Calisia zaczęła dość obiecująco. Szybkim rozegraniem piłki i górnymi zagraniami nad obrońcami wychodziła z groźnymi atakami. W polu karnym kilka razy bezskutecznie szarżował Samuelson Odunka, a po mocnym strzale z ostrego kąta Łukasza Wiącka, tylko interwencja Łukasza Osińskiego zapobiegła bramce. Rywale zrewanżowali się uderzeniem Tomasza Grudnia z pola karnego, ale między słupkami świetnie interweniował Marcin Ludwikowski.
W 21. minucie gospodarze objęli prowadzenie w dość kontrowersyjnych okolicznościach. Arbiter spotkania nie zauważył pozycji spalonej, w momencie górnego podania Krzysztofa Gościniaka do Odunki. Nigeryjczyk wyszedł sam na sam z bramkarzem i nie zmarnował dogodnej okazji. Radość z prowadzenia nie trwała długo, bo pięć minut później z rzutu wolnego celnie przymierzył Adam Młodzieniak, a futbolówka wpadła tuż przy lewym słupku. Calisia nie poszła po bramce za ciosem, a na domiar złego od 38. minuty grała w osłabieniu, bo drugą żółtą kartkę ujrzał Georgij Nedjałkow.
- Mam do niego wielkie pretensje, zwłaszcza do pierwszej kartki. Absolutnie nie rozumiem jego zachowania. To był absurd - denerwował się grający trener Grzegorz Dziubek.
Tuż przed przerwą gospodarze stracili kolejnego gola. Dogranie z lewej strony, z bliska zamienił na bramkę Grudzień. Tuż przed przerwą w polu karnym padł faulowany Grzegorz Dziubek, lecz gwizdek sędziego milczał. - Mam sporo zastrzeżeń co do ich pracy. Powinni sobie odpocząć, dać na chwilę spokój z piłką i wrócić do B-klasy - grzmiał Dziubek.
Po zmianie stron kaliski szkoleniowiec desygnował do gry Błażeja Ciesielskiego w miejsce Mateusza Jóźwiaka. Wprowadzenie bramkostrzelnego napastnika nie przyniosło efektu, bo Elana całkowicie przejęła inicjatywę. W 52. minucie pojedynku jeden na jeden z kaliskim bramkarzem nie wykorzystał Grudzień. Następnie, po niepewnej grze w obronie Calisii, Kelechi Iheanacho podał do zdezorientowanego Ludwikowskiego. W 64. minucie "nożycami" strzelał Grudzień, lecz Ludwikowski nie dał się zaskoczyć. W końcowych minutach Calisia zerwała się do ataku. Z dystansu w poprzeczkę trafił Łukasz Wiącek, ale na dalsze akcje nie starczyło już czasu.
- Mecz był wyrównany i była szansa na zwycięstwo. Niestety, od momentu czerwonej kartki kompletnie się posypaliśmy. Niestety, jak gra się bez jednego zawodnika, to ciężko o dobrą grę, gdyż trzeba całkowicie zmienić system. To, niestety, nam się nie udało, choć w końcówce jeszcze mieliśmy okazję do zdobycia bramki - komentował kaliski szkoleniowiec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?