Carlo Ancelotti - Nienasycony zwycięzca (RECENZJA)

Grzegorz Ignatowski
Carlo Ancelotti - Nienasycony zwycięzca
Carlo Ancelotti - Nienasycony zwycięzca materiały prasowe
Są książki, które smakują jak zupka chińska z Radomia. Są takie, po których ma się wrażenie, że właśnie zjadło się nieświeżą rybę. Są też takie, które smakują wyśmienicie, ale pozostawiają uczucie nienasycenia. Z książką Carlo Ancelottiego jest inaczej. Czytając ją możemy poczuć się jak na wykwintnej kolacji, na której wszystkie dania są znakomicie dobrane i idealnie przyprawione. Nie będzie to kolacja życia, którą będziemy wspominać do końca naszych dni, ale będzie to posiłek, który zaspokoi nasze potrzeby.

Po takim początku zrobiliście się pewnie głodni. I słusznie. Czytając biografię Carlo Ancelottiego na pewno poczujecie głód. W końcu "Carletto" co pewien czas wspomina w niej o różnego rodzaju stekach, makaronach i innych rozmaitych potrawach. Słynny szkoleniowiec nie ukrywa, że jest żarłokiem, a nawet używa tego jako swój atut sypiąc anegdotami nawiązującymi do jego obżarstwa. Dowodem na to może być na przykład pewna anegdota z szatni Chelsea Londyn, która sprawi, że już nigdy nie spojrzycie w taki sam sposób na Jurija Żyrkowa. − Jeden jedyny raz w życiu miałem poczucie, że przydałby mi się psychiatra. Patrzyłem na Jurija Żyrkowa, a widziałem tylko stek wołowy. Idealnie zgrillowany, soczysty, parujący, półkrwisty. Spojrzałem Jurijowi prosto w oczy i nagle stwierdziłem, że umieram z głodu... Być może miało to coś wspólnego z widelcem, który leciał mu właśnie prosto w twarz. Trzeba przyznać, że biorąc pod uwagę trajektorię tego sztućca, było w tym coś niezwykle eleganckiego. Nie wiedziałem, kto nim rzucił, nie ulegało jednak najmniejszej wątpliwości w kogo miał trafić. Z balistycznego punktu widzenia był to rzut doskonały. Widelec cicho przecinał powietrze, niczym zupełnie zidentyfikowany obiekt latający. Brakowało talerza, noża i łyżki, choć rzecz działa się w restauracji, pośród stołujących się w niej ludzi, czyli nas, członków drużyny Chelsea Football Club...

Ten cytat w pełni oddaje to, czego możemy się spodziewać po książce, jaka ukazała się nakładem wydawnictwa SQN. Dobry humor, nutka fantazji, oraz bogaty zasób idealnie dobranych słów sprawia wrażenie, że książka w pełni zasługuje na miano "wykwintnej". Ale nie jest to żadna niespodzianka, bowiem współautorem biografii Ancelottiego jest Alessandro Alciato, który spisał również wspomnienia Andrei Pirlo w książce "Myślę, więc gram", która była jedną z najlepszych pozycji w 2014 roku.

Oprócz zabawnych anegdot możemy poznać też kilka ciekawych faktów z kariery włoskiego szkoleniowca. Poznamy go zarówno jako piłkarza, jak i trenera. Dowiemy sie dlaczego nie został trenerem Realu Madryt w 2007 roku i dlaczego nie zdecydował się na transfer Roberto Baggio do Parmy, co do dziś uważa za jedną ze swoich największych pomyłek. Poznamy też historię jak piłkarz Juventusu, Sergio Brio, został ugryziony w tyłek przez psa policyjnego.

Jak już pisaliśmy, biografia Ancelottiego nie jest daniem instant, lecz długo przygotowanym posiłkiem, nad którym pracowali najlepsi kucharze. Trzeba jednak pamiętać, że jest to posiłek odgrzewany. Oryginalnie książka ukazała się w 2010 roku, kiedy "Carletto" był trenerem londyńskiej Chelsea. Brakuje więc historii rozstania z "The Blues", nie ma opisanych przygód z Paryża, oraz Madrytu. Te braki miał uzupełnić zawierający 30 stron dodatek, w którym swoje trzy grosze dodał m.in. Michał Okoński, ale jest to tylko uzupełnienie, które nie do końca dopasowuje się do całokształtu.

Na pytanie czy warto tę książkę kupić można odpowiedzieć na wiele sposobów. Można opisać ją jako wykwintną, zabawną, barwną, oryginalną, a nawet pokusić się o argument, że można jej używać jako książki kucharskiej. Wszystko należy jednak podsumować w taki sposób jak Edgar Davids podsumował litanie komplementów, jaką zafundował mu Carlo Ancelotti. − Podoba mi się twoja gra, twoja agresja, determinacja i zdecydowanie. Widać, że nigdy nie tracisz inicjatywy, że jesteś fajterem, walczakiem. Dalej wymieniałem jego atuty fizyczne, umiejętności i naturalne talenty. Cały czas wpatrywał się we mnie bez słowa. Zresztą "wpatrywał się" to mało powiedziane. Gapił się na mnie jak na psie gówno, w które niechcący wdepnął. Gdy wreszcie skończyłem, Davids rzucił głęboką myśl: - umiem też grać w piłkę.

A więc nasza głęboka myśl brzmi następująco: "Carlo Ancelotti - Nienasycony zwycięzca" to po prostu dobra książka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24