Dlaczego PZPN nie powinien zatrudniać trenera z polskiej ligi? [KOMENTARZ]

Marek Koktysz
Waldemar Fornalik straci pracę - to jest pewne jak to, że niedługo przyjdzie zima. Podobnie, jak większość przedstawicieli polskich mediów i my zastanawiamy się, kto powinien zostać selekcjonerem.

Od dłuższego czasu jestem stanowczym przeciwnikiem zatrudniania trenera z polskiej ligi. Pozwólcie zatem, że przedstawię swój "punkt widzenia".

1. Respekt

Trener kadry musi go budzić. To jest cecha, którą absolutnie powinien posiadać selekcjoner. Trzeba budzić respekt, jeśli piłkarze mają Cię słuchać, podporządkowywać się i tworzyć kolektyw. Podobnie jak pluton wojskowy nie może dobrze funkcjonować bez swojego dowódcy. Tymczasem ostatnie dwie kandydatury stworzyły w drużynie narodowej sytuację, w pewnym sensie, chorą. Bo oto szeregowy może się pochwalić większymi osiągnięciami od generała. Franciszek Smuda oraz Waldemar Fornalik spędzili większość swoich, piłkarskich karier w Polsce, a ich trenerskie ścieżki bynajmniej nie są usiane trofeami (pierwszy przynajmniej jakieś w naszym kraju miał, a drugi...). Czołowe postacie naszej kadry mogą się już pochwalić niemałymi sukcesami, są wiodącymi piłkarzami w dobrych, zagranicznych klubach - Lewandowski, Błaszczykowski, Szczęsny, Boruc. Kim jest dla nich tak naprawdę "Waldek King"? Powiedzmy sobie brutalnie - nikim.

Nawet młodzi, wdrażający się piłkarze, tacy jak Zieliński, Pawłowski, Wolski czy Wszołek mogą się w zasadzie pochwalić większymi osiągnięciami od takich trenerów. Bo gdzie byli Smuda czy Fornalik w ich wieku? Śmiem twierdzić, że dostając pierwszy raz powołanie od Fornalika, Zieliński musiał "guglować" kto to w ogóle jest. Nawet więc piłkarskie "żółtodzioby" w kadrze biało-czerwonych na próżno mogą szukać autorytetu u takiego trenera. Powiedzmy sobie szczerze - Fornalik przyjeżdżając na zgrupowanie mógł się czuć, jak 16-latek ze słabego, polskiego klubu, który dostał szanse potrenowania za granicą.

2. Kadra, to obecnie dla większości skok w dół studni

Bo jak inaczej ma się czuć Szczęsny, który pracuje na co dzień z wielkiej sławy Arsene Wengerem, a przyjeżdżając na zgrupowanie do Warszawy spotyka... Fornalika. Z dnia na dzień taki piłkarz leci w dół, bo oto spod rozkazów weterana wojennego przechodzi pod skrzydła klawisza z zakładu karnego. Nasza reprezentacja opiera się na zawodnikach, którzy w swoim klubie znaczą dużo i mogą pochwalić się niemałym, międzynarodowym doświadczeniem. Mówię tu o bezsprzecznych gwiazdach: (jak na nasze realia takimi są i nikt mi nie powie, że jest inaczej) Boruc, Szczęsny, Piszczek, Błaszczykowski czy Lewandowski. Oni spotykają na swojej drodze światowej sławy menadżerów, mają pewien przegląd i wiedzą jak może, powinien wyglądać selekcjoner. A potem muszą się mierzyć z brutalna rzeczywistością serwowaną im przez PZPN.

Dla samego nazwiska trenera piłkarze potrafią zmieniać klub. Dlatego, moim zdaniem, nawet obecnie bezrobotny, zagraniczny trener może okazać się lepszy od "czynnego", polskiego szkoleniowca. Nie mówię oczywiście, żeby zatrudniać "no-name'ów", czego zresztą, mam nadzieję, nie biorą pod uwagę nawet w PZPN-ie. Najczęściej bowiem kandydaci na trenera kadry spoza granic Polski mają zupełnie inny bagaż doświadczeń, przeżyć. Może nie zaznali spektakularnych sukcesów, ale z pewnością widzieli i obcowali piłkę na zdecydowanie wyższym poziomie. A z taką właśnie mamy do czynienia na szczeblu reprezentacyjnym.

