Bartosz Bereszyński: Wisła stworzyła sobie półtorej sytuacji, a my straciliśmy dwie bramki [WYWIAD]

Konrad Kryczka
Legia - Wisła
Legia - Wisła Polskapresse
- Nie można mówić, że nam się nie chciało. Proszę mi wierzyć, że każdy dał z siebie wszystko. Nie chcę się tym zasłaniać, ale można zauważyć, że boisko też nie pomaga nam w grze w piłkę. A my chcemy to robić. Grać fajnie, z pierwszej piłki. Tylko czasami się nie da. Przez to tracimy piłki, których normalnie byśmy nie stracili, i narażamy się na kontrataki - powiedział po remisie w meczu z Wisłą obrońca Legii, Bartosz Bereszyński, który w drugiej połowie spotkania z "Białą Gwiazdą" popisał się fenomenalną interwencją po strzale Semira Stilicia. "Bereś" w niezwykle efektowny sposób zatrzymał uderzenie Bośniaka i wybił piłkę z linii bramkowej.

To chyba interwencja sezonu?
Zachowałem się tak, jak powinienem. Można powiedzieć, że trochę odkupiłem swoje błędy – głupio przegrałem bowiem pojedynek z Sarkim, który rozpoczął tę akcję, po której było 2:1. Co do tej interwencji, to dobrze, że udało się to wybronić, bo gdyby było 3:1, to pewnie byłoby po meczu. A tak możemy się cieszyć z punktu.

Straciliście dwa punkty, czy zyskaliście jeden?
Gdyby przed meczem ktoś mi powiedział, że będzie taki wynik, to stwierdziłbym, że straciliśmy dwa punkty. Jeżeli natomiast chodzi o przebieg spotkania, to nie układało się ono dla nas dobrze, więc szanujemy jeden punkt.

W tym roku tracicie bardzo dużo bramek.
Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że Wisła stworzyła dzisiaj półtorej sytuacji. A najlepszą wtedy, kiedy wybiłem z linii. To była ładnie przeprowadzona akcja. Pierwsze trafienie to przypadek – piłka odbiła się od Michała Kucharczyka, później przeszła obok Ivicy Vrdoljaka i Burliga strzelił, jak strzelił. Popełniliśmy szereg błędów, tracimy dwie bramki, a nie powinniśmy żadnej. Z tego nie możemy być zadowoleni.

Wiosną wygraliście przy Łazienkowskiej tylko z Podbeskidziem (ze Śląskiem dopiero po karnych).
Dzisiaj mieliśmy szansę odskoczyć czołówce. Lech stracił punkty, Śląsk podobnie. Jagiellonia wygrała, ale naszym najgroźniejszym rywalem w walce o tytuł jest Lech. Chcieliśmy zagrać dobry mecz, wygrać go i później jechać do Poznania i tam spokojnie grać w piłkę. Tak czy inaczej, mamy mecz z Lechem, ale nie traktujemy go jako spotkania, które zadecyduje o mistrzostwie. W Poznaniu wszyscy wierzą w zdobycie tytułu i zrobią wszystko, żeby do tego doszło.

Nie zagraliście trochę na stojąco?
Nie można mówić, że nam się nie chciało. Proszę mi wierzyć, że każdy dał z siebie wszystko. Nie chcę się tym zasłaniać, ale można zauważyć, że boisko też nie pomaga nam w grze w piłkę. A my chcemy to robić. Grać fajnie, z pierwszej piłki. Tylko czasami się nie da. Przez to tracimy piłki, których normalnie byśmy nie stracili, i narażamy się na kontrataki. Jako zespół musimy się jednak dostosować do panujących warunków. Wisła dostosowała się trochę lepiej i to ona powinna się cieszyć z tego punktu.

Notował: Konrad Kryczka/Ekstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24