Cracovia uratowała remis z Wartą po emocjonującej końcówce

Radosław Patroniak / Głos Wielkopolski
Warta Poznań - Cracovia
Warta Poznań - Cracovia Roger Gorączniak
Dwukrotnie Warta Poznań prowadziła dzisiaj w meczu z Cracovią, jednak ambitnie grające "Pasy" zdołały dwukrotnie doprowadzić do wyrównania, bramkę na 2:2 zdobywając w doliczonym czasie gry.

Piłkarze Warty Poznań chcieli sobie sprawić prezent w postacie zwycięstwa nad Cracovią na stulecie klubu. Szczęście było blisko, bo po upływie normalnego czasu gry gospodarze prowadzili 2:1. Ostatnio słowo należało jednak do "Pasów", a konkretnie do Łukasz Zejdlera, który ustalił wynik spotkania na 2:2.

Ostatnio obie jedenastki o ligowe punkty walczyły prawie 42 lata temu. Można było się spodziewać, że w przeddzień jubileuszu mecz tak zasłużonych dla polskiej piłki "firm" wywołała większe zainteresowanie. Tymczasem w zmodernizowanym "ogródku" zasiadło nie więcej niż 1500 osób, w tym 1/3 stanowili fani Lecha, którzy dopingowali zaprzyjaźnioną Cracovię. Pewnie niektórzy z nich mieli rozdarte serce, ale ranga przyjacielskiego sojuszu nie pozwalała na chwile słabości...

Kibicom Zielonych szybko jednak humory poprawił Wojciech Trochim, który wykorzystał drugą kontrę miejscowych w piątkowym pojedynku. Goście, jak to stwierdził po końcowym gwizdku trener Warty, Czesław Owczarek, prezentowali dużą kulturę gry, ale więcej piłek rozgrywali wszerz boiska niż do przodu. Ich gra przypominała bicie głową w mur. Czasami krakowianie go przebijali, ale nie było to zbyt klarowne sytuacje.
Znacznie groźniejsze okazywały się kontrataki warciarzy. Najlepszą okazję zmarnował strzelec gola, fatalnie pudłując z 13 metrów. Ktoś nawet skomentował, że to nie rugby i trudno nie było mu przyznać racji.

Trener Owczarek tym razem w ataku postawił na Krzysztofa Bartoszaka. Były snajper Jaroty Jarocin miał jedną dobrą sytuację, "wiązał" też stoperów Cracovii, ale w sumie zabrakło mu przebojowości i wygranych pojedynków jeden na jeden. Gorzej też niż w Grudziądzu wypadł na skrzydle Piotr Giel.

Po zmianie stron nadzieje gości na korzystny wynik mógł rozwiać Daniel Ciach, ale w sytuacji sam na sam strzelił jak dziecko. "Pasy" znów grały metodą tysiąca podań, ale dość długo defensywa Zielonych przypominała żelazną fortecę. Przyjezdni sforsowali ją za jednak za sprawą Bartłomieja Dudzica, który popisał się precyzyjną główką po centrze Adama Marciniaka. Wydawało się, że ekipa Wojciecha Stawowego pójdzie za ciosem i rozstrzygnie mecz na swoją korzyść. Słabnącą Wartę wskrzesił jednak wieczny rezerwowy Alain Ngamayama. W końcówce zdecydował się na ułańską szarżę i po minięciu kilku rywali uderzeniem w długi róg wyprowadził kolegów na prowadzenie. W doliczonym czasie gry ponownie przysnęli jednak stoperzy Warty. Zza ich pleców wybiegł Zejdler i ustalił rezultat spotkania. To nie był jednak koniec emocji, bo trzy punkty warciarzom mógł zapewnić Batrtłomiej Pawłowski, ale w doskonałej sytuacji posłał piłkę obok słupka.

- Brakuje nam zimnej krwi. Musimy być skuteczniejsi, żeby po 90 minutach nie schodzić do szatni z poczuciem niedosytu - zauważył Owczarek.

Gos Wielkopolski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24