Głowacki: Największą siłą Wisły jest Paweł Brożek

Piotr Tymczak/Gazeta Krakowska
Arkadiusz Głowacki jest pewnym punktem Wisły Kraków
Arkadiusz Głowacki jest pewnym punktem Wisły Kraków Ryszard Kotowski
- Nie oszukujmy się, w tym momencie ciężko byłoby mi powiedzieć "stop". Teraz wszystko zależy od tego, czy będzie chęć ze strony Wisły, aby przedłużyć kontrakt z 35-letnim zawodnikiem - mówi Arkadiusz Głowacki, obrońca Wisły Kraków.

Soczi 2014: Kamil Stoch mistrzem olimpijskim! Mamy drugie złoto w historii skoków [ZDJĘCIA, WIDEO]

Latem mówił Pan, że to raczej ostatni sezon w lidze. Podtrzymuje Pan tę deklarację?
Wiele się zmieniło. Wszystko na to wskazuje, że chciałbym jeszcze pograć. Dopóki jednak nie będzie rozmów z klubem na temat mojej przydatności w kolejnych latach, to ta deklaracja może być aktualna.

Co się stało, że zamierza Pan zmienić plany?
Jestem bardziej zadowolony ze swojej gry niż w poprzednim sezonie. Zmieniła się też sytuacja w klubie, nasza pozycja w ligowej tabeli. Gra i wyniki sprawiają nam więcej satysfakcji. Jest więc wiele powodów, które mogą zmienić moją decyzję sprzed pół roku. Nie oszukujmy się, w tym momencie ciężko byłoby mi powiedzieć "stop". Teraz wszystko zależy od tego, czy będzie chęć ze strony Wisły, aby przedłużyć kontrakt z 35-letnim zawodnikiem.

Patrząc na to, jak Pan grał jesienią, ofertę złożyłby niejeden klub. Czeka Pan tylko na Wisłę?
W tej chwili niczego nie oczekuję od kogokolwiek. Jeśli Wisła złoży propozycję, to będzie mi niezmiernie miło. Jeśli nie, to będę czekał na to, co się wydarzy.

Nie jest Pan zawiedziony, że Wisła jeszcze nie podjęła rozmów?
Zdaję sobie sprawę z sytuacji w klubie. Być może działacze muszą się wstrzymać z niektórymi decyzjami. Ja to rozumiem. Być może okaże się, że klub ma inne plany. Niczego nie oczekuję.

A na piłkarzach mocno odbija się to, że Wisła wychodzi z zadłużenia?
Z naszej strony nie padło słowo narzekania na tę sytuację. Zdawaliśmy sobie sprawę, że jest ciężko i trzeba ten trudny czas przetrzymać.

W kadrze Wisły jest sporo doświadczonych zawodników z sukcesami. Na koniec kariery szuka się chyba komfortu. Was trudne czasy mobilizują?
Myślę, że zawodnicy z ambicjami, którzy niejedno już osiągnęli, ale też niejedno przegrali, do których zaczyna docierać, że gry w piłkę nie zostało wiele, w takich sytuacjach mobilizują się podwójnie, spinają, chcą jeszcze coś z siebie wycisnąć, zaprezentować się jak najlepiej.

Zaskoczył Pana sposób, w jaki rozstali się z Wisłą Patryk Małecki i Paweł Stolarski? Pierwszy wypominał, że latem był źle przygotowany. Drugi jednego dnia deklarował trenerowi, że zostaje, a później szybko podpisał umowę z Lechią.
Każdy ma prawo mieć swoje zdanie. W dobrym tonie niekiedy jest jednak pewnych rzeczy nie mówić, zostawić przemyślenia dla siebie i pracować, aby pokazać na boisku, a nie poza nim, że się jest wartościowym zawodnikiem. Pewnie po cichu byliśmy przygotowani na to, że sytuacja tak może się potoczyć. Obu kolegom pozostaje tylko życzyć więcej szczęścia i cierpliwości.

Kto Pana zdaniem jest faworytem rozgrywek?
Od początku za murowanego faworyta uznaje się Legię. Ja przed sezonem wskazywałem Lecha, który w pewnym momencie miał problemy, ale nadal pozostaję przy tym typie. Reszta stawki jest mniej więcej wyrównana. Każdy może wygrać z każdym. My chcemy podtrzymać dobrą passę w domu, a więcej punktów przywozić ze spotkań w roli gości. Zdajemy sobie sprawę, że każdy wyjazd to jest dla nas problem. Nie uda się pewnie tej sytuacji odmienić od razu o 180 stopni, ale chcielibyśmy kilka razy na wyjeździe wygrać.

A Wisła o które miejsce będzie walczyć?
Nasz plan się nie zmienia - chcemy być w pierwszej ósemce. Nie będę składał deklaracji, że bijemy się o wyższe cele. Myślę, że podejście z pokorą, jakie prezentowaliśmy do tej pory, było dobre i przy nim zostaniemy.

Wisła jest już gotowa do gry w europejskich pucharach?
Trudno powiedzieć. Wydaje mi się jednak, że aby zaistnieć w europejskich pucharach, musimy się wspiąć na wyższy poziom.

Co jest największą siłą Wisły?
Paweł Brożek. Załóżmy, że nie ma go z nami. Jeżeliby tak było, to trzeba odjąć bramki, które zdobył. Gdzie byśmy byli bez jego trafień? To, że Paweł do nas dołączył, to było największe nasze wzmocnienie.

Problem w tym, że Paweł w kadrze nie ma zastępcy.
Ale ma ogromną ambicję. Pracuje za dwóch. Nie ma konkurenta, który by go "podgryzał" i chciał zastąpić. Myślę, że Paweł dobrze czuje się w sytuacji, w której ma zaufanie, komfort, wszyscy liczą na niego. Może to jest lepsze od tego, kiedy ma kilku rywali za plecami.

Zimą kadra zespołu nie została wzmocniona kilkoma klasowymi zawodnikami. To powoduje, że nie składa Pan deklaracji walki o najwyższe cele?
Wiadomo, że jest to podyktowane problemami w klubie. To dla nas w pełni zrozumiała sytuacja. Być może łatwiej by nam było, gdyby dołączyło jak najwięcej dobrych zawodników. Jeśli tak się nie stanie, to jesteśmy gotowi walczyć w składzie jaki mamy. Musimy pomagać jeden drugiemu, tworzyć kolektyw. Sytuacja finansowa i kadrowa nie jest jednak taka zła, jak mogłoby się niektórym wydawać. Nie jest pewnie idealnie, ale jesteśmy trochę zahartowani w bojach. Mamy świadomość tego, jak łatwo spaść na sam dół i jak wiele trzeba, aby się z tego dołka wygrzebać. Zrobimy wszystko, aby trzymać się szczytu.

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24