'Bezbłędna tabela', czyli jak wyglądałaby Ekstraklasa bez błędów sędziów (4. kolejka)

Jakub Seweryn
W meczu Cacovia - Korona Kielce nie obyło się bez kontrowersji
W meczu Cacovia - Korona Kielce nie obyło się bez kontrowersji Ryszard Kotowski
Czwarta kolejka T-Mobile Ekstraklasy była feralna dla prowadzących jej spotkania arbitrów. Aż sześciu z nich swoimi błędnymi decyzjami wpłynęło na ostateczny wynik sędziowanego przez siebie pojedynku. Mieliśmy trochę pracy, z drobnym poślizgiem (związanym z bardziej szczegółową analizą niektórych zdarzeń) prezentujemy Wam 'bezbłędną tabelę' po czwartej serii spotkań.

Aby zapoznać się z zasadami tworzenia ‘bezbłędnej tabeli’, kliknij tutaj.

Mecze, których wyniki pozostawiamy bez zmian:

Legia Warszawa – Górnik Łęczna 5:0 (Jarosław Przybył)

Sędzia Przybył nie miał tego dnia wiele pracy, a w najważniejszej sytuacji tego meczu się nie pomylił. Spóźniony i źle ustawiony Bożić faulował wychodzącego na czystą pozycję Radovicia, a w takiej sytuacji werdykt nie mógł być inny, jak rzut karny i czerwona kartka dla zawodnika Górnika.

Lechia Gdańsk – Lech Poznań 1:2 (Szymon Marciniak)

W niedzielne popołudnie w Gdańsku Szymon Marciniak miał dość trudny do prowadzenia mecz, ale w żadnej z ważnych swoich decyzji się nie pomylił. Karny dla Lechii za faul Wołąkiewicza na Vranjesu nie podlega dyskusji. Bośniak jest pierwszy przy piłce i zostaje kopnięty przez swojego przeciwnika. To samo dotyczy wyrzucenia z boiska Zaura Sadajewa, który najzwyczajniej w świecie się zagotował z pełną premedytacją zaatakował Łukasza Trałkę. Czerwona kartka jest jak najbardziej słuszna, ale jeśli ktoś próbuje nawet wyceniać to zagranie na żółtą, to musi pamiętać, że jedno napomnienie Czeczen już miał na swoim koncie, więc w przypadku tego jednego spotkania wyszłoby na jedno.

Błędu sędziowskiego nie ma także przy nieuznaniu bramki zdobytej przez Dawida Kownackiego. Podający mu Gergo Lovrencsics jest bowiem wcześniej na minimalnym spalonym i na pewno nie można sędziego krytykować za to, że to wychwycił. Spalony to spalony, a interpretacja dot. ‘promowania ofensywnego stylu gry’ polega na tym, że w razie wątpliwości sędzia powinien puszczać grę na korzyść drużyny atakującej, bowiem jeśli 20-centymetrowy spalony zostanie puszczony przez liniowego, nie jest to jego błędem, ale jeśli podniesie on chorągiewkę, gdy atakującemu zabraknie do ofsajdu choćby centymetra, to traktuje się to jako jego duży błąd. Niemniej jednak Lovrencsics był na minimalnym spalonym, arbiter to zauważył i zasygnalizował, więc jest wszystko w porządku.

Tak samo nie dopatrywałbym się przekroczenia przepisów w przypadku zwycięskiej bramki Łukasza Teodorczyka na 2:1. Owszem piłkarz Lecha delikatnie oparł się na rywali, jednak było to na tyle subtelne, że można było spokojnie puścić grę i gola uznać.

Wyniki zweryfikowane:
Cracovia – Korona Kielce 2:1 (Paweł Gil) -> zweryfikowany na 1:1

Kiedy mecz prowadzi sędzia Gil, to można przypuszczać, że będzie ciekawie. Oczywiście podobnie było w meczu Cracovia – Korona. Choć sytuacje w polu karnym arbiter ten oceniał właściwie, bo Steblecki najpierw w pojedynku z Kiełbem czysto zaatakował piłkę, a kilkanaście minut później w głupi sposób zagrał ręką we własnym polu karnym, co musiało się zakończyć rzutem karnym.

Do fatalnego błędu sędziów trzeba było czekać do ostatniej minuty doliczonego gry, kiedy to Marcin Budziński strzelił zwycięskiego gola dla Pasów, mimo że zarówno on, jak i kilku jego kolegów było na półmetrowym spalonym. Błąd ewidentny i ogromny, więc my weryfikujemy wynik na remisowe 1:1.

