Bitwa Rumaka, czyli być albo nie być... (KOMENTARZ)

Grzegorz Ignatowski
W mediach rozgorzała dyskusja na temat Mariusza Rumaka. Większość ekspertów jest przekonana, że jego czas minął, ale pojawiają się też głosy, że młody szkoleniowiec powinien dostać czas na realizowanie swojej wizji. Jak to w końcu jest z tym Rumakiem? Sam zainteresowany zadaje sobie pewnie pytanie rodem z Hamleta: Być albo nie być... Postaramy się na nie odpowiedzieć.

O trenerach często się mówi, że są dobrzy, tylko nie mają wyników. Z Rumakiem jest trochę inaczej, bo te wyniki można różnie interpretować. Owszem, z Pogonią zdarzyła się katastrofa w postaci porażki 1:5, a strata punktów z najsłabszym w lidze Widzewem brzmi jak totalny kataklizm, ale przecież po zwycięstwie z Podbeskidziem Lech wdrapał się na podium. Wyniki z jednej strony są słabe, ale na tle rywali w walce o europejskie puchary nie wygląda to tak źle. Jednak jeśli przyjrzymy się grze poznaniaków, to poziom dobrego humoru natychmiast spadnie bardzo nisko, gdzieś w okolicę depresji.

Lech męczył się niemiłosiernie z Podbeskidziem. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, ze to "Górale" stworzyli sobie więcej klarownych sytuacji strzeleckich. Taktyka Lecha polegała na biciu głową w mur, poprzez notoryczne dośrodkowania w pole karne. Co z tego, że poznaniakom dobrze wychodzi gra na skrzydłach, że podwajają a czasem nawet potrajają siłę ofensywną w tych sektorach, jak większość dośrodkowań ląduje na głowach obrońców drużyny przeciwnej. Taka gra jest jednak bardzo łatwa do rozszyfrowania i nawet kluby z dołu tabeli potrafią znaleźć antidotum na ofensywę Rumaka.

Dodatkowo trener Rumak ma wyraźne problemy w kontaktach z mediami. Raz powie, że mecz z Bełchatowem jest dla niego najważniejszy, innym razem uzna, że juniorami mistrzostwa nie wygra, choć to właśnie ci juniorzy zapewnili Lechowi zwycięstwo z Podbeskidziem i ci juniorzy powinni być jego argumentem w rozmowach z władzami klubu w sprawie jego przyszłości. Rumak stawia na młodzież i tym powinien się chwalić, a nie obracać swoje największe działo przeciwko sobie i czekać aż wypali mu prosto w twarz. Trafnie skomentował to Dariusz Dziekanowski w swoim felietonie dla Przeglądu Sportowego, choć trzeba przyznać, że popularny Dziekan bardzo uważnie dobierał słowa. − Trener Lecha, Mariusz Rumak, skrytykował pracodawców. Mówi, że nie można wygrać ligi samymi juniorami. To ja powiem inaczej: drużyna z taką kadrą nie jest w stanie wygrać mistrzostwa, mając na ławce trenerskiej juniora. Bo jeśli jego życzenia nie są realizowane przez władze klubu, to znaczy, że jego pozycja jest słaba, nie ma szacunku i jest traktowany jak junior. Mogliśmy się o tym przekonać, gdy z klubu wylatywali Bartosz Ślusarski i Rafał Murawski. W Lechu mamy patową sytuację: obie strony (trener i władze klubu) zaczynają się ze sobą męczyć.

Mimo, że sytuacja na linii trener - zarząd jest napięta, wielu fachowców nie przewiduje zmiany na ławce trenerskiej przed końcem sezonu. Bartosz Bosacki uważa, że trener rzeczywiście się gubi, ale działacze Lecha są cierpliwi i pozwolą mu dokończyć sezon − Trener Rumak tłumaczy się tym, że zespół nie został wzmocniony. Nie jest konsekwentny, bo wcześniej uważał, że nie potrzebuje wzmocnień. Znając działaczy Lecha, do zmiany trenera jednak nie dojdzie (Sportowe Fakty).

Co ciekawe, wiele osób ze środowiska broni Mariusza Rumaka. Wiele osób tłumaczy, ze Rumak pracuje w trudnych warunkach, bo zespół jest regularnie osłabiany i co pewien czas musi łatać dziury juniorami. Maciej Terlecki zauważa, że Lech ma ogromne ambicje, ale działania władz klubu raczej tego nie potwierdzają. − Trudno jest oceniać jego pracę na podstawie tego jak gra jego zespół, skoro ten zespół jest regularnie osłabiany. W Lechu mówią o mistrzostwie, ale działacze chyba troszeczkę nie nadążają za ambicjami kompletując kadrę.

Były piłkarz takich klubów jak Polonia Warszawa, ŁKS Łódź czy Widzew Łódź uważa, że duży wpływ na obecną sytuację mają naciski menedżerskie. − W piłce często pojawiają się różne naciski menadżerskie. Wielu trenerów jest bez pracy a każdy chciałby pracować w Lechu czy w Legii. Niektórych to drażni, że Rumak jest zbyt pewny siebie, a nie ma za sobą kariery piłkarskiej. To młody chłopak i to denerwuje też niektórych dziennikarzy. Objął dwa lata temu stanowisko w jednym z najlepszych klubów w Polsce i teraz będzie się mądrzył − to się nie podoba. Ja bym pozwolił trenerowi popracować, bo mimo wszystko to co zrobił w zeszłym sezonie robi wrażenie. To co się stało w pucharach nie może być oceniane negatywnie, bo obecnie każdy zespół, łącznie z Legią, nie nadaje się do europejskich pucharów.

Jaki powinien być finał tego sądu nad Rumakiem 2.0? Bo przecież po raz pierwszy Rumak był zwalniany przez media już pół roku temu. Naszym zdaniem młodemu szkoleniowcowi należy wytknąć błędy, pokazać palcem w którym miejscu się myli, zasugerować nowe rozwiązania i pozwolić mu samemu wyciągnąć wnioski. Media nie zamilkną, więc presja z każdym meczem będzie coraz większa. Jeśli okaże się, że ta presja nie przeszkadza mu w pracy, a wyniki pokażą, że obecny szkoleniowiec "Kolejorza" potrafi szybko się uczyć, to w kolejnym sezonie powinien wciąż zasiadać za sterami poznańskiego Lecha. Jeśli natomiast Lech wciąż będzie prezentował tendencję wsteczną, to władze klubu po zakończeniu rozgrywek powinny rozstać się z nim bez żalu. Tę tezę popiera redaktor naczelny Magazynu Ole! - Dominik Piechota. − Mam wrażenie, że to jeszcze nie są buty dla Rumaka, ale on szybko do nich urośnie. Uczy się na błędach, ale trzeba pozwolić mu je robić. Zaufałbym mu na dłużej i zagwarantował spokój pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24