Czekaj znowu na żółto i czerwono. Korona ograła Wisłę w Krakowie

Piotr Tymczak / Dziennik Polski
Piłkarze Wisły muszą nauczyć się panować nad nerwami, bo dorobili się trzeciej czerwonej kartki w czterech tegorocznych meczach o stawkę. Tym razem grająca niemal całą drugą połowę meczu bez Michała Czekaja Wisła uległa Koronie Kielce 0:1.

Gra Wisły w dzisiejszym meczu była jasnym sygnałem dla rywali: "Mistrzostwo oddamy od zaraz". Z taką postawą trudno będzie myśleć nawet o wywalczeniu miejsca w europejskich pucharach. Po porażce Śląska zwycięstwo "Białej Gwiazdy" sprawiłoby, że strata krakowskiego zespołu do liderujących wrocławian stopniałaby do 7 punktów i hasło: "Obrona tytułu" byłoby całkiem realne.

O mistrzostwo trzeba jednak walczyć. Dzisiaj tego zabrakło. Pierwszą połowę wiślacy przespali, nie było w grze pasji, determinacji. Obudzili się dopiero grając w osłabieniu po czerwonej kartce dla Michała Czekaja. Było już jednak za późno. - Wydaje mi się, że w tym meczu straciliśmy coś więcej niż tylko trzy punkty - przyznaje trener "Białej Gwiazdy" Kazimierz Moskal.

Dzisiejszy mecz miał dać odpowiedź na kilka pytań. Po pierwsze, czy drużyna zdoła się pozbierać po odpadnięciu z Ligi Europy. Odpowiedź: nie. Powtórzyła się sytuacja jaka miała miejsce po przegraniu z APOEL-em Nikozja w eliminacjach Ligi Mistrzów. Wtedy wiślacy przegrali u siebie 0:1 z Lechią Gdańsk. Trenerowi Moskalowi nie udało się w dwa dni zmotywować zespołu do walki w lidze. To, że jednak można pokazała Legia Warszawa, która rozgromiła Śląsk 4:0. - Absolutnie nie szukam usprawiedliwienia, ani dla siebie, ani dla zawodników, ale trzeba wziąć też pod uwagę jak dla Legii ten mecz się ułożył - zaznacza trener Moskal.

Powody do radości miał jednak trener legionistów Maciej Skorża, a szkoleniowiec wiślaków znalazł się na drodze na jaką po APOEL-u trafił jego poprzednik Robert Maaskant. Wiadomo jak to się skończyło dla Holendra. Nie potrafił już zapanować nad wiślacką armią zaciężną. Teraz Moskalowi może być jeszcze trudniej, bowiem dzisiaj dostał jasny sygnał od zespołu, że po zakończeniu występów na europejskich arenach niekoniecznie będą się bić za niego i Wisłę w lidze. Jak dalej tak pójdzie, to może skończyć się miejscem poza podium i rozpadem drużyny, w której 10 zawodnikom kończą się kontrakty. - Wierzę, że zaczniemy wygrywać - mówi trener Moskal. Dzisiaj wyglądało to tak, jakby przemawiał kapitan tonącego statku, który sam został na pokładzie, a załoga już siedziała w szalupach ratunkowych.

Korona zapewne wzięła przykład z belgijskiego zespołu - skupiła się głównie na obronie, przeszkadzaniu wiślakom we własnym polu karnym i nastawieniu na grę z kontry. Od początku widać było jednak, że kielecki mur nie ma tak mocnej zaprawy jak ten z Liege. Pierwszą okazję miał Dudu Biton, który pierwszy raz w tym roku w oficjalnym meczu wyszedł w wyjściowym składzie. Izraelczyk "główkował", ale niecelnie. W porównaniu z poprzednim meczem do obrony wrócił Michał Czekaj, a na lewą stronę powędrował Michael Lamey (nominalny prawy obrońca), który zastąpił tam kontuzjowanego Juniora Diaza. Szkoleniowiec wiślaków tym razem nie zdecydował się więc na wystawienie Dragana Paljicia, który zawiódł w ostatnim meczu ligowym z Zagłębiem Lubin (2:2). Na ławce posadził też Gervasio Nuneza. Argentyńczyk zawalił najbardziej w meczach ze Standardem. Szansę dostał więc Tomas Jirsak. W składzie nie znalazł się przeziębiony Ivica Iliev. Kibice zapewne najbardziej liczyli na Bitona, który jest najskuteczniejszym zawodnikiem "Białej Gwiazdy". Jego licznik zatrzymał się jednak pod koniec października na 9 bramkach w lidze. W tym roku grał po około 20 minut w Lubinie i Liege. Dzisiaj nie mógł odpowiednio wejść w rytm, tak jak cały zespół Wisły. Pierwsza połowa w wykonaniu krakowskiej drużyn, to były typowe ligowe męczarnie bez żadnego efektu. Przed przerwą Łukasz Garguła strzałem z rzutu wolnego z dystansu próbował zaskoczyć Zbigniewa Małkowskiego, ale nie trafił w bramkę. Wisła nadal była więc bez celnego trafienia.