Górnik Zabrze – Jagiellonia Białystok 3:0 (Mariusz Złotek) -> zweryfikowany na 1:0

Górnik w meczu z Jagiellonią był stroną zdecydowanie lepszą, ale to nie zmienia faktu, że zabrzanom w wysokim zwycięstwie w dużym stopniu pomógł sędzia Złotek swoimi dwiema błędnymi decyzjami. Pierwsza ogromna kontrowersja to karny dla Górnika za rękę Marka Wasiluka. Zdaniem wszystkich, tylko nie sędziego i Zbigniewa Przesmyckiego z Kolegium Sędziów, decyzja błędna. Biorąc pod uwagę chęć schowania ręki przez zawodnika i brak jakiegokolwiek jego ruchu w kierunku lecącej piłki, należy raczej przyznać rację Sławomirowi Stempniewskiemu, który argumentację przewodniczącego Kolegium Sędziów nazwał stekiem bzdur. Wiadomo jednak, czemu potem arbitrzy mają taki bałagan w swojej głowie.

GKS Bełchatów – Śląsk Wrocław 2:0 (Tomasz Musiał) -> zweryfikowany na 1:0

Znowu zagrania ręką i zachowanie Kolegium Sędziów pt. ‘każdą rękę możemy wybronić’. Oba karne są mocno kontrowersyjne. W pierwszej sytuacji mamy do czynienia z klasyczną akcją z trafieniem ręki naturalnie ułożonej przy wślizgu na piłkę. W związku z czym nie powinno być jedenastki, a na dowód zostawiam znaleziony na portalu sedziapilkarski.pl klip szkoleniowy UEFA, w którym NIE POWINNO się przerywać gry (link) http://vimeo.com/103102529 .

Drugi karny jest jeszcze bardziej skomplikowany. Znowu kierowałbym się tym, że ręka Ostrowskiego ponownie jest przypadkowa, bowiem blokuje on nogami piłkę, a potem ta trafia w jego rękę. Sytuacja nie jest jednak tak jednoznaczna, bo jednak jest ruch ręki w kierunku piłki, zapewne wynikający ze zwykłego biegu zawodnika, ale biorąc pod uwagę to, że sędzia musiał ocenić to w jednej chwili, mógł uznać, że było to celowe. Jednakże na powtórkach ewidentnie widać, że Ostrowski nie miał pojęcia w którym miejscu po zablokowaniu znalazła się piłka, a zachowywał się absolutnie naturalnie i nie miał szans uniknąć kontaktu ręki z piłką. Dlatego też w naszym uznaniu była to błędna decyzja.

Punkty w naszej tabeli jednak i tak zostają w Bełchatowie, jako że bramka Kamila Poźniaka była w pełni prawidłowa.

Zawisza Bydgoszcz – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:2 (Krzysztof Jakubik) -> zweryfikowany na 1:3

Sędzia Krzysztof Jakubik w niedzielę padł ofiarą kiepskiej komunikacji ze swoim asystentem. Ręka Jorge’a Kadu w pierwszej połowie była ewidentna i miała miejsce zdecydowanie w polu karnym. Sam sędzia główny w tej sytuacji chyba był na początku skłonny do podyktowania jedenastki, ale po chwili po konsultacji zmienił decyzję na błędną i dał gościom tylko rzut wolny. Duży błąd trójki sędziowskiej, za który jednak odpowiada główny.

Wisła Kraków – Ruch Chorzów 2:2 (Daniel Stefański) -> zweryfikowany na 3:2

Tydzień temu mieliśmy sytuację w Kielcach, gdzie sędzia Tomasz Kwiatkowski pośpieszył się z gwizdkiem, przez co przerwał akcję Pogoni tuż przed tym, jak piłkę do siatki skierował Murayama. Identyczna sytuacja miała miejsce w Krakowie, w przypadku arbitra Daniela Stefańskiego, który zagwizdał zagranie ręką Marcina Malinowskiego tuż przed tym, jak jego rywal Paweł Brożek wpakował piłkę do bramki Ruchu. Nie ma wątpliwości, że jest to błąd sędziego, który nie zastosował ‘wait and see’ i nie sprawdził, jak rozwinie się akcja Białej Gwiazdy. Dlatego ta bramka ‘wpada’ do naszego wyniku.

Co do faulu Malinowskiego na Jankowskim i rzutu karnego dla Wisły raczej nie ma wątpliwości. Te z kolei pojawiają się przy bramce Efira na 2:1 dla Niebieskich, bowiem chwilę wcześniej po drugiej stronie boiska przewrócił się w starciu z rywalem Tomasz Zając. W tym wypadku jednak nawet dokładne powtórki nie wyjaśniają do końca, czy Zając rzeczywiście został przewrócony w polu karnym przez przeciwnika, a w związku z tym zgodnie z naszymi zasadami nie zmieniamy decyzji arbitra, szczególnie, że nie wpłynie już ona specjalnie na naszą weryfikację wyniku. To spotkanie, ze względu na nieuznaną bramkę Brożka, kończy się dla nas wynikiem 3:2 dla gospodarzy.

