W obozie Guusa Hiddinka wszyscy pogodzili się już z obecną sytuacją w tabeli. Zajęcie miejsca premiowanego grą w europejskich pucharach jest już właściwie niemożliwe. Dzisiejsi gospodarze zajmują miejsce dokładnie w środku stawki (dziesiąte), zdobywszy od początku sezonu 44 punkty. To o trzy oczka mniej, niż dziewiąte Stoke, a o cztery mniej od ósmego Liverpoolu. Wciąż możliwe jest przeskoczenie tych drużyn, ale w Londynie nikt już nie ma większych nadziei na zagwarantowanie sobie gry choćby w Lidze Europy, o wszystkim zadecydował bowiem słaby początek rozgrywek w wykonaniu Chelsea.
Swoje ostatnie spotkanie w Premier League piłkarze "The Blues" rozegrali 9 kwietnia w Walii, przegrywając ze Swansea 0:1. Zwycięską bramkę dla Łabędzi zdobył Gylfi Sigurdsson. Tym spotkaniem drużyna ze Stamford Bridge podsumowała cały sezon w swoim wykonaniu. Wydaje się, że zawodnicy z Londynu myślami są już przy początku następnego, kiedy to zmagania rozpoczną pod wodzą nowego trenera, Antonio Conte. Obecne rozgrywki są już wyraźnie spisane na straty, nie ma szans na zwycięstwo w lidze, wyeliminowani zostali już także z FA Cup, Pucharu Ligi Angielskiej i Ligi Mistrzów.
Sezon Manchesteru City również nie jest taki, jak chcieliby tego kibice. The Citizens okupują czwartą lokatę w tabeli, mając aż cztery oczka przewagi nad rywalem zza miedzy, piątym w zestawieniu Manchesterem United, ale tracąc dwa oczka do trzeciego Arsenalu. W chwili obecnej do Ligi Mistrzów Obywatele będą musieliby kwalifikować się przez rundę play-off (czwarta runda eliminacji), co jest im zdecydowanie nie po drodze, w końcu są to dodatkowe dwa spotkania w nogach, które wcale nie muszą skończyć się łatwym i przyjemnym awansem. Inaczej wygląda sprawa w pucharach, bowiem Manchester City wygrał już Puchar Ligi Angielskiej, w półfinale Ligi Mistrzów zmierzy się z Realem Madryt, ale z FA Cup piłkarze Manuela Pellegriniego odpadli po starciu... z Chelsea, w pamięci pozostaje wysoki wynik 5:1 na korzyść The Blues.
Ostatni pojedynek zawodników z Manchesteru to skromna, ale niezwykle cenna, domowa wygrana nad Paris Saint-Germain po bramce Kevina De Bruyne. Po rozstrzygnięciu dwumeczu na swoją korzyść Anglicy w półfinale zmierzą się z nie lada przeciwnikiem, bo z Królewskimi z Madrytu, ale możemy być pewni, że na mecz z Realem "The Citizens" wytoczą najcięższe działa. Hiszpanie nie muszą być faworytami tego półfinału, bowiem w starciu z PSG Manchester City zaprezentował się bardzo dobrze, eliminując przeciwnika, który wydawał się być jednym z faworytów rozgrywek, a który wcześniej swoją siłę pokazał eliminując... Chelsea. Do tego w Champions League nie ma już Barcelony, koszmaru ekipy z Manchesteru, kto wie, jak daleko zajdą więc "Obywatele".
Zaskakuje fakt, że w tym sezonie mecz pomiędzy dwoma renomowanymi zespołami może nie mieć większego znaczenia dla układu tabeli. Faworytem są goście, którzy są w tabeli znacznie wyżej, i to właśnie oni mają jedyny powód, aby wciąż walczyć o jak najlepszy wynik, ponieważ ewentualna wygrana przedłuży ich szanse na pierwszą trójkę Premier League. Dla gospodarzy starcie to ma wartość jedynie prestiżową, nikt nie będzie specjalnie zdziwiony ewentualną porażką Chelsea.
W drużynie Manchesteru City nieobecnymi są kontuzjowani Raheem Sterling i Vincent Kompany, w Chelsea od dłuższego czasu brakuje Kurta Zoumy, niepewny jest występ Edena Hazarda. Do gry mają być gotowi najlepsi strzelcy obu ekip, czyli Diego Costa (11 bramek w 24 występach) i Sergio Aguero (18 bramek w 28 występach).
Na wciąż elektryzujące starcie Premier League zapraszamy o 18:30, relację na żywo przeprowadzimy dla Państwa w Gol24.pl!
Jedenastka ćwierćfinałów Ligi Mistrzów według GOL24.pl [GALERIA]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
