Ekstraklasa. Dawid Szymonowicz zbiera doświadczenie

W końcówce sezonu zasadniczego żółto-czerwoni przegrali trzy spotkania i stracili w nich aż dziesięć goli. Te mecze potwierdziły tylko bardzo słabą grę defensywną drużyny. Błędy w trakcie sezonu popełniali ustawiani na środku obrony: Igors Tarasovs, Guti, Sebastian Madera, czy Marek Wasiluk. Trener Michał Probierz szukał różnych rozwiązań, aż w końcu zdecydował się na 20-letniego Dawida Szymonowicza. Było to trochę ryzykowne rozwiązanie, bo zawodnik wcześniej o wiele częściej grał jako defensywny pomocnik, a ponadto w pierwszej jedenastce debiutował w trudnym momencie sezonu.

Szymonowicz w meczach z Górnikiem Łęczna (1:0), Śląskiem Wrocław (1:3) i Górnikiem Zabrze (0:0) na środku obrony grał z Brazylijczykiem Gutim.

– Nie chcę oceniać swojej gry, bo to nie do mnie należy – mówi Szymonowicz. – W tych meczach najważniejsze było zdobycie jak najwięcej punktów, a tych dopisaliśmy sobie tylko cztery z dziewięciu możliwych. Więc nie mogę być zadowolony z tych spotkań. Oczywiście najgorzej było w meczu ze Śląskiem. Były błędy o których nie chcę mówić. Rozmawiałem o tym z trenerem, wiem co było źle i będę się starał to eliminować. Ja tylko mogę się cieszyć, że dostaję te minuty gry i z każdym meczem nabieram większego doświadczenia w ekstraklasie.

We wcześniejszych spotkaniach dało się zauważyć kłopoty Gutiego z komunikacją z pozostałymi zawodnikami.

– Na początku były z tym problemy, ale z każdym treningiem, meczem jest coraz lepiej – twierdzi Szymonowicz. – Nie miało to większego wpływu na naszą postawę na boisku.

W sumie Szymonowicz za te spotkania jest chwalony.

– Dawid Szymonowicz prezentuje się solidnie – ocenia Maciej Murawski, były reprezentant Polski, zawodnik między innymi Lecha Poznań i Legii Warszawa, obecnie ekspert NC+. – Fajnie, że w Jagiellonii wprowadzany jest kolejny młody chłopak. Na pewno nie jest mu łatwo, bo od razu gra w meczach, w których stawka jest duża i to go w jakiś sposób ogranicza. Podejrzewam, że umie nieźle rozgrywać, natomiast logiczne jest, że tego na razie za bardzo nie próbuje, bo odpowiedzialność jest duża. Myślę jednak, że jeśli już to utrzymanie będzie zapewnione, to zobaczymy na co go naprawdę stać.

Przed Jagiellonią w niedzielę spotkanie u siebie z drużyną Podbeskidzia Bielsko-Biała, która jak na razie w rundzie finałowej wypada najgorzej w grupie spadkowej. Zespół Roberta Podolińskiego przegrał trzy spotkania. Natomiast białostockiej drużynie wygrana dałaby już duży komfort.

– W piłce różne sytuacje się zdarzają i dopóki nie będziemy mieli zapewnionego utrzymania na sto procent, to nie możemy być niczego pewni – przestrzega Szymonowicz. – Trzeba wychodzić po to, aby wygrywać, a odetchnąć dopiero wtedy, jak to utrzymanie będzie matematycznie pewne. Wygrana z Podbeskidziem jest nam bardzo potrzebna.

Były obawy, że Szymonowicza ze spotkania z Podbeskidziem może wykluczyć uraz. W meczu z Górnikiem Zabrze w polu karnym rywala został kopnięty w twarz przez Szymona Matuszka.

– Szczegółowe badania nic wielkiego nie wykazały, kości szczęki są całe, mam tylko krwiaki. Kłopot jest tylko z jedzeniem i śmiechem. Mogę spokojnie trenować i na Podbeskidzie będę do dyspozycji trenera – wyjaśnia Szymonowicz.