"El Nino" patent na Barcelonę znalazł już barwach Atletico Madryt, gdzie w dziesięciu spotkaniach trafiał do siatki Blaugrany aż siedmiokrotnie. Wczoraj krytykowany za nieskuteczność snajper, przypomniał sobie, jak to się robi, z zimną krwią wykańczając kontratak i zdobywając bramkę na 2:2, która przypieczętowała awans Chelsea do upragnionego finału Ligi Mistrzów. - Kolejny gol przeciwko Barcelonie. Mam dobre wspomnienia z tego stadionu, z meczów przeciwko temu zespołowi - przyznaje Torres. - Ta bramka jest jednak szczególna, ponieważ pozwoliła nam awansować do finału. Zawsze cieszę się, mając okazję grać i strzelać bramki - dodaje.
Wchodząc na boisko w 80. minucie w miejsce Didiera Drogby Torres nie miał za zadanie strzelić bramki, a głównie wspomagać kolegów w utrzymaniu korzystnego rezultatu. - Nie spodziewałem się, że będę miał jakieś okazje. Grałem niemal jako lewoskrzydłowy - przyznał po meczu zawodnik The Blues. - Jedynej okazji mogliśmy upatrywać w kontrataku i tak właśnie się stało - przyznał.
Dla Chelsea finał w Monachium będzie drugim, w którym zespół weźmie udział. Ostatnio przegrał w rzutach karnych z Manchesterem United. - Być w finale Ligi Mistrzów to spełnienie marzeń dla wszystkich piłkarzy i kibiców Chelsea. To drugi finał Chelsea, wszyscy pamiętają jak to było z porażką po rzutach karnych ostatnio, dlatego uważam, że zasługujemy na ten puchar - uważa Torres.
Czytaj także:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?