poniedziałek przed bardzo dobrą okazją na powiększenie swojej przewagi nad The Toffees do czterech punktów i zrobienie ogromnego kroku do zapewnienia sobie czwartego miejsca w Premier League, które da Kanonierom prawo do gry w eliminacjach Ligi Mistrzów. Musieli oni tylko pokonać na własnym stadionie Newcastle United, które przegrało pięć ostatnich spotkań ligowych, zdobywając w nich zaledwie jednego gola. Co więcej, z ostatnich dwunastu meczów popularne Sroki przegrały aż dziewięć, w związku z czym wiele wskazywało na to, że tego dnia na Emirates Stadium będą na straconej pozycji.

Tak rzeczywiście było - The Gunners z Wojciechem Szczęsnym w bramce nie dali swoim rywalom żadnych szans na własnym obiekcie. Strzelanie rozpoczął w 26. minucie Laurent Kościelny, który najlepiej zachował się w polu karnym po wrzutce Santiego Cazorli z rzutu wolnego i zaskoczył Tima Krula. Po zdobyciu gola podopieczni Wengera się rozkręcili i jeszcze przed przerwą podwyższyli swoje prowadzenie. W jednej akcji dwukrotnie w pojedynku sam na sam bramkarza Newcastle nie zdołał pokonać Olivier Giroud, ale na jego szczęście piłka spadła jeszcze pod nogi Mesuta Ozila, który nie miał problemów ze skuteczną dobitką. Ten gol jednak nie powinien zostać uznany, jako że w momencie drugiego strzału Giroud Niemiec był na minimalnym spalonym.

Wynik spotkania został ustalony w drugiej połowie, w 66. minucie gry i ponownie za sprawą duetu Ozil-Giroud. Były gracz Realu Madryt z lewego skrzydła idealnie zacentrował piłkę na głowę francuskiego kolegi i ten z kilku metrów przypieczętował zwycięstwo swojego zespołu. Arsenal pewnie pokonał Newcastle 3:0 i niemalże zapewnił sobie czwarte miejsce w ligowej tabeli. Kanonierzy mają obecnie cztery punkty przewagi nad Evertonem, co na dwie kolejki przed końcem sezonu jest bardzo pokaźną zaliczką. Newcastle, pomimo szóstej porażki z rzędu, pozostało w górnej połowie tabeli. Bardzo dobra pierwsza połowa rozgrywek pozwala drużynie Alana Pardew zajmować dziewiątą lokatę w klasyfikacji.