Lech Poznań rozpoczął przygotowania do sezonu w bardzo okrojonym składzie. Kadrowicze, których w poznańskim klubie jest sporo, rozpoczną treningi dopiero 10 lipca, a więc dwa tygodnie przed startem rozgrywek. Kolejorz w przeciwieństwie do konkurentów nie dokonał jeszcze żadnego transferu, a ubytki są spore. To niepokoi kibiców, którzy w mediach społecznościowych przypominają, że przez nieudany start w poprzednim sezonie o obronie mistrzowskiego tytułu trzeba było szybko zapomnieć.
Obawy, że sytuacja może się powtórzyć, są spore, tym bardziej że najwięksi rywale, którzy sezon w ekstraklasie zakończyli z olbrzymią przewagą punktową nad Lechem zbroją się na potęgę. Nastroje stara się uspokoić trener van den Brom. To, co mówi Holender, jest logiczne, ale wszyscy pamiętamy, jak przez swoją lekkomyślność i błędy w zarządzaniu Kolejorz w przeszłości marnował niepowtarzalne okazje, by rządzić w naszej lidze. Teraz jest najmocniejszym finansowo klubem ekstraklasy, ma środki, by poważnie się wzmocnić i odskoczyć konkurencji. Tymczasem sprawia wrażenie, że znów zaciągnął ręczny hamulec, a van den Brom robi dobrą minę do złej gry.
- Nie ma jeszcze nowych piłkarzy, ale jestem przekonany na 100 proc., że oni się pojawią. Jakość jest dla mnie najważniejsza. Czekamy na coś ekstra. Akceptuje to i rozumiem. Czasami mam wrażenie, że dla Was jest to większy problem niż dla mnie
- mówił do dziennikarzy Holender.
Postanowiliśmy więc wypunktować, na czym opiera się optymizm trenera Lecha Poznań i co szybko może mu i wszystkim sympatykom Kolejorza popsuć humor.
Trener zna zespół, zespół zna trenera
To olbrzymi plus w porównaniu ze startem przygotowań w poprzednim sezonie. John van den Brom przyznał, że gdy zaczynał pracę z Lechem, wszystko dla niego było nowe. Teraz drużyna zna już taktykę, wie, co ma grać. Podczas przygotowań na ten aspekt nie trzeba będzie kłaść takiego nacisku jak rok temu. Ten czas można zagospodarować na poprawę innych elementów, choćby stałych fragmentów, czy fazie przejścia z obrony do ataku, co nie było atutem Lecha, bo często tracił bramki, sam napędzając kontry.
Van den Brom podkreślał też, że kadra zespołu nie potrzebuje zbyt wielu nowych twarzy, bo najważniejsi zawodnicy przedłużyli kontrakty. Poza tym zespół lepiej wygląda fizycznie niż rok temu.
Van den Brom jest kreatorem, lubi zaskoczyć czymś nieoczywistym
Holender pokazał w poprzednim sezonie, że warto mu zaufać. Dlatego, gdy mówi o dwóch, trzech transferach, to oznacza, że dokładnie wie jakim materiałem piłkarskim dysponuje. Podczas jego kadencji na zdecydowanie wyższy poziom weszli Velde, Marchwiński, Sousa i Sobiech. Swój potencjał pokazał Szymczak, który nie grał od kwietnia. Teraz młody napastnik jest gotowy. Podobnie jak Ishak. Dlatego wierzy, że jak przyjdzie jakościowy następca Skórasia, to o ofensywę nie musi się martwić. Kolejnym zadaniem dla Holendra jest "odgruzowanie" Ba Loui i wydobycie potencjału z Wilaka. Czy to mu się uda, zobaczymy, ale trzeba być dobrej myśli.
Wreszcie nie ma problemów z bramkarzami
Lech zawalił start w poprzednim sezonie, bo przeceniono możliwości Artura Rudki. Gdy okazało się, co to za gagatek, Kolejorz wyleciał z dwóch rozgrywek. Wyżej pisaliśmy o pięciu zawodnikach, którzy w tym momencie są wartością dodaną w porównaniu do poprzedniego sezonu. Szóstym jest Mrozek, którego rywalizacja z Filipem Bednarkiem zapowiada się bardzo ciekawie. Jeden w poprzednim sezonie w słabej Stali zachował 12 czystych kont, drugi "wykręcił" 23 mecze bez straty gola. Ręcznik na bramce zastąpi więc fachowiec. To też odróżni obecnego Lecha od tego z poprzedniego sezonu.
Kalendarz będzie napięty dopiero w sierpniu
Lech będzie miał większy komfort w przygotowaniach. Rok temu w lipcu musiał rozegrać 6 meczów, teraz tylko 2. Dlatego van den Brom postanowił dać dłuższe urlopy kadrowiczom. Po bardzo intensywnym poprzednim sezonie taka przerwa im się przyda. Nie musi zgrywać zespołu w sparingach, o czym pisaliśmy wyżej, teraz gry kontrolne mają na celu sprawdzenie, czy młodzież (Pingot, Borowski, Gurgul) mają wystarczające umiejętności do gry w Lechu. Sytuacja w obronie znacznie się poprawi, jeśli Salamon zostanie odwieszony. W połowie lipca wiele może się wyjaśnić.
Doświadczenie w grze co trzy dni
Lech jest jedynym polskim zespołem, który ma doświadczenie w grze co trzy dni. To ogromny kapitał, piłkarze są przyzwyczajeni do takich obciążeń, co naszym zdaniem zrobi różnicę już we wrześniu i październiku, gdy do rozgrywek grupowych europejskich pucharów zakwalifikuje się Legia czy Raków. Optymizm trenera w kwestii jakości kadry może opierać się też na wynikach w końcówce sezonu. Nawet bez swoich kilku gwiazd, Kolejorz grał efektownie i na poziomie nieosiągalnym dla rywali. Van den Brom ma prawo uważać, że kontynuacja tego co wypracował z tą ekipą, pozwoli osiągnąć sportowe cele.
Minusy mogą szybko się objawić
Wymieniliśmy solidne fundamenty, ale mamy też świadomość, że szybko mogą objawić się też minusy tego optymistycznego nastawienia. Lech ma w tej chwili tylko dwóch klasowych środkowych obrońców. Jeśli jeden z nich wypadnie, a Dagerstal często ma problemy ze zdrowiem, defensywa może mieć kłopoty. Kolejorz ma tylko trzech środkowych pomocników. Van den Brom grając systemem 4-3-3, który był tak skuteczny w końcówce sezonu, ma ograniczone pole manewru. Owszem w różnych konfiguracjach mogą występować Marchwiński z Sousą, ale mówimy o planie gry na trzy fronty, a nie dwa. Odejście Skórasia to spore osłabienie siły ofensywnej. Co jeśli jego następca nie okaże się "kozakiem" na jakim zależy van den Bromowi? W jego taktyce skrzydłowy to postać kluczowa. Niewiadomą jest też lewy obrońca. Jeśli szybko się nie zaaklimatyzuje, lewa strona może być piętą achillesową zespołu.