Można by właściwie nie pisać relacji z meczów PGE GKS Bełchatów, tylko jedną co tydzień kopiować. Bo każdy mecz bełchatowskiej drużyny wygląda tak samo - zespół gra nieźle, ale po indywidualnych błędach, najczęściej środkowych obrońców, traci gole i przegrywa. W pięciu z sześciu przegranych meczów bełchatowianie mogli zdobyć przynajmniej punkt. Ale nie zdobyli.
Oczywiście, Szmatiuk jest w tej chwili ofiarą niepowodzenia PGE GKS, bo nie tylko przez niego zespół ogląda tabelę z samego dna, ale jest też doskonałym przykładem i wyjaśnieniem fatalnej serii drużyny z ul. Sportowej. W Chorzowie popełnił dwa błędy i po obu rywale zdobyli gole. I wygrali 2:1...
Gdy szefowie PGE GKS cieszyli się rok temu, że pozyskali ze zdegradowanej Arki Gdynia Macieja Szmatiuka i Miroslava Bożoka, fachowcy ostrzegali mówiąc, że "jeśli kupuje się piłkarzy z Arki Gdynia, to się gra jak Arka Gdynia". Dzisiaj GKS jest takim zespołem, jak półtora roku temu Arka. Zespołem, który miota się w dole tabeli i swoje porażki tłumaczy brakiem szczęścia. Oczywiście, jest to jeden z powodów. Ale drugim, chyba bardziej poważnym, są błędy w kluczowych sytuacjach.
- Brak mi słów, bo nie da się nawet remisować, gdy traci się takie bramki. Nie wiem, czego nam brakuje - mówił zrezygnowany po meczu w Chorzowie do kamery klubowej telewizji GKS.TV Tomasz Wróbel.
Gdyby bełchatowski zespół miał więcej szczęścia, mógłby wcześniej wyjść na prowadzenia. Kapitalnym strzałem popisał się Szymon Sawala, który huknął z dystansu, ale trafił w słupek. - Szkoda, że nie padła bramka, bo byśmy prowadzili i może byśmy wygrali - mówił Sawala. - Znów zabrakło nam koncentracji w końcówce. Musimy wszyscy sobie razem pomóc, by odbić się od dna i uratować ekstraklasę dla Bełchatowa.
W drugiej połowie w drużynie PGE GKS zadebiutował Łukasz Madej, który dzień przed meczem podpisał kontrakt z bełchatowskim klubem. Madej dał niezłą zmianę i pewnie już po przerwie na mecze reprezentacji wyrzuci ze składu Kamila Kosowskiego, który jest dzisiaj jednym ze słabszych punktów PGE GKS. - To nie jest jeszcze ten Łukasz, który był w Śląsku, ale to na pewno będzie silny punkt zespołu - mówił Paweł Buzała. - Jestem zadowolony z występu Łukasza, tym bardziej, że jest u nas raptem od czterech dni - dodał trener Jan Złomańczuk.
Czy z szóstej ligowej porażki można wyciągnąć optymistyczne wnioski? Trener potrafił. - Nasza sytuacja kadrowa i punktowa jest fatalna, ale stylem gry mogliśmy zdobyć punkty i nie wstydzę się tego meczu. Teraz skład będzie mocniejszy i jestem optymistą - mówił Złomańczuk.\
Wydaje się, że bełchatowianie, jak żaden inny zespół, potrzebują dwutygodniowej przerwy w rozgrywkach. Złomańczuk zaplanował, że w piątek jego zespół rozegra w Bełchatowie sparingowe spotkanie z Koroną Kielce, czyli jedyną drużyną, z którą nie przegrał jeszcze w tym sezonie. Mecz rozpocznie się o godz. 13 i zostanie rozegrany na głównym boisku.
Ekstraklasa w Bełchatowie chyba powoli się kończy, ale szansa ciągle jeszcze jest. Dziś już widać, że kluczowym meczem będzie spotkanie z Podbeskidziem Bielsko-Biała, które odbędzie się w sobotę, 20 października o godz. 13.30 w Bełchatowie. Jeśli piłkarze Złomańczuka nie wygrają tego spotkania, będą głównym kandydatem do spadku z ekstraklasy. Ale jeśli wreszcie zwyciężą, to mogą odbić się od dna, bo potencjał mają wcale nie gorszy, niż przynajmniej połowa ekstraklasy. Pod warunkiem, że Szmatiuk wstanie wreszcie z kolan.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?