Pogoń Szczecin – Piast Gliwice 0:0 (Bartosz Frankowski) -> weryfikujemy na 1:0

Spore kontrowersje związane z decyzją sędziego Frankowskiego miały miejsce tuż po przerwie, gdy wykonujący rzut wolny Marcin Robak trafia w wystawioną rękę stojącego w murze Adriana Klepczyńskiego. Sędzia z Torunia jednak nakazał powtórzenie wykonania rzutu wolnego, karząc innego z graczy Piasta, Tunezyjczyka Hadj Saida, żółtą kartką za wyjście z muru. Przedziwna decyzja. Arbiter prawdopodobnie po prostu się zagapił i nie patrzył na akcję wtedy, gdy powinien. W tej sytuacji powinna zostać odgwizdana ręka Klepczyńskiego, powiększająca zdecydowanie zarys jego ciała, a branie pod uwagę i karanie zawodnika, który wyszedł z muru, ale nie wziął w ogóle udziału w akcji jest marnym działaniem na alibi. Owszem, jeśli sędzia Frankowski tę karę zasygnalizowałby przed wykonaniem rzutu wolnego, to wszystko byłoby ok, ale tak nie było. Jako że Pogoni należał się rzut karny, zgodnie z naszymi zasadami wynik weryfikujemy na 1:0 dla Portowców.

Bezbłędna tabela po 4. kolejce Ekstraklasy:

Bezbłędna tabela po 4. kolejce Ekstraklasy

Objaśnienie oznaczeń:

- ‘punkty u nas’ – liczba punktów zdobytych przez dany zespół po naszych weryfikacjach
- ‘punkty w TME’ – liczba punktów zdobytych w oficjalnej tabeli T-Mobile Ekstraklasy
- ‘bilans pkt’ – bilans punktowy, różnica punktów pomiędzy tymi w oficjalnej tabeli, a tymi z naszej ‘bezbłędnej tabeli’. Liczba dodatnia oznacza, że drużyna zyskała na korzystnych decyzjach sędziów, a ujemna, że na nich straciła
- ‘błędy na +’ - poważne błędy sędziów popełnione na korzyść danej drużyny
- ‘błędy na –‘ - poważne błędy sędziów popełnione na niekorzyść danej drużyny
- ‘mecze na +’ – mecze, w których sędzia wypaczył wynik na korzyść danej drużyny
- ‘mecze na –‘ – mecze, w których sędzia wypaczył wynik na niekorzyść danej drużyny
- ‘bramki +’ – bramki zdobyte w naszej tabeli (po weryfikacji wyników)
- ‘bramki –‘ – bramki stracone w naszej tabeli
- ‘różnica br.’ – różnica bramek w naszej tabeli

Czarne kartki:

Oj, trochę się tego nazbierało. Za tę kolejkę z wielką chęcią ‘nagradzamy’ przede wszystkim Pawła Gila i Mariusza Złotka. Obaj prowadzili w tym sezonie po trzy mecze i w dwóch z nich się, delikatnie mówiąc, nie popisali. Sędziego Złotka trzeba jednak w tej sytuacji nieco usprawiedliwić, bo jego interpretacja ręki Marka Wasiluka może wynikać z pokrętnych wytycznych, których trzyma się przewodniczący Kolegium Sędziów, Zbigniew Przesmycki.

Za prosty błąd z ręką Kadu kartkę otrzymuje także Krzysztof Jakubik, a za brak cierpliwości (podobnie jak tydzień wcześniej sędzia Kwiatkowski) w meczu Wisła – Ruch Daniel Stefański. Panowie sędziowie, pamiętajcie – nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu!

Na koniec zostawiamy przypadek Tomasza Musiała, któremu tym razem szczerze współczujemy, bowiem trafiły się mu dwie niewdzięczne sytuacje, które w połączeniu z pokrętnymi wytycznymi Zbigniewa Przesmyckiego mogły mu zrobić mętlik w głowie. Dwa karne, w szczególności ten pierwszy, to jednak zdecydowanie za dużo i kartka być musi.

Sześciu sędziów na ośmiu ląduje w tej kolejce na cenzurowanym. Katastrofa. Warto więc zahaczyć inny temat, bowiem Przewodniczący Kolegium Sędziów, Zbigniew Przesmycki, jest w ogóle niezwykłym przypadkiem. Jak informuje popularny polski portal zajmujący się pracą arbitrów, sedziapilkarski.pl, stosuje on i wpaja sędziom stosowane w całej Europie regulacje UEFA (które z kolei przy ocenianiu kontrowersji bierze za wzór Sławomir Stempniewski), ale interpretowane na jego własny sposób. Wychodzi z tego prawdziwy kogel-mogel, a wszyscy na tym tylko cierpią. Sędziowie nie wiedzą, jak postępować, szczególnie gdy przyjdzie im to wszystko porównać z pracą zdecydowanie bardziej doświadczonych kolegów z Europy. Gubią się też piłkarze i trenerzy otrzymujący płyty od UEFA z sędziowskimi zaleceniami, a na koniec zostają także postronni obserwatorzy. W ten sposób Kolegium Sędziów staje się prywatnym folwarkiem Zbigniewa Przesmyckiego, a my wszyscy potem dziwimy się, że polscy sędziowie praktycznie nie istnieją na turniejach międzynarodowych…

Bezbłędna tabela po 4. kolejce Ekstraklasy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24