Estoński niewypał - kończy się cierpliwość dla Henrika Ojamy?

Marek Koktysz
Henrik Ojamaa nie spełnia nadziei Jana Urbana
Henrik Ojamaa nie spełnia nadziei Jana Urbana Bartek Syta/Polskapresse
Z meczu na mecz coraz bardziej irytujący, nieporadny, narwany... a może po prostu słaby? Henrik Ojamaa miał być rewelacją ligi, transferowym strzałem w dziesiątkę, a okazuje się koszmarnym niewypałem. Estoński piłkarz nie odnajduje się w zespole Jana Urbana.

Większość obserwatorów już dawno zwróciła uwagę na mocno irytującą grę Ojamy. Estończyk potrafił w zasadzie na boisku tylko biegać, co przychodziło mu z łatwością, ale nie o to w piłce nożnej chodzi. Każde "pospolite ruszenie" Ojamy na skrzydle kończy się stratą piłki albo indywidualną akcją zakończoną kiepskim strzałem. Tak jest od pewnego czasu, a apogeum tej chorej dyspozycji zostało osiągnięte w sobotę podczas meczu z Pogonią. Estończyk nie widział lepiej ustawionych kolegów, wzrok miał skierowany wyłącznie między swoje nogi. Jak wyszedł mu jakiś drybling (chyba jeden czy dwa), to w głowie zapalała mu się lampka pod tytułem "Biegnij i strzelaj!". Ojamaa z każdym kolejnym krokiem, obrotem i przekładanką tracił jednak siły, przez co oddawał anemiczne uderzenia. Chwilami wyglądało to jak popisy młodych "gwiazdorów" na amatorskich ligach szóstek. Henrik sam chciał wygrać mecz, ale zapomniał, że na nazwisko ma "Ojamaa", a nie "Ronaldo" czy "Ibrahimović".

Jego rażący w oczy indywidualizm nastręcza wiele pytań. Czy Ojamaa nie rozumie, a może nie dogaduje się z kolegami? Czy ma o sobie tak wysokie mniemanie, że sam chce zawojować Ekstraklasę? Jedno jest pewne - zachowanie Estończyka jest nad wyraz dziwne. Po ostatnich popisach Henrika wszyscy zapomnieli już pewnie, że człowiek ten był najlepszym asystentem w lidze szkockiej! Przy obecnej sytuacji brzmi to jak kiepski dowcip.

Wydaje się, że w zespole kończy się cierpliwość dla Ojamy. Jan Urban zapowiedział po spotkaniu z Pogonią, że musi "poważnie porozmawiać z zawodnikiem", Radović odmówił komentarzu do jego gry, a Tomasz Brzyski tak skomentował postawę swojego kolegi z klubu:

- On musi inaczej na to spojrzeć. To jest gra zespołowa i jeżeli kolega jest na czystej pozycji, to lepiej mu podać... jakby podał to może bym strzelił tę bramkę [zawodnik odnosi się do sytuacji z meczu - przyp.red]. On wchodzi na boisko i... ciężko to określić, co on chce zrobić. Czy chce sam ten mecz wygrać? Czy ma takie założenia swoje, że bierze piłkę i wchodzi w czterech?

Jak widać miarka powoli się przebiera, czara goryczy napełnia się do niebezpiecznych rozmiarów, a pozycja Henrika Ojamy w Legii jest chyba mocno niestabilna.

Na trybunach i na boisku bez przyjaźni. Legia pewnie pokonała Pogoń

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24