3. Argument braku komunikacji odchodzi do lamusa

Osobiście uważam, że niuzasadnionym twierdzeniem jest opinia, iż tylko polski trener zrozumie polskiego piłkarza. Czy jeszcze inne, nawet bardziej wyssane z palca, że zatrudniając zagranicznego szkoleniowca w kadrze nastąpi "brak zrozumienia". Bzdura. Lwią część naszej drużyny stanowią gracze, którzy występują w ligach zagranicznych. Znają różne języki, grają z klubami, pochodzącymi z różnych krajów, tym samym rozwijając swoje zdolności lingwistyczne. Zresztą, mamy XXI wiek, angielski to jest absolutny "must" w każdej dziedzinie, w piłce też. Dinozaury, które nie chcą się dostosować niechaj żyją w swojej, zamkniętej społeczności.

4. Bardziej menedżer niż trener

Osoba selekcjonera, to coś zupełnie innego niż trener klubowy. W ogóle piłka reprezentacyjna od klubowej bardzo się różni. Osoba, która prowadzi kadrę narodową musi wybierać z najczęściej, bardzo dużej rzeszy ludzi (my tu o Polsce, a pomyślcie sobie, co ma zrobić selekcjoner Hiszpanów?). Tutaj nie ma zamkniętego, hermetycznego środowiska klubowego, w którym wystarczy najczęściej poprosić o kasę i załata się dziurę w aktualnym składzie. Selekcjoner, kiedy potrzebuje lewego obrońcy nie zwróci się do prezesa o pieniądze i znalezienie takiego. Musi go wyselekcjonować z grupy dostępnych krajanów. Dlatego osoba obejmująca kadrę musi mieć niebywałe zdolności przeglądowe. Musi potrafić dokonywać trafnej selekcji ludzi, którymi się otoczy i stworzy zespół. I muszą być to wybory, które mają bardzo mały procent potknięcia, bo nie zniweluje ich na treningach. Tych jest bowiem mało i wypadają przed samymi meczami. Takich zdolności nie miał z pewnością Waldemar Fornalik, którego powołania były niekiedy lepszą psychodelią niż filmy Alejandro Jodorowsky'ego.

Na koniec króciutka konkluzja. Jestem stanowczym przeciwnikiem zatrudniania trenera z polskiej ligi. Może to proste, ale skoro dwa razy z rzędu nie wypaliła ta opcja, to wolę nie narażać kadry na trzecią klęskę. Osobiście spróbowałbym trenera zagranicznego, aczkolwiek nie uważam, że byłaby to opcja z góry skazana na sukces. Polska, to Polska i tutaj może zdarzyć się wszystko, ale wolę dać szansę czemuś nowemu niż starym rozwiązaniom. Ostatnio pojawił się nawet pomysł (a wysunął go bodajże Krzysztof Stanowski), żeby na trenera powołać Michała Żewłakowa. Z pewnością ciekawa to idea i z pewnością lepsza niż selekcjoner z polskiej ligi. Dlaczego?

- swoimi, piłkarskimi osiągnięciami może się zdecydowanie pochwalić;
- dla zdecydowanej większości jest to nazwisko znane i "świeże", jeszcze nie tak dawno był przecież czynnym piłkarzem;
- przez co czuje zresztą boisko i graczy;
- mógłby wprowadzić młode i odmienne spojrzenie na kadrę (ostatnio jest moda na tego typu trenerów, a więc idźmy z duchem czasu);
- potrafi się wypowiadać, ma dobry kontakt z mediami, co jest także szalenie ważne w tej pracy. Z pewnością nie przyniesie wstydu przynajmniej w kontaktach na linii kadra - świat;

Co przyniesie przeznaczenie zobaczymy już niebawem. W środę pracę straci Waldemar Fornalik. Z kolei już w piątek mamy poznać jego następcę. Kto nim będzie? Zobaczymy jaką drogę obierze PZPN.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24