Drugą połowę wiślacy rozpoczęli od powracającego koszmaru. Drugą żółtą kartkę w odstępie 3 minut zobaczył Michał Czekaj. Tym razem sędzia ukarał go za nieprzepisowe powstrzymanie Macieja Korzyma. W taki sposób nie dość, że Wisła grała kiepsko, to jeszcze musiała sobie radzić w osłabieniu. Powtórzyła się więc historia z meczów ze Standardem. W pierwszym z nich wiślacy grali w "10" z powodu "czerwieni" również dla Czekaja, a w rewanżu z boiska wcześniej musiał zejść Nunez.

Grający bez jednego zawodnika gospodarze próbowali jeszcze coś szarpnąć, a Korona tylko czekała, żeby wykorzystać przewagę i szybko to zrobiła. Świętna akcję przeprowadził Paweł Sobolewski. Nie przeszkodził mu Cezary Wilk, zawodnik Korony, podał więc piłkę na lewe skrzydło do, ten odegrał mu piętą i Sobolewski wbiegł w pole karne, minął Gordana Bunozę po czym pokonał Sergeia Pareikę. Sytuacja Wisły zrobiła się dramatyczna, a mecz - zacięty. Krakowski zespół w osłabieniu był groźniejszy. Szansę miał Biton, ale jego strzał na róg wybił Małkowski. Grę w ofensywie Wisły ożywiło wprowadzenie drugiego napastnika Cwetana Genkowa. Miał on znakomitą sytuację, ale jego uderzenie obronił bramkarz Korony. To powinna być bramka. Później Wisła już nie miała tak dobrej okazji.

W taki sposób Wisła przegrała piąty mecz w tym sezonie 0-1. Ostatnio z Koroną "Biała Gwiazda" zanotowała taką porażkę na stadionie Hutnika w 2010 roku. Wtedy zgubienie tych trzech punktów zaważyło mocno na utracie mistrzostwa. Tym razem nawet już kibice byli pogodzeni z sytuacji i skandowali po meczu: "Nic się nie stało, Wisełko nic się nie stało".

Wisła Kraków - Korona Kielce 0:1 - czytaj zapis naszej relacji na żywo!

Gol: Paweł Sobolewski 59'

Żółte kartki: Cezary Wilk, Michał Czekaj (x2), Marko Jovanović - Maciej Korzym, Piotr Malarczyk, Tomasz Lisowski

Czerwona kartka: Michał Czekaj 48' (za 2 żółte)

Wisła: Sergei Pareiko, Marko Jovanović (70' Cwetan Genkow), Kew Jaliens, Michał Czekaj, Michael Lamey, Cezary Wilk, Tomas Jirsak (83' Gervasio Nunez), Maor Melikson, Łukasz Garguła, Andraż Kirm (55' Gordan Bunoza), David Biton

Korona: Zbigniew Małkowski, Paweł Golański, Piotr Malarczyk, Pavol Stano, Tomasz Lisowski, Aleksandar Vuković, Vlastimir Jovanović, Jacek Kiełb (69' Grzegorz Lech), Maciej Korzym (78' Daniel Gołębiewski), Paweł Sobolewski, Łukasz Jamróz (46' Kamil Kuzera)

Więcej o meczu w jutrzejszym wydaniu Dziennika Polskiego i Gazety Krakowskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24