Ekstraklasa.net z Kijowa: Czegoś jednak zabrakło. Ten finał miał być w Warszawie

Marcin Szczepański
Emocje po finale w Kijowie opadły bardzo szybko. Zadowoleni po ostatnim meczu Euro mogą być jedynie Hiszpanie. Włosi chyba przeczuwali, że ich reprezentacja nie ma większych szans na sukces i nie zjawili się w Kijowie, a Ukraińcy cieszą się, że mają już Euro z głowy.

Opisując atmosferę w Kijowie towarzysząca finałowi największej piłkarskiej imprezy w Europie nie chciałbym być niesprawiedliwy. Ukrainie nie można odmówić tego, że do Euro zdołała się przygotować od strony infrastrukturalnej, przynajmniej tam gdzie widać to na pierwszy rzut oka. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że Kijów na turniej został po prostu "wysterylizowany". Czyszcząc miasto z wszystkiego co było niepoprawne politycznie, zarżnięto klimat miasta. Dla Ukraińców organizacja Euro wiele nie zmieniła i nawet jeśli nie mówią tego głośno, mają ogromny żal, że ich kraj potraktowano po macoszemu.

Przeciętnym mieszkańcom dalej żyje się tak, jak żyło się wcześniej. Muszą biedować za 500 złotych miesięcznie przy cenach dorównujących powoli tym zachodnim (dla nich na szczęście na razie znaczy to - polskim). W Kijowie już można się poczuć pod tym względem jak w Warszawie, bo ceny usług w centrum miasta są bardzo zbliżone. Tańsze są jedyni piwo, wódka i papierosy, więc w wielu przypadkach to jedyne co pozostaje miejscowym. Owszem, jeśli porozmawiać z odpowiednimi ludźmi, można byłoby napisać cukierkowy opis atmosfery na Euro na Ukrainie. Zamieść pod dywan wszystko, czego nie udało się osiągnąć, na pierwszym planie postawić to co się udało i odtrąbić, że finał w Kijowie, oraz całe Euro na Ukrainie, okazał się tu wielkim sukcesem.

Niestety, moim zdaniem to g*** prawda. Spędzając tu trzy dni i będąc na finale mistrzostw, wystarczyło otworzyć oczy, zwrócić uwagę na kilka szczegółów, zapytać ludzi, którzy patrzyli na całe Euro na Ukrainie z boku, chłodnym okiem przez cały turniej, by uzyskać obraz tego jak naprawdę było. - Dla zwykłych ludzi Euro nie zmieniło nic. Cieszyły się na pewno władze, które mogły dać pracę ludziom przy projektach związanych z Euro - powiedział mi Kirył, dziennikarz ekonomicznej miejscowej gazety poznany w Kijowie. Zapytany, dlaczego nie czuć było na Ukrainie takiej atmosfery mistrzostw jak w Polsce, znalazł prostą receptę. - Im dalej na wschód, tym ludzi mniej obchodził ten turniej, ta reprezentacja. W takim Doniecku liczy się tylko Szachtar, a Euro mało kogo obeszło - stwierdził. Nie sposób się z nim nie zgodzić, bo na Donbas Arenie nawet na meczach Ukrainy nie było kompletu!

Podobnie było z finałem, co jest dla mnie największym szokiem. Kilka tysięcy wolnych miejsc! Całe wyraźnie widoczne wyspy żółtych i niebieskich krzesełek. Wyobrażacie sobie takie coś, jeśli finał odbyłby się w Warszawie? Bez żartów. Ludzie "zabijaliby się" o bilety. Fakt, że w finale nie grała reprezentacja gospodarzy, ale pozwolę sobie porównać mecz otwarcia w naszej stolicy z finałem w Kijowie. Jeden obrazek powie wszystko - przed meczem otwarcia na każdym kroku spotkać można było kibiców z kartką "Buy ticket" (Kupię bilet), w Kijowie na pęczki było oferentów, próbujących opchnąć bilet po cenie rynkowej, albo nawet niższej, żeby uniknąć strat finansowych. Puste miejsca na finale pokazały, że nie wszystkim się to udało, a ilu "koników" doprowadziło się na Ukrainie do bankructwa z powodu Euro nigdy się nie dowiemy. Na kanwie budowania dobrego image'u ta statystyka również zostałaby pewnie przypudrowana, jak to miało miejsce we wszystkich oficjalnych komunikatach na Ukrainie.

We wstępnych szacunkach na finale Euro miało pojawić się w Kijowie 500 tysięcy kibiców. Było daleko od tej liczby. Na sobotnim koncercie Eltona Johna i zespołu Queen w Fan Zonie zgromadziło się 100 tysięcy ludzi, drugie tyle poza nią na ulicach. Nie byli to jednak kibice, a zwykli szarzy mieszkańcy, którzy przyszli na darmowy koncert. - Ludzi było więcej niż podczas "Pomarańczowej rewolucji" - zapewniał mnie wspomniany wcześniej Kirył. Był to na pewno kijowski rekord frekwencji. Nie wiem jak wyglądała strefa kibica i okolice w trakcie meczu, ale patrząc po ilości ludzi na ulicach przed meczem i tych którzy w niej pozostali na godzinę po finale jestem pewny, że rekord ten nie został pobity. Centrum miasta nie było w połowie tak ludne jak dzień wcześniej i chociaż tym razem wyraźnie dominowali kibice, to naprawdę dobrze bawiących się grup wielu nie spotkałem. Hiszpanie owszem, cieszyli się z triumfu, bardziej z każdym kolejnym ukraińskim piwem, ale nawet oni często byli zdeprymowani atmosferą. - Byliśmy na meczach w Gdańsku, w Polsce była lepsza atmosfera. Tutaj jest zupełnie inaczej - zapewniała mnie grupka Hiszpanów, kiedy dowiedzieli się skąd jestem. Oni przyjechali akurat tylko na finał i zaraz po meczu wyjeżdżali autokarem do domu. Tak postępowało bardzo wielu kibiców, o co pretensje mają też Ukraińcy. Doszło przecież do sytuacji, w której mecze były w Doniecku i Kijowie, a reprezentacje i ich kibice zamieszkali w Krakowie, skąd dojeżdżali tylko na mecze. To jeden z powodów, że Euro na Ukrainie odebrane zostało przez miejscowych jako "drugiej kategorii".

Owszem, zdarzają się też w Kijowie Euro-entuzjaści. Najczęściej to młodzi ludzie, dla których Mistrzostwa Europy były wielkim wydarzeniem, którego na Ukrainie nie doczekają długo. Trudno oprzeć się jednak wrażeniu, że ich pochwały dla atmosfery, dla organizacji są trochę wymuszone. Bo trzeba przecież bronić dobrego imienia swojej ojczyzny. Bo nie wypada przyznać racji krytykom. Mimo wszystko trzeba oddać Kijowowi sprawiedliwość - chciał przyjąć kibiców z całej Europy najlepiej jak potrafił. Ci jednak nie odpowiedzieli tłumnie na to zaproszenie, na czym stracił cały urok finału, który mimo wszystko moim zdaniem powinien był odbyć się w Warszawie.

Z Kijowa - Marcin Szczepański / Ekstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24