Losy meczu rozstrzygnęły się już w pierwszych pięciu minutach. Bramkowa akcja zaczęła się od znakomitego, prostopadłego podania Mateusza Roszaka do Samuelsona Odunki. Nigeryjczyk, gdy tylko dostał piłkę, natychmiast ruszył z szybkim rajdem w pole karne i w sytuacji sam na sam strzelił płasko tuż przy dalszym słupku.
W kolejnych fragmentach emocje opadły i nastała kopanina. Gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska, czego wynikiem był brak licznych sytuacji strzeleckich. Mimo to MKS starał się znaleźć gola wyrównującego. Groźnie strzelali Krzysztof Ulatowski i Paschal Ekwueme, ale Damian Primel nie dał się zaskoczyć. Bardziej klarowniejsze okazje miała za to Calisia. W pierwszej połowie Błażej Ciesielski miał przed sobą tylko Dawida Abramowicza i huknął w jego rękawice.
Na kwadrans przed końcem Dziubek pozwolił zadebiutować Kamilowi Jackiewiczowi. Były gracz Zawiszy Bydgoszcz mógł zanotować prawdziwe wejście smoka, bo w 78. minucie stanął oko w oko z bramkarzem, lecz niemiłosiernie spudłował.
- Spotkanie bardzo dobrze się dla nas rozpoczęło i to było decydujące dla całego przebiegu. Kto pierwszy strzelił, ten wygrał. Kolejny raz nie tracimy bramek i z tego można być zadowolonym. Żałujemy trochę niewykorzystanych szans, bo mogliśmy spokojnie wygrać większą różnicą. Nie da się ukryć, że swoje zrobił fatalny stan murawy. Niestety, musimy się do tego przyzwyczaić - uważa trener Dziubek.
Marność widowiska zwiększyła postawa sędziego Sławomira Pipczyńskiego, który każde, najmniejsze przewinienie z reguły karał żółtą kartką. Pokazał ich aż 11! W 55. minucie za kwestionowanie swoich decyzji wyrzucił na trybuny Pawła Gajocha, wiceprezesa miejscowych i członka sztabu szkoleniowego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?