Chciałbym, aby trener miał do mnie więcej zaufania

Mariusz Wiśniewski/Gazeta Wrocławska
Łukasz Madej w swoim pierwszym meczu w barwach Śląska (z Lechią) wypadł słabo
Łukasz Madej w swoim pierwszym meczu w barwach Śląska (z Lechią) wypadł słabo Piotr Jarmulowicz (Ekstraklasa.net)
- Zaczyna się w Śląsku tworzyć coś ciekawego, w czym warto wziąć udział - mówi Łukasz Madej, pomocnik Śląska Wrocław, którego forma rośnie z meczu na mecz.

W dwóch ostatnich meczach z Odrą Wodzisław i Arką Gdynia zaliczył Pan dwie asysty. Do szczęścia zabrakło chyba tylko gola?
Rzeczywiście, mogę być zadowolony po tych meczach. Szkoda, że nie udało mi się zdobyć gola, bo miałem ku temu okazje. Ale cieszę się głównie z tego, że udowodniłem, i to przede wszystkim samemu sobie, że mogę i nie zapomniałem, jak się dobrze gra w piłkę. Miałem pewne zaległości i musiało minąć trochę czasu, zanim doszedłem do pełnej formy, ale teraz czuję się naprawdę dobrze i jestem gotowy do walki.

Trener Ryszard Tarasiewicz podobno zapowiadał, że te ostatnie cztery mecze w rundzie jesiennej będą decydujące, czy zostanie Pan w Śląsku, czy będzie musiał szukać nowego klubu.
Traktuję takie informacje jako spekulacje dziennikarskie i podchodzę do tego z rezerwą. Ja mam kontrakt ze Śląskiem do czerwca z opcją przedłużenia. Do sezonu przystępowałem bez obozu, bez dobrego przygotowania i to na pewno miało wpływ na moje pierwsze występy. Wydaje mi się, że do oceny nie wystarczy fragment pracy i przede wszystkim gry, ale jakiś dłuższy okres. Ja nie myślę na razie o kontrakcie, tylko chcę grać.

Rozmawiał Pan z trenerem o swojej sytuacji?
Nie rozmawiałem. Dołączyłem do zespołu w piątej kolejce. Trener miał jakąś koncepcję, coś się zaczęło układać i trudno było, aby nagle dokonał zmiany. Nie ukrywam, że niecierpliwiłem się, bo chciałem grać. W końcu dostałem szansę, zagrałem w Bełchatowie, później przeciwko Zagłębiu... Może gdybym wtedy strzelił gola. Miałem chwilę zawahania. Ale teraz zagrałem dwa mecze, zaliczyłem dwie asysty i do szczęścia brakuje tylko bramki. Szkoda, że nie udało się w Gdyni, bo byłby gol i trzy punkty dla Śląska.

Jest Pan w konflikcie z trenerem Ryszardem Tarasiewiczem?
Absolutnie nie. Może chciałbym tylko, aby miał do mnie więcej zaufania. Pokazałem, że warto dać mi szansę i na mnie stawiać. Dla mnie te dwa ostatnie mecze miały duże znaczenie, przede wszystkim z psychologicznego punktu widzenia. Uwierzyłem i udowodniłem nie tylko kibicom, trenerom i dziennikarzom, ale sam sobie, że mogę dalej grać dobrze. Musiało to trochę potrwać, zanim wróciłem do formy, ale nie od razu Kraków zbudowano.

Chciałby Pan zostać w Śląsku Wrocław dłużej?
Mam kontrakt ważny do czerwca z możliwością przedłużenia na dwa lata. I w czerwcu zobaczymy, jak będzie. Ja bym chciał zostać, bo zaczyna się w Śląsku tworzyć coś ciekawego, w czym warto wziąć udział. Ale jak słyszę i czytam, kto tu ma niby nie przyjść i kogo mają nie ściągnąć, to się zastanawiam nad ewentualną moją rolą w tym wszystkim. Ważne bowiem, aby dwie strony chciały. Ja chcę, bo Śląsk jest klubem z przyszłością i jak powiedziałem, to będzie wyzwanie wziąć udział w tym, co się zaczyna tworzyć. Ale w tej chwili nie wybiegam jednak aż tak daleko w przyszłość, aby myśleć o rozmowach kontraktowych. Najważniejszy są mecze z Cracovią i Polonią Warszawa.

To porozmawiajmy o tych dwóch meczach. Z Cracovią chyba będzie trudniej o wygraną niż z Arką. Chociaż patrząc na murawę w Gdyni, to...
Jeszcze przed spotkaniem z Arką mówiłem, że ten mecz będzie z tych trzech ostatnich najtrudniejszy. Murawa nie była najlepsza, ale nie była też taka zła. Chociaż na pewno lepiej było atakować skrzydłami, bo w środku, zwłaszcza w drugiej połowie, murawa się wyrobiła i było ciężko panować nad piłką. Takie boisko sprzyjało taktyce Arki, która grała długimi piłkami do napastników. Cracovia gra inaczej. Starają się dłużej rozgrywać piłkę i konstruują akcje kombinacyjne. Na pewno widać tam rękę trenera Lenczyka. Ale stać nas na wygranie w Sosnowcu. Nie mówię, oczywiście, że z Cracovią na pewno sobie poradzimy, ale może to być jednak łatwiejszy mecz niż ten w Gdyni. Później zostanie jeszcze Polonia Warszawa, która jest jak najbardziej do ogrania. A wracając do Cracovii, będziemy chcieli wygrać, bo to ostatnia szansa, aby w tej rundzie zwyciężyć na wyjeździe.

Pan chyba może w tych dwóch meczach być pewny miejsca w wyjściowej jedenastce?
Wydaje mi się, że tak, chociaż nie wiem, co wymyśli trener. Dla mnie ważne jest także to, że jestem doceniany przez dziennikarzy. Nie ukrywam, iż miło przeczytać o sobie, że się dobrze zagrało, że się komuś to podobało. To mobilizuje do dalszej pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24