Chavez: Dla wielu jestem tym, który podarował rywalom punkty

Justyna Krupa/Gazeta Krakowska
- Zremisowaliśmy praktycznie wygrany mecz. Biorę odpowiedzialność za to, co się stało, jako zawodowiec. Jestem zły, choć za chwilę to się może zmienić. Nie mogę zapomnieć, ile tak naprawdę jestem wart - mówi Osman Chavez, piłkarz Wisły Kraków.

Chavez zostaje w Krakowie. Odwołano mecz reprezentacji Hondurasu

Po Pana błędzie Wisła straciła dwa punkty w meczu z Jagiellonią i spadła na Pana lawina krytyki. Poczuwa się Pan do winy?
To dla mnie trudna sytuacja. Zremisowaliśmy praktycznie wygrany mecz. Biorę odpowiedzialność za to, jako zawodowiec. Dziś jestem tym zły, choć za chwilę to się może zmienić. W takich chwilach jedynymi, którzy stoją murem przy tobie, są osoby z twojej rodziny. Tylko oni człowieka wspierają, a przede wszystkim Bóg. Cała reszta świata odwraca się do ciebie plecami, tak jak w moim przypadku. Ale Bóg jest moją siłą. Nie mogę zapomnieć, ile tak naprawdę jestem wart. Wszystko to uczyni mnie tylko silniejszym.

Wielu kibiców jest na Pana wściekłych. Są jednak też tacy, którzy mówią: to nie wina Chaveza, tylko trenera Franciszka Smudy, bo ustawił go na pozycji, na której nigdy nie grał - defensywnego pomocnika.
Nie ma co robić z tego wszystkiego dramatu. Popełniłem faul, ale chciałem dobrze. Nie uważam, że jest to wina trenera, wręcz przeciwnie. On mi zaufał, a zdarzyło się to, co się zdarzyło. Nie wiadomo też, co by się stało, gdybym tego zawodnika nie zatrzymał faulem. Ocenia się tylko efekt finalny, a nie wiadomo, jak ta akcja mogłaby się potoczyć. Wiem jednak, że dla ludzi jestem teraz antybohaterem. Może kiedyś sytuacja się odmieni i znów będę mógł dać na boisku chwile satysfakcji tym, którzy we mnie wierzyli.

Dlaczego w ogóle ryzykował Pan faul w takiej sytuacji?
Teraz można mówić różne rzeczy, dywagować. Może gdybym nie faulował w tamtym momencie rywala, zarzucano by mi później, że nie wywarłem na nim presji. Mam swoją charakterystykę jako zawodnik: gram twardo, choć bez złośliwości. Dzięki temu stylowi gry jestem teraz tu, gdzie jestem. Jednak w oczach moich kolegów jestem obecnie tym złym, w oczach mojego trenera, w oczach kibiców. W porządku. Wszyscy koledzy mogą pytać: Osman, dlaczego to zrobiłeś? Dla wielu z nich jestem tym, który podarował rywalom punkty. Akceptuję to z pokorą. Tyle tylko, że w innych momentach, w innych meczach, moje wślizgi wydawały się dobrym rozwiązaniem. Nie mogę zapominać, że w wielu przypadkach ratowałem swój zespół przed stratą bramki. Będę ciężko pracować, by się podnieść z tego wszystkiego.

Trener Smuda bezpośrednio obarczył Pana winą za stratę punktów. Przypomina to sytuację z zeszłego roku, gdy Michał Probierz uznał Pana winnym porażki z Polonią Warszawa. Nie ma Pan deja vu?
Rzeczywiście, wraca do mnie to, co działo się w zeszłym roku. Wszystko to jednak służy nauce i wyciągnięciu wniosków. W piątek trener powiedział to, co powiedział, szanuję to. Wszyscy mnie potępili. Trener stwierdził, że postawił na doświadczonego zawodnika, ale w przyszłości będzie mądrzejszy. Kiedy szkoleniowiec jednak uzna, że warto dać mi szansę, to będę gotów dać z siebie, co najlepsze. Gram na takiej pozycji, gdzie błędy drogo kosztują. W tej sytuacji był wprawdzie za mną jeszcze bramkarz, ale tylko Osman jest winny. Bóg pomoże mi jednak uporać się z tą negatywną atmosferą wokół mnie. Wierzę, że w przyszłości znów będę tym zawodnikiem, o którym mówili, że jest "ścianą nie do przejścia".

Chodzą słuchy, że dostało się Panu od Smudy już w tunelu, tuż po meczu.
Nie, trener niczego nie powiedział mi osobiście, twarzą w twarz. Nie rozmawialiśmy na ten temat.

W niedzielę grał Pan jeszcze w sparingu Wisły ze Stalą Mielec. Zamiast się zrehabilitować, znów popełnił Pan błąd przy bramce.
Czasem tak jest, że cały tydzień jest fatalny. Przydarzył mi się nie tylko błąd w meczu z Jagiellonią, ale i kłopoty w niedzielnym sparingu. Do tego jeszcze cały czas mam problemy z kolanem.

Uraz kolana dokucza Panu coraz bardziej?
Byłem w poniedziałek u lekarza. Ból cały czas mi towarzyszy, zobaczymy, jak długo nie będę mógł normalnie trenować. Może tydzień, może dwa.

Czy fakt, że grał Pan z urazem wpływał na boiskową dyspozycję?
Oczywiście. Z kontuzją nie grasz na sto procent, tylko na pięćdziesiąt, bo nie możesz się normalnie poruszać. Ja też nie jestem zawodnikiem, który lubi się skarżyć i odpoczywać od gry. Wolę "umierać" na murawie. Nie skarżyłem się więc, tylko grałem.

W tej sytuacji chyba lepiej dla Pana, że odwołano sparing reprezentacji Hondurasu z Salwadorem, na który miał Pan polecieć?
Tym bardziej że nie czuję się dobrze z powodu tego urazu. Mecz naszej kadry odwołano, bo toczy się śledztwo w sprawie korupcji w drużynie Salwadoru. Ponoć kilku reprezentantów Salwadoru sprzedało jakieś mecze. Miejmy nadzieję, że to jak najszybciej się wyjaśni.

Kolarstwo. Florian Senechal wygrał kolarski Memoriał Henryka Łasaka w Suchej Beskidzkiej

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24